–
O czym? – spytałem głupio wytrzymując spojrzenie mamy. Cała ta
sytuacja przypominała jakiś wyjątkowo nieudany dowcip.
–
Jeszcze masz czelność o to pytać? –
zdumiona uniosła brew ku górze. – Dlaczego nie powiedziałeś nam
wcześniej, że rozstałeś się z Andreą? Biedaczka przyjechała do
nas wczoraj mówiąc, co jej zrobiłeś… Że po pięciu latach
związku zostawiłeś ją dla jakiejś pierwszej lepszej kwiaciarki…
Jestem zawiedziona twoim postępowaniem, synku – Obwieściła
posyłając mojej byłej dziewczynie współczujące spojrzenie.
Poczułem wzbierającą się we mnie złość.
–
Mam prawo do własnego życia –
oznajmiłem. – Miałem wam to powiedzieć osobiście, a nie
przez telefon, ale jak widzę Andrea już was o tym poinformowała…
Zapewne przedstawiając siebie w korzystnym świetle. Prawda jest
taka, że nie muszę się wam spowiadać z każdego kroku i czynu.
Poznałem Rosaline i zakochałem się w niej. Kocham ją –
Powiedziałem z pełnym przekonaniem. – I nic, ani nikt tego nie
zmieni – Dodałem, dobitnie dając coś do zrozumienia Andreii.
–
Kepa! – oburzyła się mama. – Jak
mogłeś ją zostawić po pięciu latach? Jak mogłeś zniszczyć jej
życie?! Nie wstyd ci?
–
María! – do rozmowy włączył się
tata. – Przestań się tak do niego odzywać! Nasz syn jest dorosły
i jak sam zauważył ma prawo do własnego życia. Skoro rozstał się
z Andreą musiał mieć ważny powód. Pokochał inną i nam nic do
tego. Jego szczęście powinno być dla nas najważniejsze. I dla
mnie jest. Rozumiem, że po tylu latach Andrea miała prawo czuć się
skrzywdzona, ale nie powinna tutaj przyjeżdżać… Wszystko tylko
skomplikowała – Westchnął uśmiechając się do mnie
pokrzepiająco. Kamień spadł mi z serca. Przynajmniej jego miałem
po swojej stronie. – Przykro mi dziecko, że tak się stało –
Zwrócił się do Andreii. – Pięć lat to kawał czasu, ale nikogo
nie można zmusić do miłości. Powinnaś to zaakceptować, a nie
mieszać z błotem mojego syna i jego ukochaną. Nie twierdzę, że
to, jak cię potraktował jest godne pochwały, ale… Kepa jest moim
synem i zawsze stanę za nim – Powiedział wychodząc z salonu.
Mama posłała mu oburzone spojrzenie podchodząc do Andreii. Objęła
ją w opiekuńczym geście.
–
Mam nadzieję, że kiedyś zaakceptujesz
moją decyzję… I że zmienisz zdanie o Rosaline, gdy ją poznasz –
powiedziałem do mamy. – Andrea, ciebie jeszcze raz za wszystko
przepraszam, ale nie miałaś prawa wygadywać tych wszystkich rzeczy
Rose oraz nie miałaś prawa, by bez mojej zgody i wiedzy
poinformować o tej sytuacji moich rodziców. Między nami wszystko
jest skończone – Rzekłem i idąc w ślady taty opuściłem
pomieszczenie wychodząc na ogród. To chyba tyle, jeśli chodzi o
ciepłe i rodzinne spotkanie.
–
Mogę? – siedząc na huśtawce usłyszałem głos młodszej siostry
trzymającej w rękach dwa parujące kubki.
–
Jasne, że tak – odpowiedziałem biorąc
od niej jeden kubek. – Gorąca czekolada… Jesteś najlepsza! –
Poczochrałem ją po włosach, gdy usiadła obok.
–
Kepa! – fuknęła oburzona poprawiając
fryzurę.
–
Jesteś taka sama, jak Rosaline –
oznajmiłem widząc jej oburzenie. – Jak mniemam, słyszałaś całą
rozmowę…
–
Coś mi się podsłuchało – westchnęła
upijając łyk gorącej cieczy. Zrobiłem to samo rozkoszując się
znajomym smakiem. – Jaka ona jest? – Spytała zaciekawiona. – I
dlaczego nic mi o niej nie powiedziałeś?!
–
Rose jest całym moim życiem –
odpowiedziałem bez wahania, a Abigaíl spojrzała na mnie z szerokim
uśmiechem. Opowiedziałem jej naszą historię, a ona słuchała w
skupieniu. – Bardzo ją kocham i nie pozwolę, aby jakieś durne
intrygi nas skłóciły…
–
Dobrze, że pogoniłeś Andreę –
stwierdziła po paru minutach ciszy. – Nigdy jej nie lubiłam –
Dodała widząc zdziwienie malujące się na mojej twarzy.
–
Mam nadzieję, że Rose polubisz –
zaśmiałem się.
–
Za to, że jest kwiaciarką już mnie ma!
– wyznała. – Pokaż mi ją – Zażądała, a ja podałem jej
telefon, by zobaczyła moją tapetę. – Jest śliczna –
Powiedziała, a po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło. –
Jestem pewna, że gdy mama ochłonie to spojrzy na wszystko inaczej…
–
Mam taką nadzieję, młoda – rzekłem
wstając.
–
Chodź do domu! Oker, Rocky i Raikkonen
się za tobą stęsknili! – krzyknęła, a ja parsknąłem
śmiechem. Jednak posłusznie udałem się za nią, aby przywitać
się z moimi pupilami.
Londyn, 13.10.2018 r.
Ze
wzrokiem wbitym w ścianę próbowałam skupić swoje myśli na czymś
przyjemnym, jednak za każdym razem przywoływałam na światło
dzienne Andreę oraz całą sytuację. Kepa, nie chcąc mieć przede
mną żadnych tajemnic zadzwonił przed chwilą z informacją, że
Hiszpanka zjawiła się w jego rodzinnym domu i wyznała rodzicom
prawdę. Z napięciem słuchałam o tym, że jego mama nie jest tym
zachwycona, ale poczułam wzbierającą się we mnie nadzieję, gdy
powiedział mi, że po naszej stronie stoi jego tata oraz siostra.
Rozłączając się kazał mi obiecać, że nie będę zaprzątać
sobie tym głowy. Obiecałam mu to mówiąc, że za nim tęsknię.
Miałam nadzieję, że jego mama zaakceptuje nasz związek. Zdawałam
sobie sprawę z tego, że z pewnością traktowała już Andreę,
jako członka rodziny, ale… Cóż mogłam poradzić na to, że
zakochałam się w Kepie? I co on mógł poradzić na to, że
zakochał się we mnie? Odgoniłam od siebie niepotrzebne myśli
zrywając się z łóżka. Niewiele myśląc udałam się do
mieszkania Davida.
–
Cześć, Wiewióreczko! – powiedział,
gdy otworzył mi drzwi. Bez zaproszenia weszłam do środka. –
Oczywiście, czuj się, jak u siebie! – Parsknął.
–
Zawsze to robię – wyszczerzyłam się.
– Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam.
–
Ty nie przeszkadzasz mi nigdy –
oznajmił szczerząc się szeroko. – Czego potrzebujesz?
–
Alkoholu – wyznałam. Po paru minutach
wyszedł z kuchni trzymając w dłoniach flaszkę wódki. – To
polska! Marcin kiedyś przyniósł i dał nam w prezencie –
Oznajmił, a ja parsknęłam śmiechem przypominając sobie opowieści
Kepy o tym, jak popijali w trakcie treningu.
–
Polewaj – mruknęłam siadając na
kanapie. David natychmiast spełnił moją prośbę. Stuknęliśmy
się kieliszkami i wypiliśmy do dna. Otrzepałam się przepijając
alkohol. – I Maurizio nie zorientował się, że coś jest z wami
nie tak? – Spytałam.
–
Może troszkę plątały się nam nogi…
Ale tylko troszkę! – zastrzegł napełniając kieliszki. – A
teraz opowiadaj, co cię do mnie przygnało! Opowiedziałam mu całą
sytuację, a David słuchał w skupieniu. Kiedy skończyłam ze
zdumieniem stwierdziłam, że opróżniliśmy pół flaszki. – Może
wybiję jej zęby, żeby już nic nie mówiła? – Spojrzał na mnie
uważnie z miną myśliciela. Zaśmiałam się głośno z jego
pomysłu.
–
Może lepiej nie – ostudziłam jego
zapał. – Myślisz, że jego mama mnie polubi?
–
Wiewióreczko… Nie polubi cię. Ona cię
pokocha – powiedział uśmiechając się do mnie ciepło. Wzruszona
otarłam łzę, która spłynęła po moim policzku.
–
Dziękuję, David – szepnęłam
przytulając się do przyjaciela. Dziękowałam, że mam przy sobie
ludzi, którzy bezgranicznie pragną mojego szczęścia…
Hiszpania,
Ondarroa, 13.10.2018 r.
Wizyta
w rodzinnym domu nie przebiegła tak, jakbym tego chciał. Podczas
obiadu panowała sztuczna i napięta atmosfera. Mama nie odzywała
się do mnie, tylko uparcie wpatrywała się w pełny talerz. Tata
posyłał jej pełne dezaprobaty spojrzenia, ale nie reagowała na
nie. Andrea swoją wizytą doszczętnie wszystko popsuła. Chciałem
na spokojnie porozmawiać z rodzicami i wyjaśnić im całą
sytuację, ale teraz było na to za późno. Mama wzięła jej
stronę, co chyba było jej celem. Na szczęście tata i siostra
wstawili się za mną. Nie mam pojęcia, co bym zrobił, gdyby było
inaczej. Szykując się do powrotu do Madrytu obiecałem ojcu i
Abigaíl, że zrobię wszystko, aby w najbliższym czasie poznali
Rosaline. Oboje zdawali się być zachwyceni tym pomysłem. Mama
żegnając się ze mną rzuciła mi ostre spojrzenie. Opuściłem
dom nie mówiąc jej nic, bowiem nie chciałem wszczynać kolejnej
awantury. Miałem nadzieję, że gdy zrozumie wszystko pozwoli mi na
szczęście u boku Rosie…
Londyn,
16.10.2018 r.
Czekałam
przy samochodzie na to, aż trening piłkarzy dobiegnie końca. Po
prawie dwóch tygodniach rozłąki marzyłam tylko o tym, aby wtulić
się w ramiona Kepy. Kiedy pierwsi piłkarze zaczęli opuszczać
siedzibę Cobham uśmiechnęłam się szeroko wiedząc, że zaraz go
zobaczę…
–
Witaj, Rosaline – drgnęłam, kiedy
usłyszałam obok głos Gianfranco Zoli. – Na kogo czekasz? –
Spytał przypatrując mi się uważnie.
–
Dzień dobry! – przywitałam się nie
zapominając o dobrych manierach. – Na Kepę… – Oznajmiłam
czując pojawiające się rumieńce.
–
Och! – zawołał śmiejąc się w głos.
– Teraz już rozumiem, dlaczego na treningu dawał z siebie
najwięcej, chcąc go jak najszybciej skończyć – Powiedział
puszczając mi oczko. – John wie?
–
Wie – potwierdziłam posyłając mu
uśmiech, który odwzajemnił.
–
Moje gratulacje – wyszeptał
konspiracyjnie oddalając się, gdy napotkał sylwetkę Kepy.
–
Dziękuję! – krzyknęłam za nim, po
czym z impetem rzuciłam się w ramiona Hiszpana. – Och, jak ja za
tobą tęskniłam! – Mówiąc to pocałowałam go mocno w usta. Nie
przejmowałam się piłkarzami, którzy zebrali się koło nas.
–
Rozumiem, że skoro macie już
błogosławieństwo Johna to możecie migdalić się bez przeszkód…
– rzucił Eden obserwując nas z rozbawieniem.
–
Hazard! – syknęłam wtulając się w
Kepę.
–
Czyli już wiemy, kim jest współwinna!
– obwieścił Antonio śmiejąc się głośno. – Śladów na jego
plecach – Dodał widząc moją zdezorientowaną minę.
–
Ach… – wymruczałam chowając twarz w
dłoniach. Obserwujący tę scenę piłkarze wrzasnęli z uciechy
gratulując nam i życząc szczęścia w związku. Odetchnęłam z
ulgą, gdy zostaliśmy sami. – Do mnie, czy do ciebie? –
Spytałam.
–
Do ciebie – odpowiedział Kepa
wsiadając do mojego samochodu. – Ja też szalenie za tobą
tęskniłem – Wyznał gładząc moją dłoń. – Wiesz, że razem
poradzimy sobie ze wszystkim?
–
Wiem – przytaknęłam włączając się
do ulicznego ruchu. Tego akurat byłam pewna. Ja i on. My. –
Dziękuję, że jesteś – Wyszeptałam. Ścisnął moją dłoń
wpatrując się w widoki za szybą. Wiedziałam, co chce mi przekazać
tym gestem…
***
Witam!
Jak widzicie Andrea zrobiła niemałe zamieszanie swoją wizytą... Kepa będzie musiał stanąć na głowie, aby jego mama zmieniła zdanie ^^
(Ale jest na to gotowy ^^ :D)
Zaplanowałam sobie trzydzieści pięć rozdziałów plus epilog :) Więc jeszcze trochę przed nimi ^^
Pozdrawiam ;*
Andrea... Ale dziewczyna nam tutaj namieszała. Poskarżyła się mamie Kepy, że ją zostawił i czuje się skrzywdzona. Robiąc z niego tego najgorszego. Oczywiście nie widząc w rozstaniu, ani grama swojej winy... Choć jej zachowanie także pozostawało wiele do życzenia.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że ma prawo być rozżalona, ale nie tędy droga. Nastawianie rodziny przeciwko Kepie, nie sprawi, że on do niej wróci.
Dobrze, że przynajmniej ma on tatę i siostrę po swojej stronie. Może także pani Maria wkrótce zmieni zdanie o wybrance jej syna. W końcu na pewno jej i jemu bardzo na tym zależy.
David jak zwykle niezawodzi i po raz kolejny pocieszył Rose, gdy tego potrzebowała. Taki przyjaciel to prawdziwy skarb.
Rosaline i Kepa nareszcie przestali się ukrywać i mogą bez żadnych przeszkód okazywać sobie uczucia. Stanowiąc nie lada atrakcję dla pozostałych członków drużyny. 😂
Oni są po prostu nie do podrobienia.
Dobrze, że Kepa zapewnił Rose, że razem poradzą sobie z każdym problemem. Zwłaszcza, że będą musieli zmierzyć się z nieprzychylnością jego mamy. Oby jak najszybciej przekonała się ona do Rosaline.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. 😊
Andrea to jest niezła mąciwoda. Teraz gdzie tylko się pojawia, to miesza. Cóż tak to jest z tymi byłymi, a zwłaszcza, jeśli są to dziewczyny. Cóż chyba taka nasza natura, że jesteśmy zawistne, a szczególnie, gdy porzuca się nas dla innych. W sumie to ją rozumiem, ale nie pochwalam jej czynów :)
OdpowiedzUsuńMama Kepy uwierzyła swojej niedoszłej synowej, cóż trudno się dziwić, ją dobrze zna. Mam nadzieję, ze kiedyś przekona się do Rose.
Dobrze, że Kepa ma siostrę, która widać, że stoi za nim murem. Super sprawa mieć takie oparcie w rodzeństwie, bo rodzina jest zawsze!
David to wspaniały przyjaciel i cóż on to się spełnia w tym pocieszaniu. Jest w tym specjalistą :D
Końcóweczka taka słodziutka. Aż mi się cieplej na serduchu zrobiło <3 dobrze, że Rose i Kepa się nie poddają i brną do przodu mimo problemów. Oby tak dalej!
Pozdrawiam,
N
No to Andrea zrobiła wejście smoka, nie ma co! Wykorzystała fakt, że matka Kepy ją lubi i zrobiła z siebie ofiarę. Ok, może czuć się pokrzywdzona, ale nie powinna mieszać się w relacje Kepy i jego rodziców. Tak się nie robi! Sądzę że gdyby chłopak miał szansę na spokojnie wyjaśnić wszystko rodzicielce, to nie zareagowałaby tak gwałtownie. Teraz kobieta potrzebuje czasu, aby na spokojnie to wszystko przemyśleć. Sądzę że gdy pozna Rosalie i zrozumie, że Kepa ją kocha i jest z nią szczęśliwy, to na pewno ją zaakceptuje.
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście ojciec ocenił tą sytuację racjonalnie i stanął po stronie syna. I siostra ... jej słowa jedynie są dowodem na to, że Andrea tak do końca nie była uwielbiana przez rodzinę Kepy. Emocje muszą opadną, wtedy powinni wszyscy na spokojnie porozmawiać ... a szczególnie Kepa z matką.
Z tego też powodu Rosalie zadręcza się pesymistycznymi myślami, ale jakoś nieszczególnie się jej dziwię. Na całe szczęście jest David ... i polska wódka! Dziewczyna miała się komu wygadać, a co najważniejsze przyjaciel udzielił jej wsparcia.
Tadam! Na jaw wyszła tożsamość "współwinnej". Ja to bym się chyba pod ziemię zapadła hahaha. Ale Rosalie jedyne co miała w głowie, to Kepa za którym bardzo tęskniła :) I oczywiście że sobie poradzą! Po prostu nie ma innej opcji :)