Leżałam
wtulona w silne ramiona Kepy ciesząc się, że do jego porannego
treningu i
do rozpoczęcia przeze mnie pracy pozostawało jeszcze trochę czasu.
Przychodząc do mnie poprzedniego wieczora od razu wyjawił mi, że
Eden odkrył prawdę. Miało to swoje dobre strony, bo nie musiałam
mówić mu tego osobiście, jednak wysłałam mu wiadomość z
przeprosinami, że dowiedział się w taki sposób. Zupełnie to
zignorował życząc nam szczęścia i wspominając o
błogosławieństwie, którego wcześniej udzielił Kepie. Cieszyłam
się tym, że tak pozytywnie odebrał nasz związek. Teraz, gdy
wiedziało o nas coraz więcej osób musiałam w końcu wyznać
Johnowi prawdę.
–
O czym myślisz? – spytał Kepa całując
mnie w skroń.
–
O tym, że muszę powiedzieć o nas
bratu… – wyznałam przejeżdżając dłonią po jego umięśnionym
torsie. – A coś czuję, że to wcale nie będzie takie łatwe…
–
Jeśli chcesz to mogę ci wtedy
towarzyszyć – powiedział. – Och, Rosaline – Jęknął, gdy
zawędrowałam niżej. – Nie mogę znów spóźnić się na
trening! – Sapnął wzdychając błogo. Uśmiechnęłam się
zwycięsko całując go w usta, co natychmiast odwzajemnił
pogłębiając pocałunek. Po raz kolejny zatracilibyśmy się w
sobie nawzajem, ale przerwał nam dźwięk otwieranych drzwi
wejściowych. Spanikowana spojrzałam na Kepę z piskiem wyskakując z
łóżka. W biegu zarzuciłam na siebie jego koszulkę, po czym
wypadłam z sypialni. Modliłam się w duchu o to, aby to była Toni…
Moje modły spełzły jednak na niczym, gdy w
kuchni zobaczyłam swojego brata rozpakowującego zakupy.
–
John? – wydukałam. – Co ty tutaj
robisz? – Spytałam ciężko przełykając ślinę.
–
Chciałem spędzić z tobą trochę czasu
i powiedzieć ci o czymś ważnym… I sprawić ci niespodziankę
szykując śniadanie! – oznajmił radośnie spoglądając na mnie.
Nerwowo obciągnęłam koszulkę Kepy szykując się na najgorsze. –
Co ty masz na sobie? – Zapytał podejrzliwie, w chwili, w której z
sypialni dobiegł nas głos Hiszpana.
–
Rosaline, jeśli chcesz się mną
nacieszyć przed treningiem to wracaj do łóżka! – krzyknął
myśląc podobnie, jak ja, że to Toni wpadła z niezapowiedzianą
wizytą.
–
Co… Co to ma znaczyć? – wyjąkał
John wychodząc z kuchni. W korytarzu z impetem zderzył się z Kepą
odzianym jedynie w bokserki. Zażenowana zakryłam twarz w dłoniach.
– Co tu się dzieje?! – Wrzasnął patrząc na nas. – Wy… Wy…
Sypiacie ze sobą?! Od kiedy?! – Warczał gromiąc nas wzrokiem.
–
John to nie tak… – zaczęłam. –
My…
–
My jesteśmy razem – dokończył za
mnie Arrizabalaga, za co posłałam mu wdzięczne spojrzenie. – Od
jakiegoś czasu – Oznajmił ściskając moją dłoń.
–
Jesteście ze sobą od jakiegoś czasu i
ja nic o tym nie wiem?! Jak to się stało?! Rosaline, czy ja przed
paroma miesiącami nie wyraziłem się jasno?! Żadnych romansów z
piłkarzami! Żadnych!
–
Ale to nie jest romans! – zaprzeczyłam
szybko. – Kocham Kepę – Wyznałam.
–
A ja kocham Rosaline – powiedział
Hiszpan. – Naprawdę ją kocham i mogę cię zapewnić, że nigdy
jej nie skrzywdzę, bo zależy mi na niej, jak na nikim przedtem –
Rzekł.
–
Przepraszam, że dowiedziałeś się w
taki sposób… Chciałam ci o tym powiedzieć wcześniej, ale bałam
się twojej reakcji… I słusznie, jak widać! John, naprawdę
zależy nam na tym, abyś zaakceptował nasz związek… –
szepnęłam patrząc na niego w
oczekiwaniu. Na jego twarzy malowała się złość oraz
rozczarowanie moją osobą, czego w
tej chwili nie mogłam znieść. – John…
–
Jak mam to zaakceptować?!
–
John… Przecież zależy ci na moim
szczęściu… A ja jestem w tym momencie szczęśliwa. Szczęśliwa,
kochana, kochająca… To przy Kepie jest moje miejsce i nic tego nie
zmieni. Kocham go, John. Naprawdę go kocham – wyszeptałam walcząc
z pojawiającymi się łzami.
–
A ja naprawdę kocham Rosaline… Nie tak
miałeś się o nas dowiedzieć i jest nam wstyd, ale mleko się
rozlało, więc pozostaje mieć nam nadzieję, że jednak
zaakceptujesz nasz związek. Nas razem – Kepa popatrzył na niego z
oczekiwaniem.
–
Ja… Rosie, jesteś moją małą
siostrzyczką, a ciebie miałem za porządnego faceta… A teraz
muszę to przemyśleć i ogarnąć, bo jestem na was wściekły!
Rose, mimo wszystko rozczarowałaś mnie swoim zachowaniem –
powiedział. – Jeśli naprawdę się kochacie to cudnie, ale jeśli
nie, to uwierz, że nie zniosę powtórki z Emersona! A teraz żegnam
– Warknął i opuścił moje mieszkanie pozostawiając nas z
dziwnym uczuciem. Nie tak to wszystko miało wyglądać, nie tak miał
się o nas dowiedzieć…
–
Powtórki z Emersona? – Kepa zmierzył
mnie przenikliwym spojrzeniem, a ja uniosłam do góry swoją
przerażoną twarz. – Do cholery jasnej, o jaką powtórkę z
Emersona chodziło twojemu bratu?! – Krzyknął.
–
Kepa to nie tak… – jęknęłam
spanikowana. – To nic takiego… – Mruknęłam obserwując, jak
wściekły zbiera się na trening.
–
Porozmawiamy o tym później –
zadecydował i wyszedł, jak gdyby nigdy nic. Westchnęłam ciężko
osuwając się po ścianie i dając upust swoim emocjom. Niech to
wszystko szlag jasny trafi!
Londyn,
Cobham Training Centre, 06.10.2018 r.
Wściekły
przemierzałem boisko próbując uspokoić szalejące we mnie myśli.
Ten dzień nie mógł zacząć się gorzej! Najpierw nakrył nas
John, a później powiedział coś, co kompletnie zwaliło mnie z
nóg. Moja Rosaline i Emerson? Nie miałem pojęcia, co łączyło
ich w przeszłości, bo Rosie nie pokwapiła się, aby mi o tym
powiedzieć. Czy byli parą? Jeśli tak, to jak długo się ze sobą
spotykali? Czy on podobnie, jak ja przed treningiem budził się w
jej ramionach i mógł delektować się jej ciałem, zapachem,
dotykiem? Gdy przebiegł obok mnie obrzuciłem go nieprzyjemnym
spojrzeniem, po czym udałem się do pozostałych bramkarzy, aby
odbyć z nimi tradycyjny trening. Siarczyście zakląłem pod nosem,
gdy nie wyszła mi kolejna akcja. Trener zarządził kilka minut
przerwy, co przyjąłem z ulgą.
–
Emerson! – zawołałem Włocha. –
Możemy pogadać przez chwilę? – Spytałem zaciskając pięści.
–
Jasne! Co się dzieje? – zapytał
zauważając moje dziwne zachowanie. – Zrobiłem ci coś o
czym nie wiem?
–
Co łączyło cię z Rosaline? – od
razu przeszedłem do konkretów. – Byliście parą?
–
Ja i Rosaline? Parą? Nigdy nie byliśmy
razem – powiedział. – A zresztą… Do czego potrzebna ci jest
ta wiedza?
–
Bo do cholery jasnej Rosaline jest moją
dziewczyną i chcę, żebyś trzymał się od niej z
daleka – warknąłem.
–
Jesteś w związku z Rosaline?! Tą
Rosaline?! – pisnął zaskoczony. – Kepa… Jeśli nie
powiedziała ci o nas to widocznie miała powód, ale wiedz, że nie
łączyło nas nic poważnego – Zaczął mówić, a ja kilka razy
odetchnąłem głęboko, aby się uspokoić. W miarę możliwości
oczywiście. – Kiedy pojawiłem się w Chelsea zafascynowałem się
jej osobą, ona mną również… Spotkaliśmy się kilka razy i
kilka razy się całowaliśmy, ale żebyś zaraz nie zszedł na zawał
to od razu mówię, że nigdy nie poszliśmy do łóżka –
Odetchnąłem z ulgą słysząc tę ostatnią kwestię. – Nie byłem
z nią do końca szczery i nie powiedziałem jej o istnieniu mojej
dziewczyny… Przeprosiłem ją za swoje zachowanie oraz ukrywanie
prawdy, co przyjęła ze spokojem, bo jak powiedziałem ci wcześniej
nie była to żadna głęboka relacja. Od tamtej pory utrzymujemy
kumpelskie stosunki nie wracając do przeszłości – Wyjaśnił.
Spojrzałem na niego szukając oznak kłamstwa, ale na szczęście
żadnych nie dostrzegłem.
–
Czyli mogę być spokojny, tak? –
wolałem się upewnić nie chcąc popaść z nim w żadne
niepotrzebne konflikty.
–
Oczywiście, że tak! – zapewnił mnie.
– Kochacie się?
–
Bardzo – wyznałem przeczesując włosy.
– Dziękuję, że powiedziałeś mi to wszystko.
–
Daj spokój, nie ma sprawy – zaśmiał
się głośno. – I gratuluję życząc szczęścia! – Powiedział
uśmiechając się szeroko, co mimowolnie odwzajemniłem. Cieszyłem
się, że moje najgorsze scenariusze się nie sprawdziły. Musiałem
udać się po treningu wprost do Rosaline, aby przeprosić ją za
moje poranne zachowanie oraz by zastanowić się nad tym, jak
przekonać Johna, aby zaakceptował nasz związek.
Londyn,
06.10.2018 r.
Będąc
w kwiaciarni kilkakrotnie próbowałam skontaktować się z Johnem,
ale konsekwentnie odrzucał połączenia. Byłam wściekła na samą
siebie! John miał inaczej dowiedzieć się o moim związku z Kepą,
Kepa inaczej miał się dowiedzieć o tym, co w przeszłości łączyło
mnie z Emersonem, a w jednej chwili wszystko się posypało.
Wyładowałam swoją złość na niewinnym bukiecie wyrzucając go do
kosza. W drodze do pracy zadzwoniłam do Toni i wyjaśniłam jej całą
sytuację. Obiecała jakoś udobruchać męża, co przyjęłam z
wdzięcznością. Nie chciałam jednak, aby i jej oberwało się za
ukrywani prawdy. Trzeba było powiedzieć mu wcześniej! Chwyciłam
do ręki nożyczki, aby przyciąć łodygi storczyków, kiedy do
kwiaciarni wszedł Kepa. Zaklęłam rozcinając sobie skórę na
palcu.
–
Auć! – jęknęłam na widok
pojawiającej się krwi. Momentalnie zrobiło mi się słabo.
–
Rosie, co jest? – zaniepokoił się
Hiszpan podtrzymując mnie w odpowiednim momencie. – Dobrze się
czujesz?
–
Po prostu… Zdarza mi się mdleć na
widok krwi – wyjaśniłam speszona, a on taktownie ukrył śmiech.
–
Chodź, trzeba to przemyć – zarządził
zabierając mnie do łazienki. Tam odpowiednio zajął się moim
palcem zakładając opatrunek. – Po bólu? – Zapytał szczerząc
się szeroko.
–
Jak pochuchasz i pocałujesz to
przestanie boleć całkowicie – powiedziałam, a on bez wahania
spełnił moją prośbę. – Już nie jesteś na mnie zły? –
Spytałam wracając do głównego pomieszczenia.
–
Nie jestem. Uciąłem sobie na treningu
pogawędkę z Emersonem i wyjaśnił mi wszystko – oznajmił. –
Ale nie rozumiem, czemu ty mi tego nie powiedziałaś…
–
Bałam się twojej reakcji. Nie łączyło
nas nic poważnego i szybko zapomnieliśmy o całej sprawie. Miałam
ci to wyznać, ale szukałam odpowiedniego momentu, którego niestety w
porę nie znalazłam – mruknęłam.
–
Rozumiem – szepnął pomagając mi w
przestawianiu wazonów. – Ale nie miej już przede mną żadnych
tajemnic, dobrze?
–
Mogę ci to obiecać – zaśmiałam się
całując go w policzek. Pierwsze nieporozumienie za nami! Spędził
ze mną jeszcze kilka chwil, po czym wyszedł sugerując, abym po
pracy udała się do brata, aby porozmawiać z nim na spokojnie.
Kiwnęłam głową na znak zgody czując, że John tak łatwo nie
odpuści.
Po
pracy błyskawicznie wskoczyłam do samochodu i z piskiem opon
opuściłam parking włączając się do ruchu ulicznego. Nie miałam
zielonego pojęcia, jak udobruchać Johna. Wiedziałam, że ma prawo
się wściekać, że dowiedział się w taki, a nie inny sposób, ale
z drugiej strony powinno zależeć mu na moim szczęściu…
Westchnęłam ciężko, gdy dotarłam na miejsce. Z sercem chcącym
wyskoczyć mi z piersi nacisnęłam dzwonek do drzwi. Otworzyła mi
Toni, która objęła mnie mocno życząc powodzenia. Oznajmiła, że
John znajduje się w siłowni, więc od razu się tam skierowałam po
drodze witając się z
bliźniakami. Brat ćwiczył na bieżni nie zwracając na mnie uwagi,
mimo że dostrzegł moją sylwetkę w lustrze.
–
John! – krzyknęłam. – Proszę cię…
Nie ignoruj mnie! Porozmawiajmy, jak dorośli ludzie! – Poprosiłam.
–
To ty nie zachowałaś się dorośle, a
wręcz przeciwnie – powiedział schodząc z urządzenia, po drodze
chwytając za ręcznik.
–
Wiem, ale ile razy mam cię przepraszać?
Chciałam wyznać ci prawdę w innych okolicznościach, ale los
zdecydował inaczej. John, kocham Kepę, a Kepa kocha mnie. Jestem z
nim szczęśliwa. Czyż nie to jest najważniejsze? – spytałam
połykając łzy.
–
Owszem, jest – potwierdził. – Ale ja
byłbym szczęśliwszy, gdybyś od razu wyznała mi, co jest na
rzeczy – Rzekł rzucając mi nieprzyjemne spojrzenie, od którego
skurczyłam się w
sobie. – Wiem, że jestem nadopiekuńczy, ale twoje dobro jest dla
mnie szalenie ważne. Myślałem, że jesteśmy zgranym rodzeństwem,
że sobie ufamy… – Westchnął.
–
Ufam ci, John!
–
Ale nie na tyle, aby wyznać mi prawdę.
Zawiodłem się na tobie Rosie i naprawdę potrzebuję trochę czasu,
aby ogarnąć tę sytuację – oznajmił wskazując mi drzwi.
Otarłam łzy spływające po moich policzkach i wyszłam, jak mi
kazał. Toni posłała mi pełne współczucia spojrzenie i obiecała,
że jeszcze raz z nim porozmawia. Podziękowałam jej, jednak
wiedziałam, że John ma sporo racji. Spieprzyłam to. Odpaliłam
samochód pisząc wiadomość do Kepy. Chciałam spędzić z nim czas
przed jutrzejszym wyjazdowym meczem. Pozostawało mi mieć nadzieję,
że John wybaczy mi zatajenie przed nim najistotniejszej sprawy w
moim życiu…
***
Witam!
I wreszcie o związku Rosaline i Kepy dowiedział się John, który delikatnie mówiąc nie przyjął tego zbyt dobrze... Jak myślicie, ile czasu będzie się fochał? :D
(No nie wiem, czy powinno mu być tak do śmiechu... ^^)
A tak na serio to bardzo się cieszę widząc go w takim stanie <3
Po zakończeniu tej historii (ale od razu mówię, że szybko to nie nastąpi :D) planuję nowe opowiadanie o piłce, dlatego zachęcam Was do zapoznania się z bohaterami :) te entregare mi vida :)
Pozdrawiam ;*
Nie zazdroszczę Rose poranku... 😥 Choć zaczęło się tak miło.
OdpowiedzUsuńJednak przez niespodziewaną wizytę Johna, prawda o jej związku z Kepą wyszła w najgorszy z możliwych sposobów. Nie pomogły ani ich zapewnienia o tym, że się kochają, ani nic innego. Nadopiekuńcza strona Johna dała o sobie znać.
W dodatku poczuł się rozczarowany postawą siostry i przemawiała przez niego złość. Przez co potraktował ją dosyć oschle. Przy okazji wspomniał o Emersonie, o którym tym razem to Kepa nie miał pojęcia... Tak więc Rosaline miała na głowie dwóch wzburzonych mężczyzn, a na dodatek żaden nie chciał jej słuchać...
Dobrze, że przynajmniej Kepa wyjaśnił sobie wszystko z drugim piłkarzem na treningu i zrozumiał, że nic poważnego nie łączyło go z Rosaline. Dzięki temu Kepa mógł odetchnąć z ulgą i nie powstał niepotrzebny konflikt między nim a jego ukochaną. Jeszcze tylko tego by brakowało w obecnej sytuacji...
I w dodatku uratował z opresji dziewczynę zajmując się jej skaleczeniem. 😍
Jak ja ją doskonale rozumiem. Sama również nie znoszę widoku krwi. Już o większej jej ilości nawet nie mówiąc.
Myślałam, że gdy John trochę ochłonie to odpuści swojej siostrze. Ale niestety nie. Nawet Toni nie pomogła. Nadal się na nią gniewa. Co na pewno jest dla niej trudne. W końcu Rose bardzo zależy na aprobacie brata jej związku. Oby jak najszybciej przeszły mu te fochy.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rodział. A teraz lecę zapoznać się z bohaterami nowej historii. 😁
No i masz babo placek, prawda wyszła na jaw ... John dowiedział się o wszystkim ;o A zaczęło się tak milutko. Wspólny poranek, buziaczki, przytulaski ... ale nagle John wpadł na pomysł aby zrobić siostrzyczce śniadanko. I wpadł na roznegliżowanego Kepę ... lol! I od razu włączył się w nim braciszek dla którego to szok, że jego mała siostrzyczka nie jest już wcale taka mała. Do tego doszła urażona duma, bo wszyscy wiedzieli, a nie on! I choć z jednej strony mógł poczuć się urażonym, to z drugiej powinien zrozumieć siostrę ... zachował się tak jak się tego obawiała. Ech Ci faceci! Na dodatek wypaplał dość niezręczną rzecz przez którą z kolei duma Kepy została nadszarpnięta i chłopaka ogarnęła zazdrość o domniemaną zażyłość jego Rosalie z innym piłkarzem. Jakby mało dziewczyna miała zmartwień ...
OdpowiedzUsuńMęski honor i duma to coś najgorszego. Do tego Kepę ogarnął hiszpański charakterek i nawet nie chciał wysłuchać Rosalie, tylko dobrał sobie do głowy najgorsze rzeczy. I tak punkt dla niego, że wyjaśnił sobie sprawę z Emersonem ... chociaż z drugiej strony zazdrość o przeszłość dziewczyny jest trochę dziwna. Ach Ci Baskowie ^^ Dobrze że chociaż cała sytuacja się wyjaśniła i wszystko dobrze się skończyło. Przynajmniej pomiędzy nimi.
Bo John nadal się focha! Chociaż mógłby dać sobie spokój, bo Rosalie nie zrobiła niczego złego. A to, że mu nie powiedziała, jest winą jego nadopiekuńczości i głupiego gadania, żeby nie wdawała się w zażyłe relacje z jakimś piłkarzem. Ma co chciał! Ale niech sobie pomarudzi, prędzej czy później mu przejdzie ;)
Kurczę, nie spodziewałam się, że John dowie się o związku siostry w taki sposób. Na pewno nie było to najlepsze wyjście, w końcu chodzi o jego małą Rose i piłkarza. Czyli związek, który niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw.
OdpowiedzUsuńOczywiście rozumiem, że jest trochę zawiedziony faktem, że Rosaline nie powiedziała mu o swojej miłości do Kepy. Kwestia zaufania itp. Jednak uważam również, że reakcja Johna była jednak trochę przesadzona. Może martwić się o Rose, może chcieć mieć na nią oko, ale kobieta jest już dorosła i nie musi zwierzać bratu ze wszystkiego. A już na pewno nie ze swojego życia seksualnego. Więc John powinien trochę odpuścić.
Ta sytuacja z Emersonem była cokolwiek niebezpieczna, ale na szczęście wszystko się wyjaśniło. Tu też uważam, że Kepa trochę przesadził. Przecież on też nie wyspowiadał się ze swoich wszystkich małych miłostek. Takie rzeczy wychodzą w związku z czasem.
Mam nadzieję, że John jednak zdecyduje się porozmawiać z Rosaline i Kepą. Nie powinien się zbyt długo fochać, bo to tylko źle wpłynie na szczęście jego siostry.
Ode mnie na dzisiaj to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
No to John się dowiedział. Niestety w najgorszy możliwy sposób. Na pewno poczuł się zraniony i oszukany przez swoją mała siostrzyczkę.
OdpowiedzUsuńAle według mnie trochę za mocno się wkurzył. Myślałam że po chwilowej złości mu przejdzie i wszystko będzie ok. A tu nie. On nawet nie chce słuchać Toni. Trochę to słabe. W końcu Rose jest dorosła. Ja rozumiem że on się o nią martwi. Że jest zły że nie powiedziała mu prawdy. Ale, no bez przesady. To jednak życie Rose i jej decyzję.
Co do Kepy. To on też troszkę się zagalopował. Czy on opowiedział Rose o wszystkich swoich byłych? No chyba nie. Więc jego zazdrość i złość tutaj była trochę zbyt duża. Dobrze jednak że porozmawiał z Emersonem i szybko wrócił do Rose. Dla której cały dzisiejszy dzień chyba nie jest zbyt miły.
Mam nadzieję że John szybko się ogarnie i pogada że swoją siostrą.
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
Jest i ten wyczekiwany przez wszystkich moment. John wie 🙀 spodziewałam się wiekszego wkurwienia 😂 jakieś latające talerze czy coś, a on po prostu wziął i się obraził hahaha no coż nietypowa sytuacja, że brat wbija do siostry z rana na mieszkanie, ale dzieki temu Rose zaoszczedziła czas na przygotowania to tej rozmowy. John zobaczył i został postawiony przed faktem dokonanym 😂
OdpowiedzUsuńKOCHAMY SIĘ mnie tez by do końca nie przekonało, w końcu to dopiero ich początek, wiec o jakiej miłości tu mówią? Napewno jakieś zalążki są, ale czy az tak poważne XD co nie zmienia faktu, że Kepa i Rose tworzą doskonały duet 😍
Co do Kepy, no właśnie, troszeczkę mnie rozwalił z tym Emersonem. Ta cała ich rozmowa jakoś sprawiła, ze popatrzylam na Kepe jako zniewieściałego 😆 nie wiem czemu, ale smieszyła mnie ta jego zazdrosci i jak nie wytrzymal i uderzyl do źródła prosząc o wyjasnienie wszystkiego. Szanuj się chłopie. Przeszłość to przeszłość 🙂
No tak, na koniec muszę znowu wrócić do Johna i życzyć mu trzeźwego spojrzenia na całą tą sytuację. Wiadomo, że nie bedzie to dla niego łatwe, ale czas działa cuda 😁!
Pozdrawiam,
N