Londyn, 06.09.2018 r.
Usłyszawszy dźwięk
dzwonka niechętnie oderwałam się od wykonywanej czynności
podrywając się z miękkiego łóżka. Chciałam się zrelaksować
po pracy, ale jak widać ktoś miał inne plany i postanowił
zniweczyć moje postanowienia. Otworzywszy drzwi ujrzałam burzę
brązowych loków na głowie Davida.
– Luiz! Co cię do mnie
sprowadza? – spytałam Brazylijczyka wpuszczając go do środka.
– Wpadłem odwiedzić
przyjaciółkę – wyjaśnił szczerząc się szeroko. – To chyba
nie problem?
– Oczywiście, że nie –
zapewniłam go. – Napijesz się czegoś?
– Alkoholu – rozmarzył
się na samą myśl, a ja parsknęłam śmiechem.
– Proszę bardzo, ale ja
na pewno nie będę cię później holować do mieszkania! –
oznajmiłam wyciągając z mojej skrytki Jacka Danielsa. –
Odpowiada ci?
– Jasna sprawa! –
krzyknął opuszczając kuchnię. Gdy z całym ekwipunkiem ruszyłam
za nim spostrzegłam, że nie ma go w salonie. – ROSALINE!!! –
Wrzasnął, a ja zarejestrowałam fakt, że jego głos wydobywa się
z mojej sypialni. O, Boże, tylko nie to!
– Czemu się wydzierasz? –
mruknęłam.
– Dlaczego oglądasz
filmiki z Kepą w roli głównej? – spytał lustrując moją
sylwetkę wzrokiem.
– Wcale nie tylko z nim! –
zaprzeczyłam patrząc na niego błagalnie.
– Och, czyżby? –
prychnął kpiąco pokazując mi otwartą przeglądarkę. – Te
ślady na twojej szyi to jego sprawka? – Poruszył
charakterystycznie brwiami spoglądając na mnie uważnie.
– Nie! Skąd ci to w ogóle
przyszło do głowy?! – pisnęłam czując, jak przez moje ciało
przechodzi fala gorąca.
– Rosie... Domyśliłem
się wtedy na parkingu, kiedy Eden zadał ci to pytanie, a ty
spanikowanym wzrokiem patrzyłaś na niego... – wyjaśnił
uśmiechając się. – A, kiedy wysłał mi wiadomość prosząc o
adres Hazarda miałem już pewność – Powiedział.
– Och – jęknęłam
zażenowana i ukryłam twarz w dłoniach.
– W coś ty się wpakowała
dziecinko? – zapytał podchodząc do mnie i przytulając mnie
mocno.
– Zakochałam się w nim –
rzekłam obserwując jego reakcję.
– Na trzeźwo tego nie
przetrwamy, Marchewko – oznajmił ze śmiertelną powagą, po czym
nalał whisky do szklaneczek.
Pół butelki później
David był już wprowadzony w całą sytuację. Oczywiście na
trzeźwo nigdy bym mu tego nie powiedziała, ale pod wpływem
alkoholu wszystko przychodziło łatwiej.
– Ale nie wydasz mnie
Johnowi, prawda? – czknęłam patrząc na niego z oczekiwaniem.
– Och, Rosie... –
wymruczał bełkotliwie. – Chyba mu już powiedziałem o twojej
szyi – Zakrył twarz w dłoniach. – Przepraszam!
– Och – wyjęczałam
dopijając kolejną szklaneczkę. – To w takim razie... Dlaczego
jeszcze nie urządził mi kazania? – Zastanowiłam się głośno. –
Pewnie czeka, aż się spotkamy – Odpowiedziałam sobie sama
przygryzając wargę. – Jestem w czarnej dupie – Powiedziałam
rezolutnie.
– Kepa nie ma czarnej... – zaczął ze śmiechem, ale przestał, gdy zdzieliłam go po głowie.
– Żartowałem!
– David... Chyba nie
powiedziałeś Johnowi o tym, że podejrzewasz Kepę, prawda?
– Nie! – zaprzeczył
szybko. – Mimochodem coś mu wspomniałem... Może już o tym
zapomniał – Stwierdził po chwili z pełnym przekonaniem.
– Mówisz tak, jakbyś nie
znał Johna...
– Masz rację – mruknął
stukając się ze mną szklanką. – Ale nie pozwolę mu ciebie
skrzywdzić! – Wybełkotał. – Was skrzywdzić! Moje
błogosławieństwo już macie! – Zaśmiał się, po czym opadł na
poduszki. Moje poduszki! Po krótkiej chwili zaczął głośno
chrapać, a moje próby zatkania mu ust spełzły na niczym.
Westchnęłam zakrywając głowę poduszką i nim się spostrzegłam
zasnęłam. Śniłam o przystojnym Hiszpanie oraz herbacianych
różach...
Londyn, 08.09.2018 r.
Szykowałam
się do wyjścia do domu brata, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
W biegu wypadłam z łazienki, żeby otworzyć.
– John? – spytałam
zdziwiona jego obecnością. – Co tu robisz? Przecież... –
Zaczęłam, ale nie pozwolił mi skończyć.
– Plany się troszkę
zmieniły – wyjaśnił lustrując mnie z góry na dół. Przeklęłam
w myślach Davida i jego paplanie o mojej szyi. – Toni z
dzieciakami czekają w samochodzie... A ja chciałem z tobą
porozmawiać na osobności – Oznajmił krzyżując ramiona.
– O czym? – udałam
niewiniątko spoglądając na niego z ciekawością.
– Wplątałaś się w coś?
W jakiś związek, czy coś podobnego? – zapytał bez ogródek, a
ja szeroko uchyliłam usta ze zdziwienia. – Rozmawiałem ostatnio z
Davidem... Mówił mi o jakichś śladach na
twojej szyi... – Powiedział z grobową miną, a ja parsknęłam
śmiechem doskonale maskując zdenerwowanie.
– Chyba żartujesz! –
prychnęłam. – Ja też z nim rozmawiałam i wyjaśniłam, że coś
mu się przewidziało – Wytłumaczyłam zagryzając wargę. Byłam
beznadziejna, jeśli chodziło o ukrywanie prawdy. – Także,
naprawdę... Nie musisz się niczym martwić – Oznajmiłam z
pełnym przekonaniem. Gryzło mnie sumienie z powodu tego, że
musiałam go okłamać, ale w tej chwili było to jedyne, rozsądne
wyjście z sytuacji. – Powiedziałabym ci przecież!
– Mam taką nadzieję –
mruknął. – Czyli wszystko w porządku?
– W jak najlepszym! –
przekonałam go, co przyjął uśmiechem i westchnieniem ulgi. – A
teraz powiedz, co to za zmiana planów?
– Jedziemy na mecz! –
krzyknął z entuzjazmem wyciągając z kieszeni pięć biletów.
– Na mecz? – wyjąkałam
zaskoczona. – Przecież mieliśmy go oglądać u ciebie...
– Ale postanowiłem
oglądnąć go na żywo z moją kochaną rodzinką – powiedział
szalenie z siebie zadowolony. – Nie cieszysz się?
– Cieszę, cieszę! –
zapewniłam go. – Wezmę tylko torebkę i możemy iść – Mówiąc
to przewiesiłam torbę przez ramię. Po chwili wyszliśmy z
mieszkania. Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Zobaczę go...
Nie mieliśmy ze sobą kontaktu od czasu opieki nad dziećmi Edena.
Wysłał mi jedynie wiadomość z przeprosinami, jeśli chodzi o
spotkanie z Andreą i tyle. – Witam rodzinkę! – Przywitałam
się z Toni i bliźniakami i wpakowałam się na tylne siedzenie.
– Jak tam, przeżyłaś
kazanie? – bratowa mrugnęła do mnie porozumiewawczo, co jedynie
potwierdziłam kiwnięciem głową.
– To chyba zrozumiałe, że
się o nią troszczę! – fuknął John włączając się do
ulicznego ruchu.
– Oczywiście mężusiu –
Toni cmoknęła go w policzek, co przyjęłam głośnym śmiechem.
Siedzący obok mnie Summer Rose i Georgie zaczęli opowiadać mi o
pierwszym tygodniu szkoły. W takiej rodzinnej i swojskiej atmosferze
dotarliśmy na Wembley, aby na żywo obejrzeć spotkanie Anglii z
Hiszpanią w ramach UEFA Nations League.
Londyn, Wembley Stadium, 08.09.2018 r.
Po
wysłuchaniu hymnów narodowych mogliśmy zacząć w spokoju oglądać
mecz. Byłam trochę zasmucona faktem, że Kepy nie było w
wyjściowej jedenastce, jednak liczyłam się z tym. Kibice na
Wembley dopisali, atmosfera zdecydowanie sprzyjała meczom
reprezentacyjnym. Czuć było ducha historii... W jedenastej minucie
za sprawą Marcusa Rashforda wyszliśmy na prowadzenie, co
przyjęliśmy głośnym aplauzem. Jednak nasza radość nie trwała
długo, bo dwie minuty później piłkę do bramki wpakował Saul
Niguez. Kibice jęknęli, John zaczął krzyczeć coraz głośniej, a
chwilę później Summer Rose i Georgie poszli jego śladem
powodując, że razem z Toni ze śmiechem zatkałyśmy sobie uszy.
Bardzo chcieliśmy, żeby to nasza reprezentacja narodowa odniosła
zwycięstwo, jednak w trzydziestej drugiej minucie szala
przechyliła się w stronę Hiszpanów za sprawą Rodrigo. Do szatni
utrzymał się ten wynik. Po piętnastu minutach przerwy, po
dokonaniu zmian piłkarze wrócili na boisko. Jednak przewaga
Hiszpanów utrzymała się do końca spotkania i ostatecznie to
oni cieszyli się wygraną w meczu. Kibicie zaczęli opuszczać
stadion, my wraz z nimi. Odruchowo spojrzałam w stronę tunelu, ale
nigdzie nie dostrzegłam charakterystycznego chodu Hiszpana. Toni
spostrzegając moje powolne ruchy szturchnęła mnie w bok, aby
przypadkiem John nie zauważył mojego rozbieganego wzroku.
Podziękowałam jej skinieniem głowy i odetchnęłam z ulgą, kiedy
opuściliśmy stadion.
Po emocjonującym spotkaniu
czekaliśmy na Johna na parkingu. Oczywiście, jako były
reprezentant Synów Albionu musiał po meczu udać się do szatni,
aby porozmawiać z młodszymi kolegami. Nerwowo rozglądałam się
na boki nie chcąc nikogo spotkać. Chciałam już wrócić do
siebie, rzucić się na łóżko i zasnąć... Po dłuższej chwili
spostrzegliśmy zbliżającego się do nas Johna z Azpim, Marcosem
oraz Alvaro. Bliźniaki przywitały się ze swoimi „wujkami”, po
czym wsiadły do samochodu. My pogawędziłyśmy z nimi znacznie
dłużej, a John raz po raz obiecywał, że na pewno pojawi się na
kolejnym meczu Chelsea. Kiedy został już z nami tylko Azpi
spostrzegłam, że macha w czyimś kierunku. W kierunku Kepy...
Spanikowana spojrzałam na Toni, która jedynie obserwowała całą
scenę z rozbawieniem. Gdy Hiszpan był już na tyle blisko
spostrzegłam, jaki jest zdenerwowany. Bratowa parsknęła głośnym
chichotem, po czym niezbyt taktownie odwróciła głowę. Miałam
ochotę zapaść się ze wstydu pod ziemię.
– Kepa! – krzyknął
Azpi. – Dobrze, że od razu nie wsiadłeś do autokaru... Popatrz
kogo my tu mamy!
– Tak... Witam wszystkich
– przywitał się Arrizabalaga rzucając mi nerwowe spojrzenia.
Sama byłam w nie lepszym stanie od niego! – Miło was widzieć –
Uśmiechnął się ściskając rękę Johna, po czym przytulił do
siebie Toni, a później mnie. Wariowałam.
– Ciebie też miło
spotkać ponownie! – oznajmił mój braciszek obejmując go
ramieniem. Gdyby tylko wiedział... Toni chyba doszła do takich
samych wniosków, bo obserwując ich cały czas chichotała cicho pod
nosem.
– Dzięki wielkie za
wsparcie – prychnęłam w jej kierunku, na co jedynie wyszczerzyła
zęby w uśmiechu. – Pfff!
– Dobrze, że Davida nie
ma z nami – mrugnęła do mnie, a ja posłałam jej nienawistne
spojrzenie. W odpowiedzi wystawiła mi język.
John cały czas rozmawiał z
Kepą zapominając o bożym świecie, a ja nerwowo przebierałam
nogami. Niech już skończą! Toni spojrzawszy na męża zrobiła
ostentacyjną minę, ale zbył ją machnięciem ręki.
– Wszyscy piłkarze zawsze
są mile widziani u nas w domu, więc jeśli kiedyś miałbyś ochotę
wpaść to serdecznie zapraszam – usłyszawszy Johna myślałam, że
się przesłyszałam. Zaskoczona uchyliłam usta, a bratowa stłumiła
śmiech nagłym napadem kaszlu.
– Jasne... Dziękuję,
kiedyś na pewno skorzystam – oznajmił niemrawo Kepa.
– Wspaniale! Wszyscy będą
zadowoleni – John ucieszył się, jak małe dziecko spoglądając
na nas.
– Rosaline... A raczej jej
szyja najbardziej – mruknęła Toni szturchając mnie w bok.
– Toni! – syknęłam.
– Co tam szepczecie? –
zainteresował się John.
– Babskie sprawy! –
odpowiedziała mu, po czym pożegnała się z Hiszpanem. Za jej
przykładem poszedł również John i nim się zorientowałam
zostałam z nim sam na sam.
– Miło było cię
zobaczyć – zwrócił się do mnie Kepa. – I jeszcze raz
przepraszam cię za tę sytuację z Andreą... Ogarnę to w
najbliższym czasie, obiecuję – Zapewnił. Zmarszczyłam brwi nie
wiedząc, o co mu chodzi. – A teraz muszę już lecieć, zanim
trener urwie mi głowę – Spojrzał w stronę samochodu Johna, po
czym szybko pocałował mnie w policzek. – Do zobaczenia w przyszłą
sobotę na Stamford! – Pomachał mi, po czym wskoczył do autokaru.
Wsiadłam do samochodu ignorując oczywiste spojrzenia bratowej i
zapatrzyłam się w szybę.
– Bardzo fajny gość z
tego Kepy... – oznajmił John wjeżdżając na ulicę.
– O tak, bardzo fajny –
potwierdziła Toni, a ja niezauważalnie dla nikogo pokazałam jej
środkowy palec. Zaśmiała się głośno nie mówiąc już nic
więcej. Kepa zostawił mnie z jeszcze większym mętlikiem w
głowie. Co ogarnie w najbliższym czasie? Swój związek? Andreę?
Nie wiedziałam, co myśleć o tym wszystkim. Dziękowałam jedynie,
że dziś nie zauważyłam jej przy nim. Tego widoku po tym, co mi
mówiła chyba bym nie zniosła. Westchnęłam zrezygnowana
obserwując Londyn nocą i myśląc o tym, jak Kepa chce to wszystko rozwiązać...
***
Witam!
Jak widzicie, jednak pojawiło się spotkanie głównych bohaterów... I Johna :D Dobrze, że w porę, inteligentnie ogarnęłam, gdzie zostanie rozegrany ten mecz haha :D
Emocji w kolejnych rozdziałach na pewno nie zabraknie! :)
(To nie jęk na bramkę Saula, to jęk na przegraną Anglików :D)
(Jak Rosaline mogła nie stracić dla niego głowy? ^^)
Pozdrawiam ;*
Te Twoje gify ... zaraz! Wróć! Dlaczego nie pochwaliłaś się "innymi" hahahaha ^^ Wtedy każdy bez zająknięcia by potwierdził co i jak.
OdpowiedzUsuńOczywiście obydwie jesteśmy ogarnięte niczym blondynki z dowcipów, bo na ten przykład ja, cały czas myślałam że grają w ... Chorwacji O.o Ale! Na całe szczęście miałaś lepiej, aby znów ich ze sobą spiknąć, a Saulito mógł mieć tu swój epizod *o* <333 (wszyscy przeciwko mojemu detoksowi).
Dobra, wracam do fabuły :P David pojawił się niespodziewanie, zażądał alkoholu (aż poczułam kaca na samą myśl o whisky) i zrobił namieszania jak zawsze ... przyłapując Rosalie na gorącym uczynku ^^ dodał 2 do 2 i tadam! Potwierdził swoje podejrzenia do tego, czyj język spoczywał na szyi jego przyjaciółeczki! A wcześniej jego własny wypaplał kilka słów za dużo przez co Rosalie została przesłuchana przez Johna xD Mężczyzna się o nią martwi, bo to w końcu jego mała dziewczynka, a on wie jakie bałamuty chodzą po tym świecie. Dlatego ciekawi mnie jak zareaguje na wiadomość o Kepie ^^ Toni oczywiście sobie z tego jaja robi, tak jakby smakowała mojego wina :D Ale ktoś musi być wyluzowany w tej rodzinie i ufać Rosalie :D
Hahahaha Kepa jaki zestresowany w towarzystwie Johna! Co najmniej jakby miał prosić ojca o Rosalie o rękę ... chociaż w sumie jakby nie patrzeć to emocje takie same ^^
Ach! Ja też jestem ciekawa co ten baskijski cioł będzie ogarniał! Mam nadzieję, że nareszcie pójdzie po rozum do głowy ot co! :D Czekam z niecierpliwością :)
Czy myślą przewodnią kolejnych rozdziałów będzie piosenka o podłodze? <3333333333333
Sekret Rosaline zaczyna znać, coraz więcej osób. Wystarczyło trochę alkoholu. I tym razem,to David dowiedział się o jej uczuciu. Swoją drogą to niezły z niego bystrzak. Szybko połączył wszystkie fakty w całość... Ale przynajmniej dał im błogosławieństwo. 😂
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że przy okazji wypaplał Johowi sprawę "tajemniczych śladów " na szyji jego siostry.
Na szczęście Rosaline wybrnęła jakoś z pogadanki z bratem. Ukrywając przed nim prawdę. Tylko, czy John na pewno w nią uwierzył?
Mecz na pewno dostarczył sporo emocji naszej bohaterce i mimo przegranej jej ukochanej reprezentacji, otrzymała nagrodę pocieszenia. W postaci spotkania z Kepą. Choć zrobiło się trochę niezręcznie, a zabawne uwagi Toni w niczym nie pomagały. 🤣
John wyraźnie polubił Kepe. Gdyby on tylko wiedział, co on wyprawiał z jego siostrą. 😂 Na pewno z taką chęcią nie zapraszałby go do siebie do domu... Ale niech chłopak zyskuje sympatię swojego przyszłego szwagra. Później będzie mu łatwiej.
Ciekawi mnie, jak Kepa ma zamiar ogarnąć swoje relacje z Rose i Andreą. Czyżby podczas przerwy reprezentacyjnej w końcu zaczął myśleć i się na coś zdecydował?
Czekam z niecierpliwością na kolejny rodział. Strasznie ciekawa dalszego rozwoju i akcji. 😊
Jak tak dalej pójdzie, to o zauroczeniu Rosaline będą wiedzieli wszyscy w Londynie, w Angli, a biorąc pod uwagę różne narodowości piłkarzy, to możliwe, że i na całym świecie. Ona komuś powie, inny się domyśli… Coś czuję, że będzie ciekawie.
OdpowiedzUsuńOczywiście David zachował się jaka na przyjaciela przystało. Wysłuchał, doradził, a to, że w towarzystwie alkoholu, to drugorzędna sprawa. Dobrze, że Rose zawsze ma obok siebie kogoś, komu może się zwierzyć, kto ją zawsze wysłucha. Nigdy nie zostanie sama z żadnym problemem, a to się ceni.
David mógł jedynie darować sobie wspominanie Johnowi, o swoich „spostrzeżeniach”. Teraz Rose ma na karku nadopiekuńczego brata. Którego oczywiście rozumiem, w końcu tu chodzi o jego małą siostrzyczkę. Nie może pozwolić, by ktoś ją skrzywdził.
Na szczęście Rosaline może i nie lubi, ale jak na razie potrafi kłamać. Już widzę minę Johna, gdyby dowiedział się, że to Kepa jest autorem malinek na szyi dziewczyny. Byłaby taka rozróba, że pół Anglii by słyszało.
Strasznie ciekawi mnie, co takiego planuje Kepa. Jest nieprzewidywalny i tak naprawdę po jego ostatnich działaniach trudno rozgryźć, co tak naprawdę czuje. Z jednej strony ma Andreę, z drugiej Rose. Powiedział, że wyjaśni sprawę z Andreą, ale co miał przez to na myśli? Bo ja nie mam pojęcia.
Teraz z jeszcze większą niecierpliwością będę czekała na kolejny rozdział. Życzę więc dużo weny, a w wolnej chwili zapraszam na rozdział 33 na https://neverbeluckyone.blogspot.com/
Pozdrawiam
Violin
David to idealny przyjaciel hahah alkohol i szczere rozmowy, to jest to, co ja lubię! Chłopak jest kolejną osobą, która dowiedziała się o uczuciach Rose. Popieram dziewczyny wyżej, że faktycznie osób znających ten sekret z każdym rozdziałem przybywa
OdpowiedzUsuńA niech no się dowie John...ale będzie przypał, coś czuję, że dużo rzeczy będzie latać i Kepa nie będzie dla niego już taki fajny hahah. Okaże się jeszcze, że to może nadejść niedługo, bo starszy brat już wie o śladach na szyi XD
Ja to lubię Toni, bo kocham takie złośliwe i śmieszne dogadywanki, a te w jej wykonaniu zawsze trafiają w sedno i o mały włos nie powodują kłopotów haha
Brakowało mi Kepy i Rose, może i się spotkali, ale ze sobą nie rozmawiali ;c jak to tak?
Życzę dużo weny,
N
David dość szybko i sprawnie połączył że sobą wszystkie fakty. I odkrył sekret Rose.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko że wcześniej wygadał Johnowi o malince 😂
Dobrze że Rose ma koło siebie tyłu dobrych ,oddanych przyjaciół z którymi zawsze może porozmawiać. I którzy zawsze są w stanie jej pomóc i doradzić.
Kepa z Rose jednak się spotkali na meczu. Jestem ciekawa o co mu chodziło. Że załatwi sprawę z Andrea. Po cichu mam nadzieję że w końcu ją zostawi . Ale to byłoby za łatwo i za szybko niestety.
Uwielbiam Toni i jej dogadywanie. Normalnie uśmiecham się do siebie. Za każdym razem jak czytam.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. I jakieś bliższe spotkanie naszej dwojki 😂 Pozdrawiam.