środa, 3 października 2018

Szesnasty

Londyn, 03.10.2018 r.

 Na pomysł urządzenia imprezy urodzinowej w przeddzień meczu w Lidze Europy mógł wpaść tylko Kepa. Nie miałam pojęcia, których chłopaków zaprosił, ale podejrzewałam, że Davida i Edena nie może zabraknąć. Byłam przekonana, że Luiz nie odpuści sobie zabawnych uszczypliwości i pozostawało mi mieć nadzieję na to, że reszta towarzystwa nie zorientuje się w sytuacji. Wiedziałam, że nieubłaganie zbliża się moment, w którym będę musiała powiedzieć bratu o moim związku, ale mimo że przy Kepie udawałam zrelaksowaną, żeby okazać mu wsparcie to wewnątrz byłam kłębkiem nerwów. John go polubił i chciałam wierzyć, że gdy wyznam mu prawdę to zaakceptuje ten fakt. W razie czego miałam po swojej stronie Toni, która posiadała skuteczne metody na jego przekabacenie. Gdy dotarłam pod adres Kepy serce chciało mi wyskoczyć z piersi. Dotąd się nad tym nie zastanawiałam, ale było to mieszkanie, które zajmował z Andreą… Przełknęłam ślinę i wyszłam z samochodu, który już rano czekał na odebranie od mechanika. Byłam pod wrażeniem jego szybkiej naprawy, ale czułam, że Kepa maczał w tym palce. Nie miałam pomysłu na prezent, dlatego stwierdziłam, że uczcimy jego urodziny, gdy wszyscy się rozejdą. Odetchnęłam głęboko i nacisnęłam dzwonek do drzwi, które szybko otworzył mi gospodarz.
Cześć! – przywitałam się z nim szybkim buziakiem w usta, na co jedynie mruknął niezadowolony. – Później sobie odbijemy – Puściłam mu oczko, za co dostałam nagrodzona klapsem w tyłek. Pisnęłam oburzona i weszłam do środka. – Jaka szkoda, że nie jestem pierwsza… Może dostałbyś prezent wcześniej – Wytknęłam mu język.
Jesteś okrutną i złą kobietą! – powiedział pod nosem prowadząc mnie do salonu, w którym zastałam chyba pół drużyny wraz z partnerkami.
Czy wy przypadkiem nie gracie jutro meczu? – spytałam niewinnie witając się ze wszystkimi. – Z chęcią popatrzę na to, jak Sarri kopie was w tyłki – Uśmiechnęłam się szeroko widząc ich miny.
Wiewióreczko, o nas się nie martw! Może lepiej zatroszczysz się o dyspozycję Kepy? – mrugnął Luiz, a ja posłałam mu zabójcze spojrzenie.
Niech Rosie lepiej nie troszczy się o żadnego z nas, bo wtedy John dojdzie do głosu i co będzie? – spytał Eden popijając piwo za co Natacha trzepnęła go w ramię. Posłałam jej wymowny uśmiech i ruszyłam w jej kierunku przyjmując drinka.
Właśnie! Kepa, nie pochwaliłeś się jeszcze z kim uprawiałeś seks w szatni – usłyszawszy głos Emersona zamarłam i rzuciłam bramkarzowi zaniepokojone spojrzenie.
Nie drążmy tematu! I tak pewnie nam nie powie, więc po co go katować i wprowadzać w jeszcze większe zmieszanie? – o dziwo z opresji wyratował nas David. Uśmiechnęłam się do niego, na co poczochrał mnie po włosach. Oddaliłam się od męskiego towarzystwa pogrążając się w rozmowie z Natachą, której szeptem wyjaśniłam, że jestem w związku z Kepą. Objęła mnie mocno serdecznie gratulując i obiecując, że nie piśnie ani słówka Edenowi. Podziękowałam jej z wdzięcznością, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że Kepa nie ma pojęcia o tym, co zaszło między mną a Emersonem na początku roku. Będę musiała mu o tym powiedzieć, co jak sądziłam wcale łatwe nie będzie, ale w końcu nie możemy mieć przed sobą żadnych tajemnic. Dopiłam drinka szybko sięgając po następnego. Chwilę później dołączyła do nas dziewczyna Włocha, Izabel oraz Adriana. Męskie towarzystwo zajęło się rozmową o piłce, a my korzystając z chwili samotności mogłyśmy spokojnie poplotkować na wszystkie możliwe tematy.

 W miarę upływu czasu wszyscy zaczęli czuć się zrelaksowani, a alkohol lał się strumieniami. Nie miałam pojęcia, jak oni dadzą radę jutro grać, ale piłkarze zupełnie się tym nie przejmowali. Kepa jako przykładny gospodarz zabawiał gości, co jakiś czas uzupełniając trunki.
Dasz jutro radę stać na pewnych nogach w bramce? – spytałam, gdy zakradłam się za nim do kuchni.
To zależy, jakim prezentem mnie obdarujesz – mrugnął do mnie unosząc brwi ku górze.
Jak będziesz grzeczny to takim, który zapamiętasz na długo – szepnęłam wędrując dłonią po jego torsie. – Mam nadzieję, że pomimo wypitego w takich ilościach alkoholu dasz sobie radę – Dodałam wspinając się na palce i przygryzając płatek jego ucha.
Och, Rosaline, jeszcze moment, a wszystkich wyproszę… – jęknął. – Wyglądasz niesamowicie seksownie w tej sukience, w tej chwili marzę tylko o tym… – Zaczął, ale przerwał w pół zdania dostrzegając zbliżającego się Davida.
Nie przejmujcie się mną, nic nie widziałem, nic nie słyszałem! – powiedział chwytając butelkę szampana. – Za chwilę będzie tort!
Tort? – zdziwił się Kepa. – Skąd wytrzasnęliście tort?
Przywieźli go dosłownie przed chwilą, więc nawet dobrze, że się tu migdaliliście… Przynajmniej będziesz mieć niespodziankę – zaśmiał się głośno opuszczając kuchnię. Zdezorientowana spojrzałam na Kepę, ale jedynie pokręcił głową nie mając pojęcia, o czym mówił Brazylijczyk. Wyszliśmy z kuchni kierując się do salonu, gdzie na szklanym stoliku stał wielki tort w kształcie rudej wiewiórki. RUDEJ WIEWIÓRKI.
Zabiję cię, Luiz – syknęłam przez zaciśnięte zęby stając obok niego. – Dobrze, że nie wpadłeś na pomysł z marchewką!
Przeszło mi to przez myśl, ale stwierdziłem, że wiewiórka będzie lepszym rozwiązaniem – wyszczerzył się szeroko. – Pomyśl życzenie, Kepa i zdmuchnij świeczki! – Krzyknął, a pozostali zawtórowali mu równie głośno. Arrizabalaga spojrzał na mnie, po czym spełnił zadanie. Po odśpiewaniu tradycyjnej piosenki rozległy się gromkie brawa, a na scenę wkroczył Eden z kolejną dawką alkoholu. Maurizio ich zabije, mogłam być tego pewna.

 Moja impreza urodzinowa powoli dobiegała końca. Stwierdziłem to widząc Davida zwracającego część alkoholu i Edena trzymającego jego bujne loki. Parsknąłem śmiechem i zszedłem do salonu, aby poszukać Rosaline. Zajmowałem się gośćmi, więc nie poświęcałem jej należytej uwagi, za co mentalnie biłem się po głowie. Znalazłem ją rozmawiającą z Emersonem, który uśmiechał się do niej szeroko i zaglądał w dekolt. Momentalnie zagotowało się we mnie ze złości, ale musiałem zdusić w sobie tę zazdrość i nie sprowokować nieprzyjemnej sytuacji. Po chwili moja dziewczyna oddaliła się od Włocha szukając mnie wzrokiem. Pomachałem jej, a kiedy podeszła lekko ją do siebie przytuliłem.
Czego chciał od ciebie Emerson? – spytałem.
Och, to nic takiego – machnęła ręką uroczo ziewając. – Kepa, naprawdę zastanawiam się nad tym, jak jutro, a w zasadzie już dziś dacie radę...
Nic się nie bój, maleńka! Wygramy ten mecz, zobaczysz – wyszczerzyłem się szeroko. – Widzę, że prawie wszyscy zbierają się już do wyjścia… – Zauważyłem i przeprosiłem ją na moment, aby ich pożegnać i podziękować za przybycie. Chwilę później na dole pojawił się Eden w towarzystwie półprzytomnego Davida.
Odholujecie go jakoś? – zapytałem Belga i jego małżonkę.
Jakim cudem znalazł się w takim stanie? – pisnęła Rosaline. – Luiz!
Słyszę cię, Wiewióreczko – wybełkotał chwiejąc się. – Dziękuję, że zajęłaś się sprawą bukietu dla mojej ukochanej – Mruknął łapiąc się Edena.
Nie będzie już z niego żadnego pożytku – stwierdził Hazard i wyszedł z przyjacielem na świeże powietrze. Pożegnałem ich, a Rosaline oznajmiła, że zostanie z nimi do przyjazdu taksówki, co przyjąłem kiwnięciem głowy. Modliłem się tylko o to, aby Eden nie zadawał niepotrzebnych pytań… Korzystając z chwili zszedłem na dół, na siłownię, aby chociaż w jakimś stopniu pozbyć się alkoholu z organizmu. Najlepszy okazał się do tego worek treningowy. Ściągnąłem z siebie koszulkę rzucając ją w kąt. Po chwili kompletnie zatraciłem się w ćwiczeniach nie zwracając uwagi na nic. Dopiero delikatne chrząknięcie dało mi do zrozumienia, że nie jestem sam...
Życzenia urodzinowe składałam ci wcześniej, więc pozwól, że teraz wręczę ci obiecany prezent – szepnęła Rosaline przygryzając dolną wargę. – Mam głęboką nadzieję, że po takich wrażeniach będziesz w stanie bronić nawet najgorsze piłki – Mruknęła zadziornie ściągając sukienkę przez głowę. Dobry Boże... Stała przede mną w samej bieliźnie. Czarnej, koronkowej, która więcej odsłaniała niż zasłaniała. Miseczka jej stanika ledwo utrzymywała pełne piersi...
Rosaline... – wychrypiałem zbliżając się do niej. – Przez cały wieczór mnie kusiłaś... A teraz, teraz... Nie pozwoliła mi dokończyć, bo wbiła się zachłannie w moje usta. Z wielką przyjemnością oddałem jej pocałunek. Nasze języki wyszły sobie na spotkanie. Wplotła palce w moje włosy czochrając je delikatnie. Po chwili jej usta odnalazły drogę do mojej szyi. Delikatnie ją ssała, a ja nie mogąc się powstrzymać rozpiąłem jej stanik. Spojrzała na mnie z diabelskimi ognikami w oczach. Objąłem jej piersi dłońmi, subtelnie je dotykałem, muskałem opuszkami palców ich spody... Leniwie dręczyłem ją swoim dotykiem, co przyjmowała cichymi jękami rozkoszy. Ten dźwięk sprawił, że nie wytrzymałem. Popchnąłem ją lekko. Zrozumiała. Położyła się na podłodze, a ja zawisnąłem nad nią całując jej piersi. Zmysłowo wiła się pode mną, pragnęła dużo więcej. Dotykała dłońmi moich bicepsów, podciągnęła się, aby całować i zwiedzać językiem mój tors. Stłumiłem jęk w jej rudych włosach. Co ona ze mną wyprawiała? W końcu dotarła do rozporka moich dżinsowych spodni i sprawnie sobie z nimi poradziła pociągając je w dół wraz z bokserkami. Chwyciła moją dłoń w swoją i poprowadziła w dół, w kierunku swojej bielizny. Przełknąłem głośno ślinę, gdy odrzuciła ją za siebie. Odchyliła głowę w tył, po czym zachęcająco rozchyliła swoje uda. Oblizałem usta kierując je w dół. Drażniłem się z nią językiem, palcami, a jej głośne wrzaski uświadamiały mnie w tym, jak dobrze jest jej w tym momencie... Kiedy skończyłem swoje dzieło pocałowałem ją w usta, wchodząc w nią mocno. Jej ciało wygięło się w łuk, wypchnęła biodra do przodu, aby być jeszcze bliżej. Zagłębiałem się w nią coraz bardziej i bardziej doprowadzając nas na wyżyny. Na przemian jęczała, albo wykrzykiwała moje imię, wbijając z całej siły palce w moje plecy. Poruszałem się w niej mocno, agresywnie, a ona na moje ruchy odpowiadała swoimi. Wysunąłem się z niej na moment, tylko po to, aby zamienić się miejscami. Teraz to ona była na górze i dyktowała warunki doprowadzając mnie do błogiego szaleństwa. Zmysłowo poruszała się w tył i w przód, a ja obejmowałem ją jedną ręką w tali, a drugą wędrowałem po jej kobiecym ciele. Gdy doszliśmy w tym samym momencie opadła na mnie dysząc ciężko. Muskała palcami skórę na mojej klacie uśmiechając się leniwie.
Najlepsze życzenia urodzinowe, Kepa... – wymruczała.
Och, Rosaline – jęknąłem. – Co ty ze mną zrobiłaś?
Widocznie to samo, co ty ze mną, Arrizabalaga – wytknęła mi język i zeszła ze mnie. Wstałem ubierając bokserki. Rosaline patrzyła na mnie wyczekująco. Odnalazłem rzuconą wcześniej w kąt koszulkę i podałem jej. – Dziękuję – Szepnęła. Klepnąłem ją w tyłek, na co zareagowała cichym piskiem. Wyszliśmy z siłowni do mojej sypialni i zmęczeni rzuciliśmy się na łóżko. Przyciągnąłem ją do siebie lekko obejmując. Ufnie wtuliła się w moją klatę, a ja wdychałem jej zapach. Wiedziałem, że to z tą rudą kobietką chcę na nowo poznawać świat…


***

Witam! 

¡Feliz cumpleaños, Kepa! <3 :D 



(No coś polubili tę podłogę ^^)

Wróciłam wczoraj na uczelnię, ale nie martwcie się, rozdziały będą pojawiały się regularnie :) 

Pozdrawiam ;* 

5 komentarzy:

  1. Kepa rzeczywiście wybrał sobie dzień na świętowanie uridzin. 😁 Jestem strasznie ciekawa, jak wszyscy obecni na przyjęciu piłkarze poradzą sobie z grą w meczu. 😂
    Szczególnie taki David, który to będzie miał zapewne kaca stulecia. Już współczuję mu poranku... Ale i tak go kocham za ten tort z wiewiórką. 🤣😍 Trafił z nim po prostu w dziesiątkę! Że też nikt się nie zorientował i nie połączył faktów...
    Rosaline i Kepie na pewno musiało być trudno udawać, że nic ich nie łączą. Musieli uważać z każdym gestem, co stanowiło nielada wyzwanie. Obawiam się także, jak Kepa zareaguje na poznanie prawdy odnośnie relacji Rose i Emersona w przeszłości. Oby tylko dobrze to przyjął i nie wyciągnął jakichś głupich i pochopnych wniosków.
    Na razie można się jednak cieszyć ich miłością.
    Lepszego prezentu od Rosaline, Kepa chyba nie mógł dostać. 😄 Namiętność wprost od nich kipi. Tylko dlaczego upodobali sobie, aż tak tę podłogę? Nie mają innych miejsc. Hahahaha. 😂😂
    Obydwoje są w sobie na zabój zakochani, dlatego liczę że nic nie będzie w stanie ich rozdzielić.
    Jak zawsze czekam na kolejny rodział z niecierpliwością. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. No to mamy urodzinki naszego baskijskiego ciołka ;) Oczywiście jak impreza to impreza i faceci kompletnie nie myślą o tym, że przed nimi ważny mecz. No ale! Urodziny są raz w roku ^^
    Kepa i Rosalie nadal ukrywają swój związek przed osobami, które mogłoby powiedzieć zbyt dużo Johnowi. Stąd wychodzą zabawne i niezręczne sytuacje ;) Ale David mocno trzyma jęzorek za ząbkami! No ... oprócz tortu wiewiórki hahahaha. Szkoda, że ta wiewiórka nie trzymała w łapce marchewki bo wtedy by się już chyba wszyscy zorientowali ^^
    Biedny David ... tak się urządził że hoho. Ale kochany Eden przynajmniej trzymał go za te loczki hahaha. Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie, ot co! Przynajmniej wiadomo, że impreza była udana :) Oj Luiz zapamięta ją na długo ... o ile filmik się mu nie urwał.
    Idealny prezent dla faceta? Żadne pierdoły i bibeloty, wystarczy rozebrać się na jego oczach i już zadowolony haha. Oczywiście Rosalie doskonale zdawała sobie z tego sprawę i podarowała mu najlepszy prezent ze wszystkich :P Co oni mają z tą podłogą? ^^ goście mogliby się szarpnąć i kupić Kepie łóżko, albo chociaż materac hahaha.
    No to Feliz Cumpleaños Kepito! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. U jeśli dobrze pójdzie, to będę trzecia z komentarzem :D Czyli nie jest tak źle hahah
    Mistrzowska data na urządzenie urodzin hahah, ja już widzę ten ich mecz XDDDD
    David rozwala system. Jest taką dobrą wróżką naszej parki, ale umie też być troszkę złośliwy hahah tort w kształcie wiewiórki wygrał XD przysięgam, prawie posikałam się ze śmiechu, jak o tym przeczytałam, a potem skończył, jak skończył, na następny dzień kac na pewno da mu popalić, współczuję [*]
    Ogólnie to prezent Rose nie był jakoś specjalnie oryginalny, ale jestem pewna, że Kepie bardzo, ale to bardzo się spodobał ;p ci to umieją świętować :D Cieszy mnie, że na razie między nimi trwa istna sielanka. Oboje do siebie pasują i życzę im, jak najlepiej, ale mam nadzieję, że czeka ich jeszcze parę zawirowań, bo przecież nic nie może być zawsze takie wspaniałe he he he
    Życzę duzo weny i powodzenia w nowym roku akademickim. Ja też wróciłam, niestety i już mam dość ;/
    Pozdrawiam,
    N

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się nie dziwię, że Rosaline bała się tych urodzin. W końcu tylu nieokiełznanych facetów jednym miejscu to nic dobrego. Szczególnie jeśli włączy im się tryb małych chłopców. Dodatkowo wszystkich zna, oni znają jej brata… nie no, serio dziwię się, że jeszcze się nie dowiedzieli, że Rose spotyka się z Kepą.
    Duża w ty zasługa Davida. Szacun dla niego, że w odpowiedniej chwili się opanował i zgrabnie wykręcił Kepę od odpowiedzi. Powinien dostać za to dużą czekoladę.
    Gdy przeczytałam, że tort był w kształcie wiewiórki, to z trudem powstrzymałam opętańczy chichot. Serio? Nie mogli wymyśleć czego normalniejszego? I dobrze, że nie zdecydowali się na marchewkę, bo byłaby zdecydowanie nudniejsza xD
    Oj tak, Rosaline i Kepa zdecydowanie pokochali podłogę. I nie ma znaczenia czy to „tylko” podłoga w mieszkaniu, czy też w stadionowej szatni. Coś czuję, że z ich potencjałem, zdążą zaliczyć jeszcze wiele podłóg ;)
    Strasznie ciekawi mnie jak zareaguje John, gdy w końcu dowie, z kim spotyka się jego mała siostrzyczka. Na początku może zareagować dosyć gwałtownie, ale potem powinno być już okej.
    Życzę powodzenia na studiach i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  5. Wracam i nadrabiam. Znowu krótko bo z komórki za co przepraszam.
    Kepa wybrał niezły dzień na świętowanie urodzin. Dzień przed meczem. Jestem niezmiernie ciekawa jakim cudem. Wszyscy stawią się na boisku kolejnego dnia.
    Tort w kształcie wiewiórki wygrał u mnie rozdział. I zastanawiam się jak cała ta banda mogła jeszcze nie połączyć faktów.
    Prezent Rosaline dla Kepy. To pewno najlepszy prezent jaki dostał w ciągu tych urodzin 😂
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń