Skorzystałam
z zaproszenia Natachy, aby dzisiejszy wyjazdowy mecz pomiędzy
Southampton a Chelsea obejrzeć u niej w domu. Siedziałam na
wygodnej i miękkiej kanapie w towarzystwie Izabel i Adriany. Dzieci
bawiły się w pokoju na górze, a my wolny czas wykorzystałyśmy na
babskie ploteczki.
–
Czyli mam rozumieć, że teraz oficjalnie
jesteś jedną z nas? – zapytała Izabel szczerząc się szeroko.
–
Tak – odpowiedziałam posyłając jej
uśmiech.
–
Bardzo się cieszę! Przynajmniej nie
jestem już skazana na oglądanie zębów Andreii – teatralnie
westchnęła, co mimowolnie rozbawiło nas wszystkie. – Swoją
drogą… Już na pierwszej imprezie u Davida wyczułam, że coś
jest na rzeczy, ale nie wtrącałam nosa w nie swoje sprawy. W każdym
razie… Jestem zadowolona z tego, że miałam rację – Powiedziała
upijając łyk kawy.
–
Nasze początki były zwariowane, ale
koniec końców jesteśmy razem szczęśliwi – oznajmiłam. –
Jednak w pewnym sensie jest mi szkoda Andreii… W końcu odbiłam
jej faceta, dla którego poświęciła całe życie. Dręczą mnie z
tego powodu wyrzuty sumienia, ale cieszę się tym, co jest pomiędzy
mną a Kepą – Wyznałam szczerze.
–
Skarbie… – zaczęła Adriana. – Z
tego, co mówiłaś, w ich związku od pewnego czasu działo się
źle, więc nie zadręczaj się tym. Widocznie tak miało być. To,
że jesteście ze sobą szczęśliwi i to, że się kochacie jest
najważniejsze – Stwierdziła z przekonaniem.
–
No właśnie! – krzyknęła z kuchni
Natacha. – Gdyby się kochali to Kepa nie zwróciłby na ciebie
uwagi, a wszystkie doskonale wiemy, że zrobił to już za pierwszym
razem… Wnioski nasuwają się same! – Rzekła krojąc warzywa.
Pokiwałam twierdząco głową.
–
Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak
bardzo się cieszę, że już nie musimy się ukrywać –
westchnęłam. – Mam nadzieję, że John wkrótce się ogarnie i
będzie się cieszył naszym szczęściem…
–
Na pewno! – powiedziała Izabel
uśmiechając się do blondynka, który postanowił zaszczycić nas
swoją obecnością.
–
Ciociu Rosie! – krzyknął pakując mi
się na kolana. – Czy to prawda, że jesteś z wujciem Kepą? –
Zapytał uśmiechając się szeroko.
–
To prawda – przytaknęłam pstrykając
go w nos. – A skąd wiesz?
–
Troszkę podsłuchiwałem… – wyjąkał
niepewnie. – Przepraszam.
–
Samy! Jest taki sam, jak Eden –
mruknęła Natacha wymachując nożem. – Nie wolno podsłuchiwać
czyichś rozmów, kochanie – Powiedziała już spokojniej.
–
Przepraszam, ale nie miałem nic lepszego
do roboty! – oznajmił na swoją obronę. – Leo bawi się z
Carlotą w lekarza, a Yannis wyjaśnia Martinie na czym polega seks –
Wyznał z
rozbrajającą szczerością wprawiając nas wszystkie w osłupienie.
–Samy,
na litość! – Natacha pojawiła się w salonie i srogo spojrzała
na swojego najmłodszego synka. – A skąd ty znasz takie słowa?
–
Słyszałem, jak tatuś opowiadał
wujciowi Davidowi, że ostatnio uprawialiście seks… Cokolwiek to
znaczy – zakłopotany podrapał się po główce. Natacha załamała
ręce, a ja wraz z Izabel i Adrianą ledwo powstrzymałyśmy śmiech.
–
I Yannis tłumaczy Martinie to zjawisko?
– pierwsza oprzytomniała Adriana. – Jak?
–
Tego nie wiem, bo kazał mi wyjść z
pokoju – mruknął niezadowolony, a żona Azpiego zerwała się na
nogi i pognała na górę. Izabel parsknęła śmiechem patrząc na
Natachę, która pognała za nią, aby sprawdzić, co dzieje się u
Leo i Carloty.
–
Na czym polega ta zabawa w lekarza? –
spytała blondynka patrząc z rozbawieniem na Samy’ego.
–
Och, no wie ciocia… – zaczął
konspiracyjnym szeptem. – Leo badał Carlocie puls i
sprawdzał, czy oddycha – Wyjaśnił, po czym obdarzając nas
soczystymi buziakami pobiegł na górę. Spojrzałam na Izabel i
obydwie zaniosłyśmy się śmiechem. Długo nie mogłyśmy się
opanować. Kilka chwil później rozpoczął się mecz, który w
skupieniu zaczęłyśmy oglądać.
Niebiescy
próbowali atakować od pierwszych minut, jednak obrona gospodarzy
robiła swoje. Kilka celnych strzałów Edena oraz Williana zostało
zablokowanych. Gra toczyła się od jednego rzutu rożnego do
drugiego. W dwudziestej drugiej minucie spotkania gracz Southampton
oddał celny strzał na naszą bramkę, jednak Kepa poradził sobie z
nim znakomicie. Uśmiechnęłam się pod nosem, co natychmiast
zauważyły moje towarzyszki posyłając mi rozbawione spojrzenia.
Zignorowałam je, całkowicie skupiając uwagę na moim chłopaku,
który przez kilka minut miał ręce pełne roboty. Na szczęście w
trzydziestej minucie za sprawą Edena Chelsea objęła prowadzenie.
–
Czyż mój mąż nie jest wspaniały? –
rozmarzyła się Natacha posyłając buziaka w kierunku ekranu.
–
Mamy to potwierdzić przez grzeczność?
– spytała niewinnie Izabel, za co pani Hazard trzepnęła ją w
ramię. – Och, jest wspaniały! Ale nie mówcie Mateo! –
Zastrzegła szczerząc zęby. Natacha parsknęła udając się do
kuchni, aby sprawdzić, co z obiadem, który zjadłyśmy wraz z
dziećmi w przerwie meczu. Myślałam, że dzieciaki zostaną z nami,
aby obejrzeć drugą połowę, ale w dniu dzisiejszym nie były
zainteresowane oglądaniem, tylko wspólną zabawą. Dowiedziałam
się od Leo, że Yannis zbudował bazę na wzór tej zbudowanej przez
Kepę, co przyjęłam ciepłym uśmiechem. Po skończonym posiłku
powróciłyśmy do obserwacji zmagań Chelsea. Pierwsze dziesięć
minut drugiej części spotkania zdecydowanie należało do
gospodarzy, jednak później przewaga ponownie była po stronie
Niebieskich. W pięćdziesiątej siódmej minucie prowadziliśmy już
0-2 za sprawą Barkley’a. Oby tak do końca! Niespełna dwadzieścia
minut później Kepa popisał się znakomitą interwencją, co
przyjęłam głośnym piskiem. Byłam z niego szalenie dumna! Po
upływie kilku chwil powtórzył zjawiskową obronę ratując czyste
konto, za co został nagrodzony gromkimi brawami i wiwatami kibiców.
W doliczonym czasie gry Alvaro Morata podwyższył wynik spotkania na
0-3, co zdecydowanie oddało dominację Chelsea w
dzisiejszym meczu. Przybiłyśmy piątki z dziewczynami ciesząc się
z osiągniętego rezultatu. Był to ostatni mecz ligowy przed kolejną
przerwą reprezentacyjną. Nie miałam pojęcia, jak zniosę prawie
dwutygodniową rozłąkę z Kepą, ale musiałam dać radę!
Posiedziałam jeszcze chwilę u Natachy, po czym pożegnawszy się z
dziećmi i dziewczynami ruszyłam do domu. Po drodze wysłałam Kepie
wiadomość z gratulacjami, na które bezapelacyjnie zasłużył.
Mogłam śmiało twierdzić, że był bohaterem dzisiejszego meczu.
Moim bohaterem.
„Po
dwudziestu trzech niesamowitych latach, jako piłkarz, zdecydowałem,
że jest to najwyższy czas, aby odejść na sportową emeryturę.
Jest mnóstwo osób, którym chciałbym podziękować...” Czytałam
oświadczenie Johna, które przed paroma minutami ukazało się w
mediach społecznościowych z otwartą buzią. Zdecydował się
zakończyć piłkarską karierę nic mi o tym nie mówiąc?!
Bezradnie przeczesałam dłonią włosy nie wiedząc, co zrobić, jak
się zachować… „Dziękuję mojej siostrze, Rosie, za pomoc,
za wsparcie oraz cenne rady, które otrzymywałem od niej poprzez
czas trwania mojej kariery...” Łzy spłynęły z moich
policzków zanim zdążyłam je powstrzymać. Niewiele myśląc
chwyciłam kluczyki od samochodu i wypadłam z mieszkania, jakby się
paliło. Odpaliłam samochód, po czym z piskiem opon opuściłam
parking. W rekordowym tempie, łamiąc po drodze mnóstwo przepisów,
dotarłam do domu brata. Stojąc pod drzwiami usłyszałam krzyczącą
Toni.
–
Jak mogłeś nie powiedzieć Rosie o tym,
że zamierzasz skończyć karierę?!
–
Próbowałem powiedzieć jej wczoraj, ale
informacja o jej związku z Kepą wytrąciła mnie z
równowagi! – odkrzyknął.
–
I to jest powód, aby twoja siostra
dowiedziała się o tym z mediów?!
–
Miałem zamiar jej powiedzieć, naprawdę!
–
Więc, dlaczego do cholery tego nie
zrobiłeś?! – warknęłam wchodząc do środka bez pukania. –
Wiem, że cię zawiodłam, ale nie miałam prawa dowiadywać się o
tym dość istotnym fakcie z twojego Instagrama! – Wybuchłam. Toni
pokazała mi kciuk uniesiony do góry, po czym taktownie się
ulotniła zostawiając nas samych. – Jak mogłeś, John?! –
Mówiłam połykając łzy.
–
Rosie… – zaczął niepewnie. –
Przepraszam – Wyszeptał robiąc krok w moją stronę. – Wiem, że
na pewno poczułaś się tym dotknięta, ale nie chciałem cię przez
to zranić… – Mruknął otwierając ramiona, abym mogła się
przytulić. Spojrzałam na jego skruszoną twarz i wtuliłam się w
niego najmocniej, jak potrafiłam. – Wybaczysz mi to? – Spytał
głaszcząc mnie po włosach.
–
Wybaczę – wychlipałam. John otarł
kciukiem łzy z moich policzków, tak jak wiele razy robił to w
dzieciństwie.
–
Moja malutka dziewczynka – pocałował
mnie w czoło, a ja uśmiechnęłam się lekko pociągając nosem. –
Ja też ci wybaczam i przepraszam za dość wybuchową reakcję… W
każdym razie akceptuję twój związek z Kepą i życzę wam
szczęścia – Powiedział, a ja poczułam się tak, jakbym unosiła
się nad ziemią.
–
Dziękuję! – krzyknęłam. – Kocham
cię, John – Szepnęłam.
–
Ja też cię kocham, Rosie –
odpowiedział wyznaniem na wyznanie, po czym udaliśmy się do
salonu, gdzie położyłam głowę na jego ramieniu. Spokojnie
wyjaśnił mi, dlaczego podjął taką, a nie inną decyzję, a ja w
skupieniu słuchałam każdego jego słowa. Czułam, jak ciężko mu
jest, ale wiedziałam, że postąpił słusznie. Resztę wieczoru
przesiedzieliśmy wtuleni w
siebie wspominając każdą zabawną sytuację, jaka miała miejsce
odkąd zaszczepił we mnie miłość do Chelsea. A było tego
mnóstwo! – Nigdy nie zapomnę tego, jak próbowałaś swoich sił
na bramce, a Didier jednym strzałem złamał ci nos – Zaśmiał
się w głos, a ja chcąc nie chcąc mu zawtórowałam.
–
Dobrze, że nie mam żadnych widocznych
śladów! – mruknęłam dając mu kuksańca w
żebra.
–
Kepa by cię wtedy nie zechciał –
wytknął mi język, a ja spojrzałam na niego oburzona.
–
Ale jesteś miły – powiedziała Toni
podając nam gorące kakao i siadając po jego lewej stronie. Po
krótkiej chwili do salonu wpadli bliźniacy.
–
W tym momencie brakuje tutaj naszych
rodziców, ale cieszę się, że w tej trudnej dla mnie chwili mam
przy sobie trzy najważniejsze kobiety oraz najważniejszego
mężczyznę w życiu – wyznał obejmując nas wzrokiem. Wzruszona
otarłam łzę spływającą po moim policzku. Kochałam moją
rodzinę i nigdy, przenigdy nie zamieniłabym jej na żadną inną.
Miałam nadzieję, że pewnego dnia dołączy do niej Kepa… I że
my stworzymy taką rodzinę z
naszymi dziećmi...
***
Witam!
John nie mógł się długo gniewać, bo jeszcze szykuję dla naszych bohaterów nieco inne problemy i zawirowania... ^^
(Skoro John zaakceptował jego związek z Rosaline to już może się szczerzyć :D <3)
Bardzo dziękuję za opinie na temat mojego nowego opowiadania :) te entregare mi vida - bardzo zależy mi na zdaniu Was wszystkich :)
I powiedzcie mi... Kto wymyślił, żeby mecz Chelsea z Manchesterem United był o 13:30?
Pozdrawiam ;*
Scena z dzieciakami totalnie rozwaliła system. Co jak co, ale niezależnie od wieku, młodzież potrafi doprowadzić rodziców do białej gorączki. Wyobraziłam sobie minę Adrianny, gdy mały Samy oświadczył, że Yannis bawi się w nauczyciela. To musiało być doskonałe xD
OdpowiedzUsuńAle strasznie cieszę się, że Rosaline ma wsparcie w innych partnerkach piłkarzy. To jednak będzie środowisko, w którym obraca się i będzie się obracała jeszcze przez wiele lat. Lepiej mieć te kobitki po swojej stronie.
I mają rację, że Rose nie powinna mieć wyrzutów sumienia, z powodu Andrei. Gdyby Kepa ją kochał, to nie spojrzałby na Rosaline. A tak to przynajmniej zerwali ze sobą, za nim doszło do czegoś więcej. Zresztą Andrea wcale nie była w Anglii specjalnie długo.
Kolejny genialny mecz i kolejny mega opis. Uwielbiam czytać opisy meczów, choć nigdy nie wiem, jak je skomentować.
Przyznam, że nie spodziewałam się, że John zakończy karierę. Choć może to dlatego, że mało się na piłce znam? Ale zgadzam się z Tiną, że zawalił na całej linii, nie mówiąc o niczym Rose. W końcu chodzi o jego młodszą siostrą.
Na szczęście jakoś udało im się dojść do porozumienia. Wszystko sobie wyjaśnili i teraz Rosaline może spokojnie rozwijać swój związek z Kepą, nie martwiąc się o opinię brata.
Ode mnie na dzisiaj to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Bez wątpienia ten rodział wygrali najmłodsi. 😄 Zabawa w lekarza. Hahaha <3 Chciałabym zobaczyć minę kobiet, gdy usłyszały co też ich pociechy robią i o czym dyskutują. Pomysły dzieciaków, a zwłaszcza ich wypowiedzi rozbawiły mnie do łez. Są po prostu najlepsi. 😍
OdpowiedzUsuńDobrze, że Rose mogła spędzić trochę czasu w towarzystwie innych dziewczyn. Nie musząc ukrywać w końcu przed nikim, że jest z Kepą. Nareszcie mogła bez żadnych przeszkód emocjonować się tak jak inne poczynaniami swojego wybranka. Na pewno przydała się jej ta odrobina rozrywki.
Niestety potem spadła na nią kolejna zupełnie niespodziewana wiadomość. John postanowił zakończyć karierę... Nie informując wcześniej o swojej decyzji siostry.
Rosaline na pewno poczuła się dotknięta takim obrotem sprawy. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Po części dzięki temu nie do końca fair zachowania Johna. Rodzeństwo się pogodziło, a i mężczyzna postanowił zaakceptować Kepę jako ukochanego jego siostry. W pełni godząc się z takim obrotem sprawy.
Teraz nareszcie nasza zakochana para może na spokojnie cieszyć się swoim szczęściem. Tylko co to za problemy ich czekają? Zapowiada się, że czeka nas jeszcze sporo zwrotów akcji i emocji im towarzyszącym. Przez co czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. 😊
Izabel! ^^
OdpowiedzUsuńKobitki zrobiły sobie babski dzień przy okazji oglądania wyjazdowego meczu. Złapały ze sobą fajny kontakt i miło spędzają ze sobą czas :) Do tego mały Samy rozwalił jak zawsze system swoim podsłuchiwaniem! Ale cóż, takie są dzieciaki. Podsłuchując, a potem opowiadają wokół co się w domu dzieje :D A przecież takie ważne tematy czym jest tajemnicze słowo na "s" są bardzo ważne! Jak i zabawa w doktora ... toć to puls sprawdzić trzeba! Po za tym, może obudzi się w dzieciakach chęć zostania lekarzami ... albo ginekologami hahaha. Boże, ta pora mi nie służy ;D
Jednak nie wszystko było piękne. John, bez wiedzy swojej ukochanej siostry, postanowił zakończyć karierę. Doprowadzając do tego, że dowiedziała się o tym z mediów co na pewno było bardzo dla niej przykre. Sądzę nawet że to było gorsze od "tajemnicy" Rosalie, bo przecież sam zakazał jej bliższych kontaktów z piłkarzami więc to wiadome że obawiała się powiedzieć prawdę. A on? Perfidnie to przed nią ukrył i za późno do niego dotarło, że zrobił źle. Jednak nie ma tego, co by na złe nie wyszło. Przynajmniej padli sobie w ramiona i wszystko wyjaśnili :) Po przecież nie ma się o co fochać!
Wszystko jest pięknie ... i to mnie przeraża, bo ja Cię już dobrze znam! ^^ Już ty ram coś kombinujesz na pewno :P
Babaski wieczór i mecz? Cóż tego bym się nie spodziewała, bo te dwie rzeczy raczej nie idą ze sobą w parze hahaha, ale to w końcu drugie połówki piłkarzy, więc trudno się dziwić!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem tego, jak dziewczyny się dogadują, bo z tego, co pamiętam to Andrea nie była przez nie akceptowana, dlatego miałam, co do tego pewne obawy, ale potwierdziło się tylko, to, że Rose nie da się nie lubić :D!
Dzieciaki to wygryw rozdziału <3! ale się uśmiałam
John trochę zawalił i zakończył karierę w tajemnicy przed swoją siostrą ;/ nieładnie John, nieładnie...Biedna Rosalie dowiedziała się o wszystkim z mediów, kurcze musiała się poczuć fatalnie...Ale dobrą stroną tego okazało się to, że przez to John nie miał już innego wyjścia, jak wybaczenie siostrze tajemnicy z Kepą ;p więc w sumie chyba dobrze wszystko wyszło?
No aż mnie korci żeby zapytać, co ty tam dla nas szykujesz...pewnie będzie bardzo emocjonująco :D
Pozdrawiam,
N
Fajnie że partnerki piłkarzy tak dobrze się że sobą dogadują.
OdpowiedzUsuńTaki babski wieczór na pewno kazdemu jest czasem potrzebny.
Zabawa dzieciaków wygrała ten rozdział. Jak ja chciałabym zobaczyć miny mam na wiadomość o tym co robią ich pociechy😂😂😂
John postąpił nie w porządku kończąc karierę w tajemnicy przed swoją siostrą . Rose musiała poczuć się strasznie zraniona. Ale może dzięki temu. Nareszcie zaakceptował jej związek z Kepą.
Zrobiło się tak miło i sympatycznie. Żadnych tajemnic i problemów. Jestem ciekawa jaką bombę dla nas szykujesz. Bo jak znam życie to szykujesz na pewno.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.