Londyn, 04.09.2018 r.
Llenando
de amor. Wypełniasz mnie miłością. Llenando de amor. Wypełniasz
mnie miłością. Llenando de amor. Wypełniasz mnie miłością...
Odkąd się obudziłam słowa Kepy nie mogły wyjść z mojej głowy.
Czy on takim sposobem próbował mi powiedzieć, że coś do mnie
czuje? Czy mógłby się we mnie zakochać będąc w związku z
Andreą? Czy naprawdę się we mnie zakochał? Czy tylko wyszeptał
te słowa pod wpływem chwili? Nie miałam okazji, żeby go o to
zapytać, bo usnęłam w drodze do mieszkania, a kiedy odprowadził
mnie pod same drzwi jedynie pocałował mnie na pożegnanie w
policzek i podziękował za wszystko. Tylko za co konkretnie?
Westchnęłam po raz kolejny wygładzając wstążkę znajdującą
się przy bukiecie. Wspólna opieka nad dziećmi przyjaciela była
czymś, co na długo zapadnie w mojej pamięci. Kepa był taki
kochany, czuły, opiekuńczy... Serce za każdym razem biło mi
mocniej, gdy wspominałam wtulonych w niego blondynków. Byłam
skończoną kretynką i zakochaną kobietą jednocześnie. W tamtym
momencie od razu zaczęłam sobie wyobrażać nasze wspólne życie,
naszą wspólną przyszłość, która zapewne nigdy nie nadejdzie.
Ale wyobrażanie sobie naszych małych kopii było silniejsze ode
mnie... Oczyma wyobraźni widziałam małego chłopczyka ubranego w
niebieskie barwy, który uradowany biegałby na murawie za Kepą oraz
jego samego stojącego na bramce i rzucającego się w przeciwną
stronę, tak aby mały mógł strzelić gola... Widziałam małą
dziewczynkę z moimi rudymi włosami i jego oczami, która byłaby
jego oczkiem w głowie, której czytałby bajki na dobranoc i czule
całował w czółko... Zrezygnowana pokręciłam głową pozbywając
się wizji, które nigdy nie nadejdą i skupiłam się na pracy
wymieniając wodę w wazonach oraz przycinając łodygi. Wiedziałam,
że przez najbliższy czas nie będę go widzieć, poprzez przerwę
reprezentacyjną, co napawało mnie smutkiem. Jednocześnie nie
mogłam pozbyć się pytania, czy on również będzie tęsknić za
mną... Miałam cichą nadzieję, że tak. Reszta dnia w pracy
upłynęła mi na rozmowach z klientami, doradzaniu im oraz
wysłuchiwaniu opowieści z całego życia. Zmęczona, ale
uśmiechnięta wyszłam z kwiaciarni wcześniej upewniając się, że
dobrze ją zamknęłam i ruszyłam w drogę powrotną do domu. Nie
miałam żadnych konkretnych planów na resztę dnia. Podejrzewałam,
że zatracę się w myśleniu o Kepie, co stało się chyba moją
rutyną. Pogrążona w zadumie wpadłam z impetem na kobietę
idącą z naprzeciwka.
– Najmocniej
przepraszam! – powiedziałam szybko. – Mam nadzieję, że nic się
pa... – Zaczęłam, ale gdy spostrzegłam z kim się zderzyłam
mina lekko mi zmarkotniała. – Andrea... Cześć – Przywitałam
się natychmiast przywołując uśmiech na twarz.
– Cześć... Rosaline,
dobrze pamiętam? – spytała, na co pokiwałam twierdząco głową.
– Nie przepraszaj, nic się nie stało – Odwzajemniła uśmiech
spoglądając na mnie niepewnie. Chciałam uciec z tego przeklętego
chodnika. – Dasz się zaprosić na kawę? – Wyjąkała szybko
spuszczając wzrok. – To znaczy... Kepa zasugerował mi, abym kogoś
poznała, skoro nie znam nikogo w Londynie... Na imprezie u Davida
stroniłam od waszego towarzystwa, ale chciałabym was poznać, aby
nic czuć się tutaj samotna, gdy nie ma Kepy... – Zaczęła
wyjaśniać, a ja nerwowo przełknęłam ślinę. Przecież nie stanę
się jej przyjaciółką. Nie mogę nią być będąc zakochaną w
jej chłopaku...
– Jasne – powiedziałam
kończąc jej katusze. Widziałam, że trudno jej to przychodzi. –
Znam miłą kawiarnię, więc możemy tam pójść – Oznajmiłam
jednocześnie mentalnie bijąc się po głowie. Przecież byłam tam
z Kepą!
