Londyn, 01.10.2018 r.
Szczęśliwy
i uśmiechnięty przekroczyłem próg Cobham gotowy do treningu. Cały
wczorajszy dzień spędziłem z Rosaline rozkoszując się jej
obecnością oraz bliskością. W
końcu wyznałem jej swoje uczucia i czułem się taki wolny i
beztroski. Rosaline odwróciła mój poukładany świat do góry
nogami, ale byłem jej za to wdzięczny. Gdyby nie ona nigdy bym nie
dostrzegł, że moja miłość do Andreii zmieniła się w zwykłe
przyzwyczajenie. Jej osoba cały czas siedziała z tyłu mojej głowy,
jednak starałem się tego nie roztrząsać. Wiedziałem, że czeka
mnie jeszcze rozmowa z naszymi rodzinami. Zobowiązałem się, że
wezmę to na siebie i chciałem dotrzymać danego jej słowa.
Pogrążony we własnych myślach nie zauważyłem zmierzającego ku
mnie asystenta trenera.
–
Kepa! – głośny krzyk Gianfranco Zoli
przywrócił mnie do rzeczywistości. – Co ty tutaj robisz? –
Spytał zdziwiony.
–
Przyszedłem na trening? –
odpowiedziałem pytaniem na pytanie, a Włoch zaśmiał się głośno.
–
Nie dostałeś wiadomości, że
dzisiejszy trening wyjątkowo odbędzie się na Stamford?
–
Och… – westchnąłem, gdy
przypomniałem sobie próby Davida, aby się ze mną skontaktować.
Jednak całkowicie skupiony na Rosaline zupełnie o tym zapomniałem!
– Musiałem coś przeoczyć – Zaśmiałem się nerwowo.
–
Nawet najlepszym się zdarza –
przyjacielsko poklepał mnie po ramieniu. – A teraz lepiej zmykaj,
bo Maurizio urwie ci głowę!
Posłuchałem
jego rady i wsiadłem do samochodu ruszając na trening. Spojrzałem
na zegarek i przyspieszyłem nie chcąc się spóźnić. Rosaline
Terry, co ty ze mną zrobiłaś?
Londyn,
Stamford Bridge, 01.10.2018 r.
Czterdzieści
minut później zdyszany wpadłem do szatni witając się z kolegami.
–
Już myślałem, że nie żyjesz, czy coś
– powiedział David, gdy podałem mu rękę. – Nie pytam, czym
wczoraj byłeś zajęty przez cały dzień – Poruszył
charakterystycznie brwiami, a
ja z zakłopotaniem podrapałem się po głowie.
–
Takie tam – mruknąłem przebierając
się. Luiz parsknął śmiechem, ale nic więcej nie powiedział.
Zamiast tego wdał się w rozmowę z Edenem, który właśnie schylał
się po leżący na podłodze papierek. A przynajmniej tak mi się
wydawało na pierwszy rzut oka.
–
Patrzcie państwo, co my tu mamy! –
krzyknął gwiżdżąc głośno. – Który urządził tu sobie
schadzkę ze swoją partnerką?! – Zawołał machając w powietrzu…
Rozerwanym opakowaniem po prezerwatywie. Kilkakrotnie zamrugałem
powiekami chcąc zrozumieć, co tu się właśnie stało.
–
Na mnie nie patrz, nie mój rozmiar! –
szybko oznajmił Brazylijczyk posyłając mi sugestywne spojrzenia.
Co za wtopa…
–
Ale w szatni?! Kto mógł wpaść na taki
pomysł? – dociekał Belg przypatrując się nam uważnie. – Może
Roman* – Dodał po chwili zastanowienia, a wszyscy łącznie ze mną
wybuchnęli śmiechem. – O, nie! Pomóżcie mi się pozbyć tego
obrazu z głowy! – Jęknął, gdy zdał sobie sprawę z tego, co
powiedział.
–
Za późno przyjacielu – powiedział
Mateo. – I nie patrz tak na mnie, to nie moje!
Pokręciłem
głową odwracając się, aby ściągnąć podkoszulek. Wtedy dotarło
do mnie, co właśnie zrobiłem.
–
Kepa!!! – wybuchnął Hazard. – Twoje
plecy mówią same za siebie!
–
Co to za kocicę masz? – spytał
Antonio szeroko szczerząc swoje białe zęby.
–
Hej! Myślałem, że ty i Andrea… –
zaczął Eden, ale przerwał mu trener, który niespodziewanie
pojawił się w szatni.
–
Za minutę widzę was na boisku! Migiem!
– ostentacyjnie wskazał na zegarek, po czym opuścił
pomieszczenie.
–
Prawie zdąży machnąć sobie jeszcze
jednego dymka – mruknął Niemiec.
–
Rüdiger! Wszystko słyszałem, dziesięć
dodatkowych okrążeń wokół boiska! – krzyknął Sarri. Po tych
słowach wszyscy zaczęli opuszczać szatnię. Naciągnąłem na
siebie koszulkę treningową i speszony całą sytuacją ruszyłem ku
wyjściu.
–
Muszę powiedzieć Rosaline, żeby
spiłowała paznokcie – szepnął David, gdy nikogo nie było w
pobliżu. Prychnąłem pod nosem, na co jedynie głośno się
zaśmiał. Banda wariatów!
Londyn,
01.10.2018 r.
Nuciłam
pod nosem piosenkę szykując się do pierwszej randki z Kepą.
Wprost nie mogłam w to uwierzyć! Nie miałam pojęcia, jak powiem
Johnowi o moim związku z bramkarzem, ale na razie nie chciałam
się tym martwić, tylko cieszyć się chwilą. Jednak… Chcąc nie
chcąc myślałam również o Andreii i o całej tej sytuacji.
Poświęciła dla Kepy całe swoje życie, a on w zamian za to zerwał
z nią, żeby być ze mną… Nie byłam z tego dumna, ale
podzielałam jego zdanie… Miałam tylko nadzieję, że jeśli dowie
się o tym, dla kogo ją zostawił to mi wybaczy. W końcu, bądź,
co bądź to ja byłam pierwszą osobą, z którą próbowała się
zaprzyjaźnić. Odgoniłam od siebie niepotrzebne w tej chwili myśli
i skończyłam podkręcać włosy prostownicą. Kiedy zabrzmiał
dzwonek do drzwi informujący mnie o przybyciu Kepy byłam już
gotowa. Z szerokim uśmiechem na twarzy wpuściłam go do środka.
–
Cześć! – przywitałam się dając mu
buziaka w policzek, co natychmiast odwzajemnił.
–
Cześć – odparł z wesołymi
iskierkami w oczach. – Porywam cię!
–
Gdzie? – spytałam zaciekawiona
zakładając buty. Uśmiechnął się tajemniczo. – Och, rozumiem…
To niespodzianka?
–
Brawo moja mądra dziewczyno – zaśmiał
się czochrając pieszczotliwie moje włosy.
–
Ej! – oburzyłam się trącając go w
ramię. – Wiesz, ile je układałam?!
–
Oj, no już… Nie przesadzaj –
wyszczerzył się. – Idziemy? – Zapytał splatając moje palce ze
swoimi. Uśmiechnęłam się ciepło na ten gest, po czym wolną ręką
zamknęłam drzwi. Pozwoliłam mu się prowadzić w nieznane…
Londyn,
Primrose Hill, 01.10.2018 r.
–
Primrose Hill? – zaskoczona uchyliłam usta, gdy znaleźliśmy się
na miejscu. – Och, jesteś najcudowniejszy! – Pisnęłam
wychodząc z samochodu.
–
Wiem – przyznał skromnie, uśmiechając
się szelmowsko. – I w dodatku ma twoje imię w
nazwie… – Powiedział unosząc jedną brew ku górze. Żartobliwie
trzepnęłam go w ramię.
–
Primrose Hill… I to w dodatku o tej
porze… – rozmarzyłam się. Kepa chwycił mnie za rękę
prowadząc w tylko jemu znanym kierunku. Przez chwilę szliśmy w
zupełnej ciszy zatracając się w otaczających nas widokach.
Primrose Hill… Wzgórze, z którego szczytu ma się doskonały
widok na panoramę Londynu. Do 2012 roku miejsce to słynęło z
graffiti, które wydawać by się mogło miało największy wpływ na
liczne odwiedziny – liryka o
Primrose Hill brzmiąca prosto, a jednocześnie tak niezwykle: „A
widok jest taki ładny”, jednak zostało ono usunięte z
niewiadomych dla mnie przyczyn. Na wzgórzu znajduje się również
siedem niebieskich tablic dziedzictwa angielskiego, upamiętniających
historyczne osobowości tam mieszkające. – Bardzo ci dziękuję,
że wziąłeś mnie tutaj właśnie wieczorem – Skradłam Kepie
delikatnego całusa w ramach wdzięczności.
–
Skąd wiedziałem, że ci się spodoba? –
zadał retoryczne pytanie siadając na trawie. Poszłam za jego
śladem obserwując oświetlone budynki. Z wrażenia zaparło mi dech w
piersiach, dlatego przez chwilę nic nie mówiłam. – W dodatku
jesteśmy tutaj sami, co chyba graniczy z cudem?
–
Czasami – zaśmiałam się opierając
głowę na jego ramieniu. Pocałował mnie w skroń wpatrując się w
przestrzeń.
–
Rose… – zaczął w pewnym momencie. –
Jaki jest najwspanialszy moment twojego życia? – Spytał skupiając
na mnie swój wzrok.
–
Oprócz poznania ciebie to… – moją
odpowiedź przyjął głośnym śmiechem, za co posłałam mu
oburzone spojrzenie. – To wygrana przez Chelsea Liga Mistrzów –
Oznajmiłam.
–
Mogłem się tego domyślić…
Oczywiście byłaś wtedy w Monachium, prawda?
–
Prawda! – potwierdziłam uśmiechając
się szeroko na samo wspomnienie tej wyjątkowej chwili. – Te
niepowtarzalne emocje… Hymn, gol Thomasa w ostatnich minutach,
wyrównanie przez niezawodnego Didiera, dogrywka, a później rzuty
karne… Ten ostateczny wykonany przez Didiera, płacz, radość,
niedowierzanie, uniesienie Pucharu przez mojego brata i Franka… Mam
ciarki na plecach na samo wspomnienie… – Powiedziałam.
–
I zły w oczach, co? – zaśmiał się
dając mi pstryczka w nos.
–
To przede wszystkim – przyznałam mu
rację. – John bardzo przeżył, że nie mógł grać w
tym meczu, wariował przez całe spotkanie chcąc wbiegnąć na
boisko… Wiem, że doprowadził do tego na własne życzenie, ale
gdy tylko przypominam sobie, za co został ukarany czerwoną kartką w
rewanżu z Barceloną to nie mogę powstrzymać śmiechu –
Wyznałam szczerze unosząc kąciku ust ku górze.
–
Widocznie uznał, że Sanchezowi należy
się kopniak w cztery litery – stwierdził rozbawiony.
–
Zgadza się – rzekłam. – Wiedziałam,
że pomimo upływu czasu nadal momentami wracał do finałowego meczu
z Manchesterem, kiedy się poślizgnął… Dlatego tak bardzo
zależało mu na tym sukcesie… Zresztą, jak każdemu z nich…
–
Powtórzymy to – mówiąc to mocno mnie
do siebie przytulił. Ufnie wtuliłam się w jego ramiona zapominając
o całym świecie.
–
A jaki jest twój? – zerknęłam na
niego niepewnie.
–
Kiedy na nowo dzięki pewnej rudowłosej
dziewczynie otworzyłem się na miłość – wyznał chowając twarz
w moich włosach. – Rosaline… Dziękuję ci za to – Szepnął.
Uśmiechnęłam się czule gładząc jego policzek. Takie chwila jak
ta mogłyby trwać wiecznie. Kepa i ja. Ja i
Kepa. Uczucie, które nas połączyło to coś pięknego i chciałam
wierzyć, że pozostanie
w
nas na zawsze…
***
Witam!
Przed naszymi bohaterami jeszcze sporo ciekawych wydarzeń... Ale na razie niech się cieszą swoim szczęściem i miłością! :)
Ja podobnie, jak Rosaline za każdym razem, gdy oglądam ten pamiętny finałowy mecz Ligi Mistrzów z 2012 roku, który zakończył się wygraną Niebieskich to płaczę jak bóbr ^^ :D
* Roman Abramovich – właściciel Chelsea :)
***
Witam!
Przed naszymi bohaterami jeszcze sporo ciekawych wydarzeń... Ale na razie niech się cieszą swoim szczęściem i miłością! :)
Ja podobnie, jak Rosaline za każdym razem, gdy oglądam ten pamiętny finałowy mecz Ligi Mistrzów z 2012 roku, który zakończył się wygraną Niebieskich to płaczę jak bóbr ^^ :D
* Roman Abramovich – właściciel Chelsea :)
(Randka Kepy i Rosaline :))
I najważniejsze! Witamy na świecie! <3
Pozdrawiam ;*
Jestem.I z góry przepraszam że krótko. Ale jestem w drodze do Zakopanego i nienawidzę pisać z komórki.
OdpowiedzUsuńSytuacja w szatni wygrała dla mnie rozdział 😉 Normalnie czytałam k śmiałam się do siebie. Tekst Davida o paznokciach mnie rozwalił 😂
U naszych głównych bohaterów sielanka . Cud miód po prostu. Oni są tacy słodcy razem. Jestem naprawdę ciekawa relacji Johna gdy dowie się wszystkiego. No i jak zareaguje Andrea . Gdy dowie się że to akurat Rose której wcześniej postanowiła się zwierzyc. Zabrała jej miłość. Całkowicie rozumem wyrzuty sumienia Rose , ale na miłość nie ma rady . Więc nie powinna się zadręczać tylko korzystać z tego co ma.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział. Zapraszam przy okazji do siebie . Na nowy. 😊
Bardzo miło się czyta o szczęściu Rosaline i Kepy. O ich rozkwitającej miłości i coraz lepszym poznawaniu siebie nawzajem. Strasznie urocza z nich para! 😍 Idelanie się uzupełniająca.
OdpowiedzUsuńOby ta sielanka między nami trwała tylko jak najdłużej. Należy im się po tym, jak przebyli długą drogę do tego, aby ze sobą być.
Kepa jest tak zapatrzony w Rose, że już nawet nie wie, gdzie ma trening. 😁 Co ta, miłość potrafi zrobić z ludźmi...
Ale wszystko i tak wygrały domysły piłkarzy, któż to taki postanowił wykorzystać szatnię trochę do innych celów niż zazwyczaj... 😂 Prawie popłakałam się ze śmiechu z ich rozmowy.
A David i jego komentarz odnośnie paznokci Rosaline był ukoronowaniem tego wszystkiego...
Oj Kepa naprawdę powinien się mieć na baczności w momencie, gdy John dowie się, że jest wybrankiem jego siostry. Co przy takich plotkarzach nastąpi na pewno niedługo.
Strasznie mnie ciekawi jego reakcja na taką wiadomość. Mam nadzieję, że będzie pozytywna i nie będzie miał nic przeciwko ich związkowi.
Randka naszej pary była bardzo romantyczna. Kepa wybrał idealne miejsce. Widok musiał być cudowny.
Jedyną rysą na tym idealnym obrazku jest Andrea. Boję się momentu, gdy dowie się kto zajął jej miejsce i tego, co dalej może z tego wyniknąć.
Czekam jak zawsze z niecierpliwością na następny rodział. 😊
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!! Ten kopniak był epicki! Do dzisiaj się zastanawiam czy to było perfidne czy pod wpływem emocji ^^ Ale na pewno nie tak mocny żeby padać z bólu, mamusia Ci dawała mocniejsze klapsy Sanchez!
OdpowiedzUsuńKepa stracił głowę dla Rosalie i z tego wszystkiego nie wie, co się wokół niego dzieje. Miejmy nadzieję, że chociaż stojąc w bramce się skupi bo z tym może być różnie :D Ale na całe szczęście wylądował w dobrej szatni ... w której nikt nie zdążył posprzątać ^^ I oczywiście niezawodny Eden znalazł dowód zbrodni i niczym detektyw gąbka rozpoczął swoje śledztwo. Nawet biednego Romana w to wmieszał! Ale niestety, winny sam podesłał wszystkim poszlakę w postaci porysowanych pleców ... oj Kepa, Ty ciole baskijski! Teraz rozpocznie się drugie śledztwo! Kim jest współwinna! Bo jak na razie David milczy w tej sprawie hahaha.
Mamy pierwszą randkę naszych zakochańców :) Kepa podświadomie wie, jak sprawić radość Rosalie. Widać, że dzięki jej odwzajemnionemu uczuciu zaczyna bardziej pozytywnie patrzeć na świat i cieszyć się każdą chwilą. To jest to, co miłość robi z człowiekiem :) Przy Andrei zaczął się dusić, co i ona by zaczęła robić w najbliższym czasie. Teraz każde z nich ma szansę na prawdziwą miłość i szczęście.
Oczywiście nie ma to jak rozmowa o piłce na randce z piłkarzem i najwierniejszą fanką owego sportu haha. Oj, żeby tak mogła się cieszyć z podobnego sukcesu Kepy :P Niech się nacieszą sobą, bo Ciebie znając i to w jaki sposób wprowadzasz mnie w depresje to tu się wszystko jeszcze może zmienić ^^ :D
No i git, no i super. Jak na razie mamy istną sielankę i nie wygląda na to, by cokolwiek miało to zmienić.
OdpowiedzUsuńKepa i Rosaline, Rosaline i Kepa. Czyż to nie brzmi cudownie? Oni są dla siebie stworzeni i prędko się to nie zmieni. Naprawdę strasznie się cieszę, że w końcu mogą być ze sobą bez żadnych przeszkód, że jak na razie ich sytuacja jest jasna i klarowna.
Oczywiście wiem, że prędzej czy później pojawi się Andrea. Co wcale mi się nie podoba, ale jak na razie chcę się cieszyć szczęściem naszych zakochańców.
Kepa z tej miłości to aż zapomniał o telefonie. Dobrze, że zdążył na czas na trening, bo mogłoby być ciekawie. Jeszcze tylko spóźnienia by mu do szczęścia brakowało.
Na trening może i skończył, ale i tak były emocje. Bo w końcu w tak wspaniałej londyńskiej drużynie nic przed nikim się nie ukryje. Cała akcja z prezerwatywą genialna xD Dawno się tak nie uśmiałam. Chciałabym zobaczyć minę Rosaline, gdy o wszystkim się dowie. Chyba naprawdę będzie musiała spiłować paznokcie. Bo przy Kepie nigdy nic nie wiadomo 😉
Ich pierwsza randka wypadła wręcz podręcznikowo i była urocza. To wspaniałe, że Kepa tak doskonale rozumie Rosaline, jej pragnienia, jej styl. Są świetnie dobraną parą i życzę im długiego i szczęśliwego życia.
Ode mnie na dzisiaj to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin