Na
samą myśl o tym, że Davida mogłoby zabraknąć w Chelsea robiło
mi się słabo. Zarząd nie mógł do tego dopuścić! Luiz był
związany z klubem od siedmiu lat. Gdyby nie jego dwuletnia przerwa
spowodowana grą w Paris Saint-Germain miałby najdłuższy staż w
Chelsea. Naprawdę nie wyobrażałam sobie tej drużyny bez niego…
Spojrzałam na bawiące się bliźniaki i postanowiłam wziąć
sprawy w swoje ręce.
–
Czy moje bobasy mają ochotę na spacer?
– spytałam nachylając się nad nimi. Zaszczebiotały wesoło, co
przyjęłam z wielką radością. Parę minut później wyszłam na
świeże powietrze pchając wózek. Jak na Anglię oraz koniec
sierpnia pogoda dopisywała, za co skrycie dziękowałam, bo nie
miałam ochoty na przejażdżkę samochodem. Wiedziałam od Kepy, że
dziś w ośrodku treningowym ma zjawić się Roman, więc
zdecydowałam się skorzystać z tej okazji. Droga minęła mi bardzo
szybko i przyjemnie. Nim się spostrzegłam stałam już przed
siedzibą Cobham rozmyślając nad planem działania, kiedy obok mnie
zmaterializował się pan Abramovich.
–
Dzień dobry, Rosaline! – przywitał
się ze mną uśmiechem, który momentalnie odwzajemniłam. –
Cześć, maluchy – Nachylił się nad wózkiem i pogłaskał
bliźniaki po główkach. – Co was tutaj sprowadza? – Zapytał.
–
Skończyłam dziś wcześniej pracę,
więc postanowiłam zrobić Kepie niespodziankę – wyjaśniłam.
–
Na pewno się ucieszy – zaśmiał się,
a ja mu zawtórowałam. – Cóż, miło było was zobaczyć, ale
pora na mnie! Obowiązki wzywają – Wskazał teczkę trzymaną w
dłoni, po czym zaczął odchodzić w stronę swojego samochodu.
Myślałam gorączkowo nad tym, jak go zatrzymać, kiedy bliźniaki
wykonały za mnie tę robotę piszcząc z uciechy, gdy spostrzegły
zbliżającego się w naszą stronę Davida. – Masz szczęście,
najwidoczniej John z Frankiem postanowili ich dłużej nie
męczyć!
–
Najwyraźniej – zgodziłam się z nim
obserwując Luiza, który już zdążył porwać Arianę i
Philippa w ramiona. Dzieci natychmiast zaczęły bawić się jego
lokami, co Brazylijczyk przyjmował głośnym śmiechem.
–
Widzę, że maluchy mają z nim świetny
kontakt – podjął Roman patrząc na rozgrywaną się przed nim
scenę z rozbawieniem.
–
O, tak! – potwierdziłam szybko. –
David jest ich ulubionym wujciem… Po Johnie, oczywiście! –
Dodałam.
–
Cóż… Intelektualnie są chyba na tym
samym poziomie – zauważył, a ja parsknęłam śmiechem. –
Bardzo go szanuję, dlatego muszę przemyśleć jeszcze kilka spraw –
Mruknął, a ja pokiwałam głową na znak, że rozumiem. –
Naprawdę muszę już lecieć, trzymajcie się!
–
Do widzenia! – odprowadziłam go
wzrokiem, po czym wzięłam na ręce wyrywającego się do mnie
synka.
–
Rosaline Terry-Arrizabalaga, doskonale
wiem, dlaczego przyszłaś tu dziś z tymi rozrabiakami –
powiedział David uśmiechając się szeroko.
–
Jeszcze mi za to podziękujesz,
zobaczysz!
Londyn,
26.08.2020 r.
–
Rosie!!! – David z hukiem wpadł do mojej kwiaciarni prawie
przyprawiając uroczą staruszkę o zawał serca. – Mam ochotę
paść ci do stóp! – Zawył opierając się o ladę. Dopiero w tej
chwili zorientował się, że jestem zajęta. – Przepraszam! –
Wysapał posyłając mi skruszone spojrzenie. Starsza pani wzięła
ode mnie bukiet kwiatów, po czym oddaliła się nawet się nie
żegnając.
–
Luiz, jeśli stracę przez ciebie
klientów to faktycznie możesz się pakować – warknęłam i
zdzieliłam go po głowie. – Co się dzieje?
–
Roman przedłużył mi kontrakt! –
wrzasnął. – Znaczy się zarząd, ale wiadomo o co chodzi! Trzy
lata! – Wykrzyknął. – Po tym mogę śmiało kończyć swoją
karierę… I to na Stamford Bridge, rozumiesz?!
–
Ale… – zaczęłam zdezorientowana
niewiele rozumiejąc z tego, co przed chwilą mi powiedział. –
Naprawdę?
–
Naprawdę, Wiewióreczko! – krzyknął,
a ja z piskiem rzuciłam mu się na szyję.
–
Tak bardzo się cieszę! – powiedziałam
głośno. – Nie mogli postąpić inaczej, nie mogli!
–
Och, doskonale wiem, kogo to zasługa! –
puścił mi oczko, a ja niewinnie wzruszyłam ramionami. – Ty,
maluchy, John i Frank zdziałaliście cuda!
–
David… Przede wszystkim to ty ich
przekonałeś swoimi umiejętnościami – powiedziałam ukradkiem
ocierając łzę. Zostaje!
–
Nie płacz, wariatko! – zaśmiał się.
– Gdzie są moje ukochane szkraby? Im należą się specjalne
podziękowania!
–
Są razem z Toni – wyjaśniłam. –
Możesz jechać ze mną po pracy, żeby je odebrać –
zaproponowałam, a on z ochotą pokiwał głową. – Nie masz
pojęcia, jak się cieszę!
–
Uwierz mi, Wiewióreczko, mam…
Nucąc
pod nosem układałam naczynia na suszarce. Miałam ochotę śpiewać
oraz tańczyć z radości! Nagle pisnęłam przerażona czując
męskie dłonie zaciskające się na mojej tali.
–
Kepa! – warknęłam łapiąc oddech. –
Chcesz mnie zabić?
–
Oczywiście, że nie – szepnął
odgarniając moje włosy, by ułatwić sobie drogę do scałowania
mojej szyi. Znajomy dreszcz wstrząsnął moim ciałem. Wyczułam
jego dumny uśmieszek! – Słyszałem, że znacznie przyczyniłaś
się do tego, że David z nami zostaje… – Mówił dalej, a ja
westchnęłam błogo. Odwróciłam się przodem do niego i
przygryzłam dolną wargę.
–
Cóż… Najwyraźniej dobrze słyszałeś
– powiedziałam schrypniętym głosem i zaczęłam wodzić nosem po
jego szyi.
–
Rosaline… – jęknął, po czym
położył dłonie na tyłach moich ud i posadził mnie na blacie.
Zadowolony stanął między moimi nogami i złączył nasze usta w
namiętnym pocałunku. Mruknęłam wbijając dłonie w jego włosy.
Sprawnym ruchem ściągnęłam z niego podkoszulek i obrysowałam
każdy widoczny mięsień na jego umięśnionej klacie. Stłumił jęk
w moich włosach, po czym gwałtowanie podciągnął do góry moją
kwiecistą sukienkę. – Jak to dobrze, że nie jesteś jedną z
tych kobiet, które odmawiają seksu po urodzeniu dzieci… –
Powiedział, ale nie dał mi szansy na jakąkolwiek reakcję,
ponieważ zsunął ze mnie dolną część bielizny i obdarzył mnie
intensywną pieszczotą.
–
Kepa… – wyjęczałam nie mogąc
doczekać się, aż poczuję go w sobie.
–
Wiem, wiem – zaśmiał się i opuścił
w dół swoje spodnie wraz z bokserkami. Uśmiechnęłam się błogo,
a chwilę później krzyknęłam z rozkoszy. Wbiłam paznokcie w
jego plecy rozkoszując się jego ruchami. Były zdecydowane oraz
gwałtowne, ale właśnie tego potrzebowałam w tej chwili. Wzajemne
pożądanie nie gasło, wręcz przeciwnie, zdawało się rosnąć z
każdą mijającą sekundą. Nasze ciała pasowały do siebie
idealnie, idealnie się uzupełniały. Byliśmy razem i razem
trwaliśmy w tej chwili, dawaliśmy z siebie wszystko, by zadowolić
drugą osobę. Gdy poczułam, że zbliżamy się do końca kilka razy
wyjęczałam jego imię, co przyjął z zadowoleniem. – Mam
nadzieję, że nie obudziliśmy dzieci – Powiedział cicho, a ja
spojrzałam na niego próbując złapać oddech.
–
Chyba nie – mruknęłam nasłuchując
głosów przez elektroniczną nianię.
–
Bo byłaś bardzo głośna – oznajmił
głaszcząc mnie po policzku.
–
Ktoś mnie do tego sprowokował –
wytknęłam mu język, a on skorzystał z okazji i musnął go swoim.
– Och, czyżbyś nie stracił wszystkich swoich sił? – Spytałam
niewinnie wędrując dłonią w dół. Jęknął i podniósł mnie,
bym oplotła go nogami w pasie.
–
Nigdy nie tracę sił – rzekł dumnie
niosąc mnie do sypialni. Po chwili rzucił mnie na łóżko, a ja
po raz kolejny mogłam rozkoszować się nim w pełni…
Londyn,
30.08.2020 r.
–
Leo, uważaj na mamusię! – wrzask Edena było słychać chyba na
drugim końcu Londynu. – Zachowuj się, jak przystało na młodego
mężczyznę!
–
Byłoby mu łatwiej, gdyby miał się na
kim wzorować – mruknął pod nosem David, a ja parsknęłam
śmiechem przybijając mu piątkę.
–
Nabijacie się ze mnie? – spytał Eden
podejrzliwie mrużąc oczy.
–
Nigdy! – odparłam z przekonaniem
posyłając mu słodki uśmiech. Prychnął jedynie, po czym z
impetem wskoczył do dziecięcego basenu.
–
Tato! – krzyknął z oburzeniem Samy. –
Jesteś za duży!
–
Nie aż tak! – odparł i porwał go w
ramiona zaczynając łaskotać. Samy zaniósł się głośnym
śmiechem.
–
Dom wariatów, słowo daję – sapnęła
Natacha siadając w wygodnym ogrodowym fotelu.
–
Jak się czujesz? – spytałam kładąc
dłoń na jej brzuszku. Pogłaskałam go z czułością, a ona
uśmiechnęła się lekko.
–
Nie jest źle – odparła. – Zresztą,
po trzech ciążach nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć –
Zaśmiała się, a ja jej zawtórowałam.
–
Poza Edenem – powiedziałam szeptem, na
co jedynie pokiwała głową.
–
Ciociu Rosie! Wiesz, co powiedziała mi
mamusia z tatusiem? – zapytał Samy podbiegając do nas. Spojrzałam
na niego zaciekawiona. – Że jeśli mamusia urodzi dziewczynkę to
i tak pozostanę najmłodszy! Wśród chłopców, ale to zawsze coś!
– Oznajmił dumnie, a ja z uśmiechem poczochrałam jego
blond włoski.
–
Jeśli faktycznie będziesz miał
siostrzyczkę to jestem pewna, że będziesz fantastycznym starszym
braciszkiem – powiedziałam zgodnie z prawdą.
–
Takim jakim jest Philipp dla Ariany?
–
Philipp jest starszy od Ariany o trzy
minuty – wyjaśniłam spoglądając na śpiące w objęciach
Kepy bliźniaki. Byłam w szoku, że udało im się zasnąć pośród
tego hałasu, ale mój mąż stwierdził, że ma zbawienny wpływ na
dzieci. Cóż, nie polemizowałam.
–
W sumie mam nadzieję, że to będzie
dziewczynka! – krzyknął, dał Natachy buziaka w policzek i
z powrotem udał się do basenu, w którym cały czas przebywał Eden
z Yannisem i Leo.
–
Wszyscy trzymamy kciuki za dziewczynkę!
– wyszczerzyłam się do przyjaciółki, a ona trzepnęła mnie w
ramię. – Ariana musi mieć towarzyszkę!
–
Postaram się, żeby ją dostała –
zaśmiała się wstając z fotela. Poszła na chwilę do męża i
synków. Sama podniosłam się z wygodnego siedzenia i udałam się
do Kepy.
–
Mogę cię zmienić – zaproponowałam
całując go w policzek.
–
Nie trzeba – odparł wpatrując się w
nasze śpiące pociechy. – Chcę się nacieszyć tą chwilą, w
której są tak spokojne oraz wyglądają jak aniołki – Mruknął.
–
Zawsze wyglądają jak aniołki!
–
Z różkami diabła!
–
Mają to po tobie – posłałam mu
całusa i uciekłam zanim zdążył mi coś odpowiedzieć. Udałam
się na drugi koniec ogrodu do Davida, który wylegiwał się na
trawie i z oddali spojrzałam na mojego męża. Miałam cholerne
szczęście, że go miałam…
***
Witam!
Nie mogę uwierzyć, że to już ostatni rozdział... Przed nami już tylko epilog i szczerze... Nie wiem, jak dam radę pożegnać się z tą bandą :D Ale David zostaje! Nie mogłam zrobić inaczej ^^
Ja Was zostawiam z powyższą treścią i lecę oglądać mecz :)
Pozdrawiam ;*
Jakoś nie mogę uwierzyć, że to ostatni rozdział. Ten czas tak szybko mija. Pewnie za nim się obejrzę, opublikujesz epilog i trzeba będzie pożegnać się z Rosaline i Kepą.
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę, że David jednak zostaje w Londynie. Należało mu się to. Choć zdecydowanie powinien teraz do końca życia nosić Rosaline na rękach. W końcu to ona i bliźniaki, miała decydujący wpływ na zarząd. Kto by pomyślał, że tak niewiele trzeba by owinąć sobie mężczyzn wokół palca.
Ha, jak wszyscy trzymają kciuki za dziewczynkę, to wszyscy. Ja także. W końcu Ariana powinna mieć koleżankę.
Niestety, ale teraz nie pozostaje mi nic innego, jak z niecierpliwością czekać na epilog.
Pozdrawiam
Violin
Dzięki pomocy Rosaline i bliźniaków, udało się skutecznie przekonać właściciela, aby zatrzymał na dłużej Davida w Chelsea. To najlepsza wiadomość tego rozdziału. Chyba zresztą nikt nie dopuszczał do siebie innego scenariusza.
OdpowiedzUsuńTo w końcu jego dom, poza tym to jeden z ulubionych wujków Ariany i Philippa, którego nikt nie może im odebrać.
Skoro wszyscy, to ja także trzymamy kciuki za dziewczynkę. Samy na pewno bardzo by się ucieszył z młodszej siostrzyczki, a przy okazji zachowałby status najmłodszego chłopca w rodzinie.
Związek Rose i Kepy wciąż rozkwita. Mimo narodzin dzieci i codziennego życia. Nadal towarzyszy im ta sama spontaniczność, co na początku ich relacji. Nie ma mowy o monotonii.
Wciąż nie mogę uwierzyć, że to już ostatni rozdział. Trudno będzie się mi z nimi rozstać. Czekam jednak z ogromną ciekawością na epilog. 😊
Ha! ^^ A nie mówiłam, że bliźniaki załatwią sprawę? One by zmiękczyły nawet najtwardsze serducho! Więc co to dla nich taki Roman ^^ Ale podświadomie wiem, że on w głębi duszy wiedział, że musi przedłużyć z Davidem kontrakt. Po prostu nie było innej opcji, bo niby kim miałby go zastąpić? ^^ Dobrze, że Rosie (z bliźniakami) wzięła sprawy w swoje ręce i Roman nareszcie dokonał odpowiedniego wyboru :)
OdpowiedzUsuńWidać miłość Kepy i Rosalie ani nie myśli się oziębić. Podtrzymują ten tlący się ogień pomiędzy nimi, aby przypadkowo nie wygasł. I bardzo dobrze :) Wykorzystują każdą wolną chwilę (gdy dzieciaczki śpią ^^) aby nacieszyć się sobą. Kepa nadal szaleje za swoją rudą żonką, a ona wcale lepsza nie jest :) Jak tak dalej pójdzie, to zanim bliźniaki nauczą się chodzić, w brzuszku mamusi może kiełkować kolejne nasionko hihi ^^
- Zachowuj się, jak przystało na młodego mężczyznę!
– Byłoby mu łatwiej, gdyby miał się na kim wzorować.
HAHAHAHAHAHAHAHA!!! Padłam! Normalnie śmieje się jak nienormalna :D Duet Eden - David jest nie do podrobienia ^^ Nie i koniec!
Awwwwww Samy :) Ja coś czuję, że ona nadal zostanie "najmłodszy" i na pewno pokocha swoją (potencjalną) siostrzyczkę całym swoim serduszkiem i nie pozwoli jej skrzywdzić. Zresztą jak reszta braci ... i szalony tatuś. Biedna mała kobitka ;o
Ja tam uważam, że te różki diabełków mają jednak po swojej rudowłosej mamusi, która miała styczność z innymi diabłami ... Edenem i Davidem hahahahaha.
Epilog? Why :(
Jakoś tak mi smutno, że jeszcze tylko epilog i koniec. No ale cóż wszystko musi się kiedyś kończyć. Mimo, że tego nie chcemy :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie sobie to Rosaline wymyśliła. Bliźniaki od najmłodszych lat potrafią załatwić wszystko :)
I super. Nie wyobrażam sobie, że David miałby odejść. Bez niego nic nie byłoby już takie samo :) A tak dzięki naszym maleństwom wszystko pozostaje w jak najlepszym porządku.
Miłość Kepy i Rosaline nadal kwitnie. Wykorzystują każdy moment żeby nacieszyć się sobą.
Mam nadzieję, że Samy doczeka się młodszej siostry i nadal będzie najmłodszym :)
Pozdrawiam i czekam na epilog :)