– Z miłą chęcią –
przystała na moją propozycję. W milczeniu udałyśmy się w obrane
miejsce. W co ja się znowu wpakowałam?
Po przekroczeniu progu
kawiarni od razu przywołałam w myślach obraz Kepy. Nasze pierwsze
spotkanie tutaj, rozmowę, żarty, śmiech... Andrea odnalazła
jedyne wolne miejsce przy „naszym” stoliku. Powłócząc nogami
usiadłam naprzeciwko niej.
– Jaką kawę polecasz? –
zadała pytanie uśmiechając się nieśmiało.
– Latt... Cappuccino –
odpowiedziałam w porę gryząc się w język. Latte Macchiato było
moje. I Kepy. Boże, ależ ja jestem głupia myśląc teraz o takich
szczegółach. Nim się spostrzegłam miałam już przed sobą
parującą filiżankę. – Jak ci się podoba w Londynie? –
Postanowiłam zachęcić ją do rozmowy.
– Przez swoją głupotę
na razie niczego nie zwiedziłam – powiedziała cicho, a ja
domyśliłam się, że chodzi o jej nagły wyjazd do Hiszpanii. –
Ale muszę to zmienić... W końcu to stolica Anglii, muszą ją
poznać, skoro już tu mieszkam – Zaśmiała się nerwowo obejmując
filiżankę dłońmi.
– Masz rację –
potwierdziłam. – Grzech nie skorzystać z takiej okazji! –
Uśmiechnęłam się do niej, co odwzajemniła, a mnie w tym momencie
uderzył kontrast pomiędzy nami. Niewątpliwie była piękną
kobietą, o pięknych, gęstych czarnych włosach oraz wesołym
spojrzeniu. Przecież będąc z nią Kepa nie mógł zainteresować
się mną...
– Muszę...
I również chcę nawiązać nowe znajomości, bo oprócz Kepy nie
mam nikogo... – zagryzła dolną wargę. – Nie zdziwiłabym się,
gdyby żadna z was mnie nie polubiła, nie byłam duszą towarzystwa,
wtedy u Davida... A przecież muszę poznać inne partnerki
piłkarzy... – Mówiła otwierając się przede mną. –
Przepraszam, przez to wszystko wyleciało mi z głowy, że ty jesteś
siostrą, a nie... – Zaczęła się plątać.
– Nic się nie dzieje –
zapewniłam ją. – Zresztą, mam zakaz spotykania się z
którymkolwiek z nich, więc... – Andrea zaczęła się śmiać, a
ja poczułam się okropnie. Jasne, mam zakaz spotykania się, ale
zakochiwania się w zajętych facetach to już nie...
– Mogę ci zaufać,
Rosaline? – spytała w pewnym momencie, a ja machinalnie pokiwałam
głową. – Źle się ostatnio dzieje w moim związku... Z mojej
winy – Westchnęła. Wiedziałam o tym, ale nie mogłam się
zdradzić ze swoją wiedzą. – Byłam niesprawiedliwa w stosunku do
Kepy, przeprowadziłam się z nim tutaj, wiedząc z czym to się
wiąże, a jednak nie okazałam mu należytego wsparcia. Prowokowałam
kłótnie, byłam nieznośna, aż w końcu zachowując się, jak
dzieciak wyjechałam do Hiszpanii informując go, że muszę
przemyśleć pewne sprawy. Nawet nie wiem, co chciałam przemyśleć...
– Oznajmiła.
– A powiedziałaś mu to
wszystko, co mnie przed chwilą?
– Przeprosiłam go, ale to
tylko pogorszyło sprawę... Nie zdobyłam się na powiedzenie mu
tego, co teraz tobie, bo wstydziłam się i nadal się wstydzę tego,
jak go potraktowałam...
– Może powinnaś... –
mruknęłam cicho.
– Wiem... Chciałam to
zrobić wczoraj, naprawdę chciałam, ale wyszedł podczas kolacji,
nawet nie wiem, gdzie, a kiedy wrócił już spałam... Nie zdążyłam
się z nim pożegnać przed wylotem na zgrupowanie... – wyznała, a
ja poczułam, jak coś przekręca mi się w środku. Wyszedł z
mieszkania podczas kolacji, przyjechał do mnie, spędził ze mną
czas...
– Kochasz go –
wypowiedziałam te słowa zanim moje usta połączyły się z
mózgiem. Spojrzała na mnie zaskoczona, ale potwierdziła to.
– Tak, kocham go. Jest
najważniejszą osobą w moim życiu. Wiem, że źle zrobiłam, ale
mam nadzieję, że wkrótce się pogodzimy... Nasz związek trwa od
ładnych paru lat... Planujemy wspólną przyszłość, ślub,
oczywiście dzieci... – podjęła temat, a ja mrugnęłam szybko,
aby pozbyć się napływających łez. Oczywiście, że planują
wspólną przyszłość. Oczywiście, że chcą stać się rodziną.
Przecież się kochają. W każdym związku zdarzają się kłótnie,
ale niedługo zostają zapomniane. W ich związku nie było dla mnie
miejsca, wiedziałam to od początku. Mimo tego zakochałam się w
Kepie. Ale do cholery musiałam zwalczyć w sobie to uczucie, bo nie
doprowadzi mnie do niczego dobrego... Nie mogę pchać się między
nich, nie mogę. Mimo tego, co stało się między nami, mimo tego,
że wyznaliśmy sobie, że nie jesteśmy dla siebie obojętni, mimo
tego, że zaledwie wczoraj szeptał mi do ucha słowa piosenki o
miłości...
– To zrozumiałe –
powiedziałam z trudem przełykając ślinę. Po dokończeniu kawy
wyszłyśmy na świeże powietrze, co przyjęłam z ulgą. Chwilę
wcześniej czułam się tak, jakbym dusiła się w tym przytulnym
pomieszczeniu...
– Dziękuję ci, Rosaline.
Za spotkanie, za rozmowę, za wysłuchanie mnie. To wiele dla mnie
znaczy i obiecuję poprawić swoje zachowanie – rzekła uśmiechając
się.
– Nie ma sprawy –
wymruczałam. Andrea objęła mnie na pożegnanie, co odwzajemniłam,
po czym każda z nas poszła w swoją stronę. Miałam totalny mętlik
w głowie. I totalnie nie wiedziałam, co mam z nim zrobić.
Madryt, 04.09.2018 r.
– Cześć, kochanie! –
usłyszałem wesoły głos Andreii, gdy tylko odebrałem telefon.
– Cześć... Kochanie –
powiedziałem z lekkim wahaniem. Boże, ale ja jestem beznadziejny.
Jeszcze wczoraj zacząłem się zastanawiać, czy aby nie jestem
zakochany w Rosaline, a teraz … – Co u ciebie? – Spytałem.
– Wszystko w porządku.
Żałuję, że się dziś rano normalnie nie pożegnaliśmy – powiedziała.
– Tak, ja tak samo, ale
spałaś, więc nie chciałem cię budzić – wyjaśniłem. Ja nie
mogłem spać całą noc. Zamiast tego rozmyślałem o Rosaline. –
Jak ci minął dzień? Myślałem, że zacznie narzekać, że jest
sama, że nie ma co robić, ale zaskoczyła mnie mówiąc, że
spotkała się z kobietą, która zaprząta moje myśli. – Słucham?
Spotkałaś się z Rosaline?
– Tak... – odparła. –
Jest bardzo sympatyczna i miła! – Powiedziała rzecz oczywistą,
po czym zaczęła zdawać mi relację z przebiegu spotkania. Jak
Rosaline to zniosła? Dlaczego w ogóle się nad tym zastanawiam?
Kiedy Andrea doszła do momentu, w którym zwierzała się
dziewczynie poczułem, jak wzbiera się we mnie nieuzasadniona niczym
złość.
– Andrea... Tak na dobrą
sprawę rozmawiałaś z nią pierwszy raz i od razu musiałaś zacząć
się jej zwierzać z naszych problemów? – napadłem na nią. –
Co jeszcze jej powiedziałaś?
– Kepa, daj spokój, nie
złość się... Przecież nic takiego się nie stało! –
odpowiedziała. – Tak sobie gadałyśmy, mówiłam jej o tym, że
planujemy wspólną przyszłość... – Westchnęła, a ja
zacisnąłem pięści. Dziękowałem Bogu, że nie widzi mnie w tej
chwili.
– Dlaczego?
– Kepa, o co ci chodzi?
Narzekasz, gdy nie nawiązuję znajomości, narzekasz, gdy próbuję
je nawiązać... Co z tobą? – zapytała, a ja poczułem się, jak
dupek.
– Masz rację, przepraszam
– mruknąłem skruszony. – Cieszę się, że miło spędziłaś
ten dzień – Powiedziałem.
– Ja tak samo.
– Andrea, przepraszam, ale
muszę już kończyć...
– Dobrze. Kocham cię,
Kepa – powiedziała nie rozłączając się.
– Ja ciebie też kocham,
Andrea – potwierdziłem z pełnym przekonaniem, po czym zakończyłem
nasze połączenie. Tak, kocham ją... Chyba. Odkąd w moim życiu
pojawiła się Rosaline, płomiennoruda kwiaciarka niczego już nie
byłem pewien. A w szczególności życia, które prowadziłem
zaledwie miesiąc temu...
***
Witam!
Dzisiaj bez spotkania głównych bohaterów i w następnym chyba też go nie będzie, co jest związane z przerwą reprezentacyjną :) Ale plan obmyślony jest, więc nie pozostaje mi nic innego, jak tylko pisać :D
Rosaline nie spotkała Kepy, za to Andreę, która skutecznie namieszała jej w głowie... A co z tego wyniknie... Cóż, odpowiedź już niedługo! :D
Pozdrawiam ;*
Tak to jest z tymi facetami ^^ nawet nie zdają sobie sprawy jaki mętlik mamy przez nich w głowach. A wizje wspólnej przyszłości, ślub, dzieci ... to najnormalniejsza rzecz! Chyba każda kobieta przez to przechodziła gdy była zakochana bądź spodobał się jej jakiś chłopak. Taka nasza natura :) Byłoby wspaniale, gdyby marzenia Rosalie się spełniły. Choć na razie życie na każdym kroku się jej komplikuje ...
OdpowiedzUsuńWpadła na Andreę, która zaproponowała jej kawę. Rosalie jest ciepłą i przyjazną osobą, więc to wbrew jej naturze, aby się nie zgodzić. I w ten sposób sama strzeliła sobie w stopę, ponieważ musiała wysłuchiwać problemów dziewczyny w której chłopaku się podkochuje. To musiało być fatalne! Dlatego jest moją osobistą bohaterką <3
Gdyby tylko Hiszpanka wiedziała komu się zwierza ... ale nie można jej za to winić. W końcu Kepa sam chciał, aby się zintegrowała z innymi. Więc poszła za jego radą! I prawdopodobnie polubiła Rosalie. Po za tym ona również potrzebowała się komuś wyżalić, a najlepsza w tym jest obiektywna osoba ... skąd mogła wiedzieć, że źle trafiła ^^ Oczywiście chłopak poczuł panikę i spotkanie dziewczyn mu się nie spodobało. Ale to tylko i wyłącznie jego wina! Więc pora się ogarnąć ciole Baskijski ^^
Oczywiście, że nie pozostaje Ci nic innego jak pisać! W końcu osobiście pilnuję, aby wysyłać Ci materiały ze zgrupowania Hiszpanów! Nie żebym tam kogoś nie szukała ^^
Rosaline naprawdę nie ma łatwego życia... Zakochała się w zajętym mężczyźnie, który nieustannie miesza jej w głowie. Wysyła mylące sygnały, daje nadzieję, a potem Rose jeszcze trudniej normalnie bez niego funkcjonować. Tęskni za nim z każdym dniem mocniej i niemal wszystko jej o nim przypomina.
OdpowiedzUsuńTa wspólna wizja ich przyszłości była naprawdę urocza i mimo wszystko wierzę, że może się ona kiedyś spełnić. O ile Kepa się nareszcie ogarnie i na coś zdecyduje...
Jak na razie jest totalnie zagubiony. Błądzi jak we mgle i co chwilę zmienia zdanie. Raz kocha Andreę, a moment później zastanawia się, czy zakochał się w Rosaline. Jest zmienny gorzej niż kobieta. 😂
Za to Andrea tym razem mnie pozytywnie zaskoczyła. Postanowiła zmienić podejście i zintegrować się dziewczynami. Na nieszczęście podli akurat podło na Rosaline, która musiała wysłuchać jej planów na przyszłość z Kepą. To musiało być dla niej trudne do zniesienia, ale mimo to wytrzymała do końca i starała się być miła dla Hiszpanki.
Wszystko wskazuje na to, że Andrea chce jednak ratować swój związek, co zapowiada kolejne komplikacje. Niech jeszcze wpadnie jej do głowy przyjaźń z Rose, to już w ogóle będzie ciekawie.
Zwłaszcza, że Kepa nie jest tym, ani trochę zachwycony. 😃
Czekam na następny rodział z nadzieją, że pojawi się już niedługo. 😊
To jest chyba żart. Jeszcze niech Rosalie zostanie przyjaciółką Andrei, to już w ogóle będzie kabaret!
OdpowiedzUsuńJa naprawdę rozumiem, że Rose została wkręcona w tą kawę przez przypadek, ale potem to spotkanie przemieniło się w czas zwierzeń. Szkoda tylko, że swoimi marzeniami i planami na przyszłość podzieliła się tylko Andrea XD trudno sie dziwić, no bo co by Rose miała powiedzieć? Zakochałam się w twoim chłopaku? :')
Przerąbane, nie no to jest serio żart jakiś od losu, że one dwie się spotkały...
Współczuję Rose, jeśli Andrea się na nią nakręciła, to będzie miała spory problem. Wysłuchiwanie o problemach w związku zniszczy ją totalnie. Nie dość, że ona i tak już jest zraniona i nie wie co się dzieje między nią a Kepą, to teraz jeszcze TO ;///
A Kepa, ale mi się śmiać chciało, bo tu Andrei mówi, że ją kocha, a myśli o innej. Niech ten gość się zdecyduje, bo jest nie fair! Jeszcze jak się zdenerwował na swoją ukochaną, że musiała rozmawiać akurat z Rose...Cóż sam jej przecież kazał się z kimś zaprzyjaźnić ;P
Czekam na ponowne spotkanie głównych bohaterów, bo to moje ulubione momenty hahaha
Pozdrawiam,
N
Ja pierdzielę ale sobie Andrea powierniczkę znalazła :D Normalnie chyba podziwiam Rose, że to wszystko zniosła. Wysłuchiwać o planach małżeńskich Andrei z jej miłością. Musiało być naprawdę dla dziewczyny ciężkim przeżyciem. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co dziewczyna czuła w tej chwili.
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam co będzie, jeśli Andrea zdecyduje się poważnie zaprzyjaźnić z Rose. Przecież to będzie jeden wielki mało śmieszny żart. Andrea jakoś w tym rozdziale , mniej mnie drażniła. Wydała mi się taka bardziej "ludzka" :D
A Kepa naprawdę powinien się zdecydować czego chce. Bo zapewnia swoją dziewczynę , że ją kocha. A w tym czasie myśli o innej. Kurcze Kepa Ty chyba sam nie wierzysz w tą swoją miłość do Andrei. No , chłopie daj spokój. I w końcu się ogarnij.
Swoją drogą chciałabym widzieć jego minę. Jak Andrea opowiedziała mu o rozmowie z Rose :D
Czekam na kolejny rozdział. I już żałuję , że tam też nie będzie spotkania dwójki moich ulubieńców ;) Pozdrawiam :)
Oj, Kepa, Kepa. Ty to naprawdę niekumaty jesteś. Ani w prawo, ani w lewo i sam tak naprawdę nie wie, czego chce. A jeśli szybko się nie dowie, to boję się, że skończy fatalnie. Musi sobie wszystko poukładać w głowie.
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie Rosaline ma podobny problem. Spotkanie z Andreą musiało być dla niej bardzo stresującym wydarzeniem. Co jak co, ale nikt chyba nie chciałby być postawiony w takiej sytuacji. W końcu Rose doskonale wie, co czuje – jest zakochana w Kepie. A Andrea jest jego dziewczyną. Która jeszcze do tego zwierza się kwiaciarce z problemów w związku. Biedna Rose musiała słuchać o problemach Kepy i pewnie dostrzegła, że Andrea mimo wszystko kocha piłkarza.
Bo ja na przykład po tym rozdziale zmiękłam. Jak jeszcze w poprzednim Andrea mnie irytowała, to w tym już próbowałam ją zrozumieć. Przeprowadzka nigdy nie jest łatwa. Nowy kraj, nowy język, nowi znajomi. Ale hej, wzięła się za siebie i postanowiła w końcu kogoś poznać. Tylko dlaczego to musiała być Rosaline?
Andrea jeszcze nie wie z kim rozmawiała. I szczerze powiedziawszy, to nie wiem, czy chcę by się dowiedziała. Bo z jednej strony Kepa i tak nie będzie mógł grać na dwa fronty, a jednocześnie będzie mi żal Andrei, gdy okaże się, że przyjeżdżała do Anglii na darmo. No chyba, że gdzieś po drodze pozna jakiegoś innego ciekawego piłkarza.
Strasznie ciekawi mnie, jak Kepa z tego wybrnie. Pewnie byłoby mu na rękę, gdyby Andrea z nim zerwała, ale kobieta ma zupełnie inne plany. Na pewno będzie ciekawie. Zresztą jak zawsze w twoich opowiadania.
Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin