piątek, 21 września 2018

Czternasty

Londyn, 01.10.2018 r.

 Szczęśliwy i uśmiechnięty przekroczyłem próg Cobham gotowy do treningu. Cały wczorajszy dzień spędziłem z Rosaline rozkoszując się jej obecnością oraz bliskością. W końcu wyznałem jej swoje uczucia i czułem się taki wolny i beztroski. Rosaline odwróciła mój poukładany świat do góry nogami, ale byłem jej za to wdzięczny. Gdyby nie ona nigdy bym nie dostrzegł, że moja miłość do Andreii zmieniła się w zwykłe przyzwyczajenie. Jej osoba cały czas siedziała z tyłu mojej głowy, jednak starałem się tego nie roztrząsać. Wiedziałem, że czeka mnie jeszcze rozmowa z naszymi rodzinami. Zobowiązałem się, że wezmę to na siebie i chciałem dotrzymać danego jej słowa. Pogrążony we własnych myślach nie zauważyłem zmierzającego ku mnie asystenta trenera.
Kepa! – głośny krzyk Gianfranco Zoli przywrócił mnie do rzeczywistości. – Co ty tutaj robisz? – Spytał zdziwiony.
Przyszedłem na trening? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie, a Włoch zaśmiał się głośno.
Nie dostałeś wiadomości, że dzisiejszy trening wyjątkowo odbędzie się na Stamford?
Och… – westchnąłem, gdy przypomniałem sobie próby Davida, aby się ze mną skontaktować. Jednak całkowicie skupiony na Rosaline zupełnie o tym zapomniałem! – Musiałem coś przeoczyć – Zaśmiałem się nerwowo.
Nawet najlepszym się zdarza – przyjacielsko poklepał mnie po ramieniu. – A teraz lepiej zmykaj, bo Maurizio urwie ci głowę!
Posłuchałem jego rady i wsiadłem do samochodu ruszając na trening. Spojrzałem na zegarek i przyspieszyłem nie chcąc się spóźnić. Rosaline Terry, co ty ze mną zrobiłaś?

Londyn, Stamford Bridge, 01.10.2018 r.

 Czterdzieści minut później zdyszany wpadłem do szatni witając się z kolegami.
Już myślałem, że nie żyjesz, czy coś – powiedział David, gdy podałem mu rękę. – Nie pytam, czym wczoraj byłeś zajęty przez cały dzień – Poruszył charakterystycznie brwiami, a ja z zakłopotaniem podrapałem się po głowie.
Takie tam – mruknąłem przebierając się. Luiz parsknął śmiechem, ale nic więcej nie powiedział. Zamiast tego wdał się w rozmowę z Edenem, który właśnie schylał się po leżący na podłodze papierek. A przynajmniej tak mi się wydawało na pierwszy rzut oka.
Patrzcie państwo, co my tu mamy! – krzyknął gwiżdżąc głośno. – Który urządził tu sobie schadzkę ze swoją partnerką?! – Zawołał machając w powietrzu… Rozerwanym opakowaniem po prezerwatywie. Kilkakrotnie zamrugałem powiekami chcąc zrozumieć, co tu się właśnie stało.
Na mnie nie patrz, nie mój rozmiar! – szybko oznajmił Brazylijczyk posyłając mi sugestywne spojrzenia. Co za wtopa…
Ale w szatni?! Kto mógł wpaść na taki pomysł? – dociekał Belg przypatrując się nam uważnie. – Może Roman* – Dodał po chwili zastanowienia, a wszyscy łącznie ze mną wybuchnęli śmiechem. – O, nie! Pomóżcie mi się pozbyć tego obrazu z głowy! – Jęknął, gdy zdał sobie sprawę z tego, co powiedział.
Za późno przyjacielu – powiedział Mateo. – I nie patrz tak na mnie, to nie moje!
Pokręciłem głową odwracając się, aby ściągnąć podkoszulek. Wtedy dotarło do mnie, co właśnie zrobiłem.
Kepa!!! – wybuchnął Hazard. – Twoje plecy mówią same za siebie!
Co to za kocicę masz? – spytał Antonio szeroko szczerząc swoje białe zęby.
Hej! Myślałem, że ty i Andrea… – zaczął Eden, ale przerwał mu trener, który niespodziewanie pojawił się w szatni.
Za minutę widzę was na boisku! Migiem! – ostentacyjnie wskazał na zegarek, po czym opuścił pomieszczenie.
Prawie zdąży machnąć sobie jeszcze jednego dymka – mruknął Niemiec.
Rüdiger! Wszystko słyszałem, dziesięć dodatkowych okrążeń wokół boiska! – krzyknął Sarri. Po tych słowach wszyscy zaczęli opuszczać szatnię. Naciągnąłem na siebie koszulkę treningową i speszony całą sytuacją ruszyłem ku wyjściu.
Muszę powiedzieć Rosaline, żeby spiłowała paznokcie – szepnął David, gdy nikogo nie było w pobliżu. Prychnąłem pod nosem, na co jedynie głośno się zaśmiał. Banda wariatów!

