Londyn, 26.09.2018 r.
Przed sobotnim meczem na Stamford
Bridge Chelsea rozgrywała dzisiaj spotkanie w ramach Pucharu Ligi
Angielskiej z Liverpoolem na ich stadionie. Miałam oglądać te
zmagania razem z moją szaloną rodzinką, jednak obowiązki związane
z pracą uniemożliwiły mi tę niewątpliwą przyjemność. Zawalona
papierkową robotą kątem oka spoglądałam w telewizor, aby śledzić
grę Niebieskich. Cieszyłam się z tego, że wraz z pierwszym
gwizdkiem sędziego lepiej weszli w to spotkanie. Szczerze
powiedziawszy obawiałam się starać z The Reds, bo byli
niesamowicie mocni, jednak wierzyłam w moich piłkarzy. W
trzydziestej minucie za sprawą niezawodnego Edena wyszli na
prowadzenie, co przyjęłam okrzykiem radości. Rywale atakowali,
chcąc doprowadzić do remisu, ale Kepa świetnie spisywał się w
bramce. Po umówieniu się na rozmowę wymieniliśmy kilka
wiadomości, jednak nie zdradziłam się z tym, że wiem o jego
zerwaniu z Andreą. Sam nie pisnął ani słówka, a ja czułam, że
chce mi o tym powiedzieć osobiście. Druga połowa spotkania była
znacznie mniej ekscytująca od pierwszej, co wykorzystałam na
spokojne złożenie zamówień na dane bukiety. Przetarłam zmęczone
oczy w chwili, gdy piłkę do siatki wpakował Mateo. Uśmiechnęłam
się szeroko spostrzegając, że do końca meczu pozostało zaledwie
kilka minut. Kiedy sędzia obwieścił koniec spotkania wysłałam
Kepie wiadomość z gratulacjami, po czym zmęczona dzisiejszym dniem
i emocjami rzuciłam się na łóżko prosząc o szybki sen. Zanim
jednak udałam się w objęcia Morfeusza dostałam odpowiedź z
mrugającą buźką. Pożyczyłam mu jeszcze dobrej nocy i zamknęłam
oczy przywołując w myślach jego obraz. Uśmiechnęłam się do
swoich myśli momentalnie zasypiając.
Londyn,
Stamford Bridge, 29.09.2018 r.
Nie
takim wynikiem miał się zakończyć dzisiejszy mecz na Stamford
Bridge pomiędzy Chelsea a Liverpoolem. W ogóle nie przypominał
tego rozegranego przed trzema dniami na Anfield. Od pierwszego
gwizdka sędziego czułam, że coś pójdzie nie tak, ale nie
spodziewałam się, że aż tak bardzo. Każda porażka boli. Ale
porażka bez podjęcia jakiejkolwiek walki bolała podwójnie...
Piłkarze, po uprzednim podziękowaniu kibicom ze spuszczonymi
głowami zmierzali do szatni. Moje spojrzenie mimowolnie powędrowało
w kierunku Kepy. Cóż on sam mógł poradzić na puszczone przez
siebie gole? Obrońcy zdecydowanie nie ułatwiali mu dziś tego
zadania... Nawet zmiany nie pomogły. Nie potrafiłam zrozumieć tego
meczu. Trzeba o nim zapomnieć, jak najszybciej i skupić się na
kolejnym. To było najprostsze rozwiązanie. Pokręciłam się chwilę
na trybunach, porozmawiałam z partnerkami piłkarzy, po czym zeszłam
na dół, aby poczekać na Kepę. Kiedy pierwsi zawodnicy zaczęli
opuszczać szatnię poczułam ulgę, bowiem chciałam mieć już za
sobą rozmowę z Hiszpanem. Po pożegnaniu się z każdym, po dawce
śmiechu, jaką zafundował mi Eden i po sugestywnych spojrzeniach
Davida w końcu mogłam ruszyć w obrane przeze mnie miejsce, czyli
do szatni chłopaków.
–
Czekasz na mnie? – spytał Arrizabalaga
przeczesując mokre włosy dłońmi. Musiał dopiero, co wyjść spod
prysznica.
–
Tak – mruknęłam. – W końcu
mieliśmy porozmawiać…
–
Wiem, wiem – odparł. – Ale chyba nie
chcesz mi teraz powiedzieć, że nie nadaje się na bramkarza
Chelsea? – Spytał przywołując na światło tę feralną
kłótnię.
–
Oczywiście, że nie! – zaprzeczyłam
szybko. – Kepa, wiem, że już cię za to przepraszałam, ale
zrobię to jeszcze raz, w cztery oczy. Nie mówiłam tego serio,
cholernie tego żałuję, i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie…
Zdenerwowałeś mnie i chciałam ci się odpłacić pięknym za
nadobne – Wyjaśniłam. – Przepraszam – Wydukałam. – Patrząc
na niego niepewnie.
–
Nie musisz mnie przepraszać, wiem, że
wtedy zachowałem się na fair – oznajmił. – Powinienem najpierw
porozmawiać z Andreą, a dopiero później przyjść do ciebie,
jednak wtedy tego nie przemyślałem. Nie ukrywam, że byłem na
ciebie trochę zły, ale w pewnym sensie zasłużyłem sobie na to…
Ale może lepiej już do tego nie wracajmy, co? – Zaproponował.
–
Tak chyba będzie najlepiej – zaśmiałam
się. – Kepa… – Zaczęłam, ale uciszył mnie przykładając mi
palec do ust.
–
Kiedy od ciebie wyszedłem pojechałem do
mieszkania, aby porozmawiać… I zerwać z Andreą. I zrobiłem to –
dodał oczekując reakcji z mojej strony.
–
Wiem, że z nią zerwałeś –
powiedziałam schrypniętym głosem. – Gdybyś jeszcze nie zauważył
to zapamiętaj na przyszłość, że w tej drużynie plotki rozchodzą
się w błyskawicznym tempie – Wyjaśniłam, gdy spojrzał na mnie
zdziwiony. Po chwili uśmiechnął się szeroko. – Nie wspominałam
ci, że o tym wiem, bo lepiej było porozmawiać o tym teraz…
–
Masz rację – przytaknął. – Nie
jestem dumny z tego, co zrobiłem Andreii, z tego, że spieprzyłem
jej życie, ale gdybym dalej ciągnął ten związek to spieprzyłbym
je jeszcze bardziej…
–
Kepa, nie możesz się obwiniać… Na
pewne rzeczy i zdarzenia nie możemy nic poradzić… – mruknęłam
nerwowo bawiąc się dłońmi. I co teraz?
–
Ponownie muszę przyznać ci rację –
zaśmiał się. W jednej chwili stał w pewnej odległości ode mnie,
a w drugiej przyciągnął mnie do siebie zdecydowanie. Och, byłam
stanowczo zbyt blisko niego. Zbyt blisko jego ciała. Zbyt blisko
jego ust... Stało się. Pocałował mnie. Na początku nie
zareagowałam, tylko stałam zdezorientowana, jak ostatnia sierota.
Jednak pod wpływem jego nacisku w końcu oprzytomniałam i z
zaangażowaniem oddałam pocałunek. Intensywność tego doznania
mnie sparaliżowała, a kiedy jęknął prosto w moje usta czułam
się tak, jakby moje ciało zapłonęło ogniem. Chwycił mnie za
nadgarstki i przycisnął plecami do ściany. Patrzył na mnie z
ognikami pożądania w oczach. Czułam, a wręcz byłam pewna, że w
moich widzi to samo. Zaczęłam się niecierpliwić czekając na jego
kolejny ruch. Zdjął jedną dłoń z moich nadgarstków, ponieważ
druga była na tyle duża, aby utrzymać je oba. Pogładził mój
policzek i założył kosmyk włosów za ucho. Całą sobą chłonęłam
każdą pieszczotę... Nie byłam zaskoczona, gdy ponownie złączył
nasze usta w żarliwym pocałunku. Koncentrowałam się na jego
dotyku, na tym, jak przyciska moje ciało do ściany, kiedy uwolnił
moje dłonie spod mocnego uścisku. Swobodnie wędrowałam nimi po
jego barkach pragnąc o wiele więcej. Położył swoje dłonie na
tyłach moich ud, a ja instynktownie oplotłam go nogami w pasie.
Byłam zdumiona tym, że moje ciało wie, jak na niego reagować.
Zanurzyłam palce w jego włosach i delikatnie pociągnęłam, gdy
usiadł na ławce sadzając mnie na kolanach. Natychmiast to
wykorzystałam zaczynając kołysać się w tył i w przód, co
przyjął głośnym westchnięciem. Jego dłonie odnalazły krawędź
mojej koszuli i podciągnęły ją do góry. Nie mogłam uwierzyć,
że mu na to pozwoliłam. Przerwał nasz pocałunek, po czym zdjął
ze mnie zbędny materiał. Popatrzył mi w oczy, a potem w biust
zmysłowo przygryzając dolną wargę – Jesteś taka seksowna... –
Wymruczał mi do ucha przygryzając skórę na mojej szyi. Spojrzałam
na niego wyzywająco, po czym ściągnęłam jego koszulkę. Dłońmi
i językiem badałam jego twarde, jak stal mięśnie, co przyjmował
z jękami rozkoszy. Chwilę później przeniósł nas na twardą
podłogę, ale zupełnie się tym nie przejmowałam. Sprawnie pozbył
się moich szortów oraz bokserek wędrując dłonią pomiędzy moje
uda. Drżałam z podniecenia. Zawisł nade mną, a po chwili poczułam
jego usta w najczulszej strefie mojego ciała. Krzyknęłam cicho z
rozkoszy podrywając biodra ku górze. Zdecydowanie wiedział, jak
zadowolić kobietę... Kiedy skończył spojrzał na mnie uśmiechając
się zadziornie. Zachęcona tym gestem pozbyłam się dolnej części
jego ubrania oraz bielizny. Kolanem rozchylił moje uda, po czym
uprzednio zakładając prezerwatywę, nie czekając na specjalne
zaproszenie wszedł we mnie mocno. Stęknęłam głośno, ale
przyłożył mi dłoń do ust, aby stłumić moje krzyki, co było
niemożliwe, bo z każdym pchnięciem odczuwałam coraz większą
euforię. Jego ruchy były gwałtowne oraz stanowcze. Wyszłam mu na
spotkanie, za co nagrodził mnie namiętnym pocałunkiem. Był taki
drapieżny i pociągający... Poruszał się we mnie coraz szybciej,
zwiększał tempo doprowadzając mnie na wyżyny. Całował moje
usta, gryzł skórę na szyi, aby sobie ulżyć, ale zdecydowanie nie
opadał z sił. Nie pozostawałam mu dłużna zostawiając na jego
plecach czerwone szramy. Nasze ciała pasowały do siebie idealnie.
Poruszaliśmy się we wspólnym rytmie, jakby był nam znany od lat.
Kilka razy wyjęczałam jego imię czując, że zbliżamy się do
końca. Odwdzięczył mi się tym samym, po czym opadł na mnie
ciężko dysząc. Pocałowałam go delikatnie przymykając powieki.
–
Kepa... – zaczęłam próbując złapać
oddech. – To było...
–
Szalone – zaśmiał się głaszcząc
mnie po policzku. – Rosaline Terry byłaś niesamowita, gorąca i
namiętna – Wymruczał gładząc moje ramię. – I nigdy więcej
nie wątp w swoją kobiecość – Powiedział patrząc na mnie
uważnie.
–
To nie moja wina, że mam kompleksy! –
oburzyłam się.
–
Och, uwierz mi... Patrzę teraz na twoje
całkowicie nagie ciało i widzę, że nie masz się, czego wstydzić
– poruszył charakterystycznie brwiami, na co jęknęłam
zażenowana. Przyjął to cichym śmiechem. Po upływie kilkunastu
minut spędzonych w błogiej ciszy niechętnie poderwaliśmy się z
podłogi i założyliśmy na siebie ubrania. – Zdecydowanie wolę
je z ciebie ściągać – Oznajmił.
–
Arrizabalaga! – warknęłam uderzając
go w głowę. – Bez takich komentarzy, proszę!
–
Podoba mi się to, jak mnie prosisz... –
westchnął mrugając do mnie. Zakryłam twarz w dłoniach, nie mając
pojęcia, dlaczego ten chłopak wprowadza mnie w takie zażenowanie.
– No, już... Nie wstydź się mnie – Wyszczerzył zęby w
szerokim uśmiechu, na co głośno parsknęłam. Jako tako
doprowadziliśmy się do porządku i wyszliśmy z szatni. – Niech
to pozostanie naszą słodką tajemnicą – Wyszeptał
konspiracyjnie całując mnie mocno. Szczęśliwi opuściliśmy
stadion i udaliśmy się do mojego mieszkania, aby przedyskutować
pewne sprawy.
Londyn, 29.09.2018 r.
Słuchając nastrojowej muzyki
usiedliśmy na kanapie, a ja wtuliłam się w niego z całych sił.
Bawił się kosmykami moich włosów co jakiś czas całując mnie w
skroń. Przez pewien czas siedzieliśmy w ciszy, która kompletnie
nam nie przeszkadzała. Takie chwile spędzone tylko z nim mogłyby
trwać wiecznie. Nie wierzyłam, że mam go przy sobie. Nie
wierzyłam, że bez przeszkód mogę go przytulać, całować... Że
mogę go mieć tak po prostu. Tak jakby była to najbardziej
oczywista rzecz na świecie. Nie żałowałam tego, co stało się w
szatni. Oboje tego chcieliśmy i mieliśmy pewność, że chcemy to
zrobić. Bliskość jego ciała, dotyk... Zadrżałam na samo
wspomnienie ciesząc się, że nie może odczytać moich myśli.
–
Zakochałem się w tobie, Rosaline Terry
– szepnął patrząc mi głęboko w oczy.
–
A ja zakochałam się w tobie, panie
Arrizabalaga – odpowiedziałam mu wyznaniem na wyznanie. Splótł
nasze dłonie i czule pogłaskał moją. Uśmiechnęłam się na ten
gest. Nie wiedzieliśmy, co przyniesie przyszłość, ale byliśmy
pewni tego, że teraźniejszość chcemy budować wspólnie…
***
Trzynastka
wcale nie taka pechowa, prawda? ^^ Spotkali się, wyjaśnili sobie
pewne sprawy, zaszaleli... Mam nadzieję, że nie zgorszyłam żadnej
z Was :D
Możecie
być spokojne, nie mam zamiaru szybko kończyć tej historii :)
Publikuję tutaj znacznie częściej niż na pozostałych
opowiadaniach, bo czekam na skoki i na to, aż moja wena wróci ^^
Alma
Blanca stokrotne dzięki za piosenkę! <3 I za zdjęcia, dzięki
którym mój laptop ląduje na podłodze :D
("Zaczęliśmy na podłodze" <3 :D)
Chelsea
wygrała sobotnie spotkanie, Polska pokonała Iran... Czego chcieć
więcej? :) Mam nadzieję, że pozostałe mecze, które opisałam
również będą zwycięskie... Ten z Liverpoolem przede wszystkim!
:D
Pozdrawiam
;*
ALE TO BYŁO ZDJĘCIE SAULITO NIE KEPY!!! ;o
OdpowiedzUsuńTa piosenka jest wprost IDEALNA do tego rozdziału! Po tych słowach od razu pomyślałam o Twoim szalonym pomyśle haha. Swoją drogą ciekawe czy Kepa słucha piosenek Enrique hmm ^^
Ale! Może ja bym zaczęła od najważniejszego, co? Początkowo krążyli wokół siebie jak ziemia wokół słońca, czekając na rozmowę w cztery oczy. Ona wiedziała, ale nie powiedziała ^^ na na na. "Gdybyś jeszcze nie zauważył to zapamiętaj na przyszłość, że w tej drużynie plotki rozchodzą się w błyskawicznym tempie" bo tak to jest jak same chłopy przebywają ze sobą bardzo długo. Gorsze plotkary od kobiet! A weź im czegoś nie powiedz, to foch stulecia!
Zaczęli sobie wyjaśniać, ale w końcu emocje wzięły górę i nareszcie mogli ... znaczy się mogli nacieszyć się sobą! :D Dobrze, że taki David albo Eden nie wparowali w trakcie bo biedaczyska mieliby uraz do końca życia! Albo Jonh ... o matko boska toć to by był Armagedon!
Ciągnęło ich do siebie od samego początku. Działali na siebie niczym magnes na metal! No i stało się! Przynajmniej zrobili to będąc wolnymi ludźmi i nikt nikogo nie zdradził. I wyznali sobie prawdziwe uczucia <3 Chociaż Ciebie znając i Twoje romansy z dramatami ... tutaj jeszcze wszystko zdarzyć się może! Jednak na razie cieszmy się ich szczęściem, bo jak to szło? "Zaczęliśmy na podłodze i wznieśliśmy się wyżej. Ty i ja poszliśmy dalej, dalej. Ty i ja poszliśmy dalej!". Także proszę się zapoznać z tekstem i się go trzymać ^^ haha :D (nie po to Ci to wysyłałam, ale o tym doskonale wiesz).
"Fakt, zaczęliśmy na podłodze, łóżko, a potem kanapa.
UsuńI zastrzegam sobie łazienkę, gdybyś poprosiła o więcej..." nanana :D ^^
Czekam! ^^
UsuńZdecydowanie nie była to pechowa trzynastka. 🤣
OdpowiedzUsuńMimo nie najlepszego początku dla naszych bohaterów, czyli przegranego meczu... Potem wszystko ułożyło się już wprost wspaniale. Rosaline i Kępa nareszcie postanowili sobie wszystko wyjaśnić i postanowić, co dalej. Tylko w połowie emocje doszły do głosu i nie mieli szansy się im nie poddać. Oddali się więc sobie bez reszty...Będąc pewnymi, że tego właśnie chcą.
Swoją drogą wybrali sobie to tego bardzo interesujące miejsce. 🙈
Dobrze, że nikt ich nie nakrył... Dopiero by się narobiło, gdyby ktoś po coś się wrócił do szatni albo coś stamtąd zapomniał. W końcu plotki rozchodzą się w tej drużynie z prędkością światła. 😂 A jakby jeszcze doszły do Johna to Kepa musiałby chyba uciekać na sam koniec świata, aby nie zginąć z rąk brata Rosaline. 😁😂
No i w końcu wyznali sobie uczucia. Zrobiło się tak romantycznie. 😍 Tylko, czy to naprawdę koniec przeciwności. Jakoś w to nie wierzę... Ale ma razie będę się cieszyć tym, co jest. 😊
Czekam na następny rodział z niecierpliwością.
Pechowa trzynastka? Nigdy w to nie wierzyłam. Dla mnie co do zasady trzynasta jest szczęśliwa i jak widać dla Rosaline i Kepy również.
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę, że w końcu sobie wszystko wyjaśnili. Dobrze, że Rose nie powiedziała od razu Kepie, że wie o jego zerwaniu z Andrą. Gdyby wyskoczyła z tym za wcześnie mogłoby dojść do bardzo nieprzyjemnego nieporozumienia.
A tak to mogli sobie spokojnie porozmawiać. Co prawda po nieudanym meczu, ale hej, nie zawsze można wygrywać. A ja jako kibicka jednej z najbardziej pechowych drużyn PlusLigi zeszłego sezony, coś o tym wiem. Więc teraz chłopaki muszą tylko się spiąć, puścić przegraną w niepamięć i zabrać się za następny mecz.
Dodatkowo Alvaro dostał „nagrodę pocieszenia”. Tylko dlaczego w szatni? A jakby ktoś w tym momencie wszedł? Byłyby takie jaja, że szkoda gadać. Już wyobrażam sobie minę Johna, gdyby dowiedział się, co jego młodsza siostrzyczka wyprawia w szatni. I z kim. Byłaby taka awantura, że cały Londyn by słyszał.
Naprawdę się cieszę, że teraz Rose i Kepa mogą spokojnie być razem. Oczywiście nie pozwolisz na totalną sielankę, ale ja staram się cieszyć tym, co jest. A na razie jest jedno wielkie szczęście. Ta dwójka pasuje do siebie idealnie i niezależnie od problemów jakie jeszcze spotkają na swojej drodze, mam nadzieję, że będą żyć długo i szczęśliwie.
Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Jaka pechowa trzynastka? Nie licząc meczu , to chyba jednak baaaardzo szczęśliwa ;)
OdpowiedzUsuńNareszcie Rosaline i Kepa wyjaśnili sobie wszystko.
No w końcu stało się to co nieuniknione :)
Co praktycznie od samego początku wisiało w powietrzu .
Ja również wyobrażam sobie minę Johna , gdyby tak nagle wszedł do szatni :D Oj nie chciałabym być wtedy na miejscu Kepy :D
Teraz nareszcie mogą być razem szczęśliwi. Tylko jakoś nie wierzę , że już od teraz wszystko będzie jak w bajce. Jestem pewna , że jakoś pokomplikujesz życie naszym zakochanym ;)
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. I właśnie się zastanawiałam co z resztą Twoich opowiadań :) Pozdrawiam :)