Londyn, 01.10.2018 r.

 Nuciłam pod nosem piosenkę szykując się do pierwszej randki z Kepą. Wprost nie mogłam w to uwierzyć! Nie miałam pojęcia, jak powiem Johnowi o moim związku z bramkarzem, ale na razie nie chciałam się tym martwić, tylko cieszyć się chwilą. Jednak… Chcąc nie chcąc myślałam również o Andreii i o całej tej sytuacji. Poświęciła dla Kepy całe swoje życie, a on w zamian za to zerwał z nią, żeby być ze mną… Nie byłam z tego dumna, ale podzielałam jego zdanie… Miałam tylko nadzieję, że jeśli dowie się o tym, dla kogo ją zostawił to mi wybaczy. W końcu, bądź, co bądź to ja byłam pierwszą osobą, z którą próbowała się zaprzyjaźnić. Odgoniłam od siebie niepotrzebne w tej chwili myśli i skończyłam podkręcać włosy prostownicą. Kiedy zabrzmiał dzwonek do drzwi informujący mnie o przybyciu Kepy byłam już gotowa. Z szerokim uśmiechem na twarzy wpuściłam go do środka.
Cześć! – przywitałam się dając mu buziaka w policzek, co natychmiast odwzajemnił.
Cześć – odparł z wesołymi iskierkami w oczach. – Porywam cię!
Gdzie? – spytałam zaciekawiona zakładając buty. Uśmiechnął się tajemniczo. – Och, rozumiem… To niespodzianka?
Brawo moja mądra dziewczyno – zaśmiał się czochrając pieszczotliwie moje włosy.
Ej! – oburzyłam się trącając go w ramię. – Wiesz, ile je układałam?!
Oj, no już… Nie przesadzaj – wyszczerzył się. – Idziemy? – Zapytał splatając moje palce ze swoimi. Uśmiechnęłam się ciepło na ten gest, po czym wolną ręką zamknęłam drzwi. Pozwoliłam mu się prowadzić w nieznane…

Londyn, Primrose Hill, 01.10.2018 r.

 – Primrose Hill? – zaskoczona uchyliłam usta, gdy znaleźliśmy się na miejscu. – Och, jesteś najcudowniejszy! – Pisnęłam wychodząc z samochodu.
Wiem – przyznał skromnie, uśmiechając się szelmowsko. – I w dodatku ma twoje imię w nazwie… – Powiedział unosząc jedną brew ku górze. Żartobliwie trzepnęłam go w ramię.
Primrose Hill… I to w dodatku o tej porze… – rozmarzyłam się. Kepa chwycił mnie za rękę prowadząc w tylko jemu znanym kierunku. Przez chwilę szliśmy w zupełnej ciszy zatracając się w otaczających nas widokach. Primrose Hill… Wzgórze, z którego szczytu ma się doskonały widok na panoramę Londynu. Do 2012 roku miejsce to słynęło z graffiti, które wydawać by się mogło miało największy wpływ na liczne odwiedziny – liryka o Primrose Hill brzmiąca prosto, a jednocześnie tak niezwykle: „A widok jest taki ładny”, jednak zostało ono usunięte z niewiadomych dla mnie przyczyn. Na wzgórzu znajduje się również siedem niebieskich tablic dziedzictwa angielskiego, upamiętniających historyczne osobowości tam mieszkające. – Bardzo ci dziękuję, że wziąłeś mnie tutaj właśnie wieczorem – Skradłam Kepie delikatnego całusa w ramach wdzięczności.
Skąd wiedziałem, że ci się spodoba? – zadał retoryczne pytanie siadając na trawie. Poszłam za jego śladem obserwując oświetlone budynki. Z wrażenia zaparło mi dech w piersiach, dlatego przez chwilę nic nie mówiłam. – W dodatku jesteśmy tutaj sami, co chyba graniczy z cudem?
Czasami – zaśmiałam się opierając głowę na jego ramieniu. Pocałował mnie w skroń wpatrując się w przestrzeń.
Rose… – zaczął w pewnym momencie. – Jaki jest najwspanialszy moment twojego życia? – Spytał skupiając na mnie swój wzrok.
Oprócz poznania ciebie to… – moją odpowiedź przyjął głośnym śmiechem, za co posłałam mu oburzone spojrzenie. – To wygrana przez Chelsea Liga Mistrzów – Oznajmiłam.
Mogłem się tego domyślić… Oczywiście byłaś wtedy w Monachium, prawda?
Prawda! – potwierdziłam uśmiechając się szeroko na samo wspomnienie tej wyjątkowej chwili. – Te niepowtarzalne emocje… Hymn, gol Thomasa w ostatnich minutach, wyrównanie przez niezawodnego Didiera, dogrywka, a później rzuty karne… Ten ostateczny wykonany przez Didiera, płacz, radość, niedowierzanie, uniesienie Pucharu przez mojego brata i Franka… Mam ciarki na plecach na samo wspomnienie… – Powiedziałam.
I zły w oczach, co? – zaśmiał się dając mi pstryczka w nos.
To przede wszystkim – przyznałam mu rację. – John bardzo przeżył, że nie mógł grać w tym meczu, wariował przez całe spotkanie chcąc wbiegnąć na boisko… Wiem, że doprowadził do tego na własne życzenie, ale gdy tylko przypominam sobie, za co został ukarany czerwoną kartką w rewanżu z Barceloną to nie mogę powstrzymać śmiechu – Wyznałam szczerze unosząc kąciku ust ku górze.
Widocznie uznał, że Sanchezowi należy się kopniak w cztery litery – stwierdził rozbawiony.
Zgadza się – rzekłam. – Wiedziałam, że pomimo upływu czasu nadal momentami wracał do finałowego meczu z Manchesterem, kiedy się poślizgnął… Dlatego tak bardzo zależało mu na tym sukcesie… Zresztą, jak każdemu z nich…
Powtórzymy to – mówiąc to mocno mnie do siebie przytulił. Ufnie wtuliłam się w jego ramiona zapominając o całym świecie.
A jaki jest twój? – zerknęłam na niego niepewnie.
Kiedy na nowo dzięki pewnej rudowłosej dziewczynie otworzyłem się na miłość – wyznał chowając twarz w moich włosach. – Rosaline… Dziękuję ci za to – Szepnął. Uśmiechnęłam się czule gładząc jego policzek. Takie chwila jak ta mogłyby trwać wiecznie. Kepa i ja. Ja i Kepa. Uczucie, które nas połączyło to coś pięknego i chciałam wierzyć, że pozostanie
w nas na zawsze…


***

Witam! 

Przed naszymi bohaterami jeszcze sporo ciekawych wydarzeń... Ale na razie niech się cieszą swoim szczęściem i miłością! :) 
Ja podobnie, jak Rosaline za każdym razem, gdy oglądam ten pamiętny finałowy mecz Ligi Mistrzów z 2012 roku, który zakończył się wygraną Niebieskich to płaczę jak bóbr ^^ :D 

* Roman Abramovich – właściciel Chelsea :) 



(Randka Kepy i Rosaline :))


I najważniejsze! Witamy na świecie! <3 


Pozdrawiam ;*

4 komentarze:

  1. Jestem.I z góry przepraszam że krótko. Ale jestem w drodze do Zakopanego i nienawidzę pisać z komórki.
    Sytuacja w szatni wygrała dla mnie rozdział 😉 Normalnie czytałam k śmiałam się do siebie. Tekst Davida o paznokciach mnie rozwalił 😂
    U naszych głównych bohaterów sielanka . Cud miód po prostu. Oni są tacy słodcy razem. Jestem naprawdę ciekawa relacji Johna gdy dowie się wszystkiego. No i jak zareaguje Andrea . Gdy dowie się że to akurat Rose której wcześniej postanowiła się zwierzyc. Zabrała jej miłość. Całkowicie rozumem wyrzuty sumienia Rose , ale na miłość nie ma rady . Więc nie powinna się zadręczać tylko korzystać z tego co ma.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział. Zapraszam przy okazji do siebie . Na nowy. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo miło się czyta o szczęściu Rosaline i Kepy. O ich rozkwitającej miłości i coraz lepszym poznawaniu siebie nawzajem. Strasznie urocza z nich para! 😍 Idelanie się uzupełniająca.
    Oby ta sielanka między nami trwała tylko jak najdłużej. Należy im się po tym, jak przebyli długą drogę do tego, aby ze sobą być.
    Kepa jest tak zapatrzony w Rose, że już nawet nie wie, gdzie ma trening. 😁 Co ta, miłość potrafi zrobić z ludźmi...
    Ale wszystko i tak wygrały domysły piłkarzy, któż to taki postanowił wykorzystać szatnię trochę do innych celów niż zazwyczaj... 😂 Prawie popłakałam się ze śmiechu z ich rozmowy.
    A David i jego komentarz odnośnie paznokci Rosaline był ukoronowaniem tego wszystkiego...
    Oj Kepa naprawdę powinien się mieć na baczności w momencie, gdy John dowie się, że jest wybrankiem jego siostry. Co przy takich plotkarzach nastąpi na pewno niedługo.
    Strasznie mnie ciekawi jego reakcja na taką wiadomość. Mam nadzieję, że będzie pozytywna i nie będzie miał nic przeciwko ich związkowi.
    Randka naszej pary była bardzo romantyczna. Kepa wybrał idealne miejsce. Widok musiał być cudowny.
    Jedyną rysą na tym idealnym obrazku jest Andrea. Boję się momentu, gdy dowie się kto zajął jej miejsce i tego, co dalej może z tego wyniknąć.
    Czekam jak zawsze z niecierpliwością na następny rodział. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!! Ten kopniak był epicki! Do dzisiaj się zastanawiam czy to było perfidne czy pod wpływem emocji ^^ Ale na pewno nie tak mocny żeby padać z bólu, mamusia Ci dawała mocniejsze klapsy Sanchez!
    Kepa stracił głowę dla Rosalie i z tego wszystkiego nie wie, co się wokół niego dzieje. Miejmy nadzieję, że chociaż stojąc w bramce się skupi bo z tym może być różnie :D Ale na całe szczęście wylądował w dobrej szatni ... w której nikt nie zdążył posprzątać ^^ I oczywiście niezawodny Eden znalazł dowód zbrodni i niczym detektyw gąbka rozpoczął swoje śledztwo. Nawet biednego Romana w to wmieszał! Ale niestety, winny sam podesłał wszystkim poszlakę w postaci porysowanych pleców ... oj Kepa, Ty ciole baskijski! Teraz rozpocznie się drugie śledztwo! Kim jest współwinna! Bo jak na razie David milczy w tej sprawie hahaha.
    Mamy pierwszą randkę naszych zakochańców :) Kepa podświadomie wie, jak sprawić radość Rosalie. Widać, że dzięki jej odwzajemnionemu uczuciu zaczyna bardziej pozytywnie patrzeć na świat i cieszyć się każdą chwilą. To jest to, co miłość robi z człowiekiem :) Przy Andrei zaczął się dusić, co i ona by zaczęła robić w najbliższym czasie. Teraz każde z nich ma szansę na prawdziwą miłość i szczęście.
    Oczywiście nie ma to jak rozmowa o piłce na randce z piłkarzem i najwierniejszą fanką owego sportu haha. Oj, żeby tak mogła się cieszyć z podobnego sukcesu Kepy :P Niech się nacieszą sobą, bo Ciebie znając i to w jaki sposób wprowadzasz mnie w depresje to tu się wszystko jeszcze może zmienić ^^ :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No i git, no i super. Jak na razie mamy istną sielankę i nie wygląda na to, by cokolwiek miało to zmienić.
    Kepa i Rosaline, Rosaline i Kepa. Czyż to nie brzmi cudownie? Oni są dla siebie stworzeni i prędko się to nie zmieni. Naprawdę strasznie się cieszę, że w końcu mogą być ze sobą bez żadnych przeszkód, że jak na razie ich sytuacja jest jasna i klarowna.
    Oczywiście wiem, że prędzej czy później pojawi się Andrea. Co wcale mi się nie podoba, ale jak na razie chcę się cieszyć szczęściem naszych zakochańców.
    Kepa z tej miłości to aż zapomniał o telefonie. Dobrze, że zdążył na czas na trening, bo mogłoby być ciekawie. Jeszcze tylko spóźnienia by mu do szczęścia brakowało.
    Na trening może i skończył, ale i tak były emocje. Bo w końcu w tak wspaniałej londyńskiej drużynie nic przed nikim się nie ukryje. Cała akcja z prezerwatywą genialna xD Dawno się tak nie uśmiałam. Chciałabym zobaczyć minę Rosaline, gdy o wszystkim się dowie. Chyba naprawdę będzie musiała spiłować paznokcie. Bo przy Kepie nigdy nic nie wiadomo 😉
    Ich pierwsza randka wypadła wręcz podręcznikowo i była urocza. To wspaniałe, że Kepa tak doskonale rozumie Rosaline, jej pragnienia, jej styl. Są świetnie dobraną parą i życzę im długiego i szczęśliwego życia.
    Ode mnie na dzisiaj to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń