poniedziałek, 17 września 2018

Trzynasty

Londyn, 26.09.2018 r.

 Przed sobotnim meczem na Stamford Bridge Chelsea rozgrywała dzisiaj spotkanie w ramach Pucharu Ligi Angielskiej z Liverpoolem na ich stadionie. Miałam oglądać te zmagania razem z moją szaloną rodzinką, jednak obowiązki związane z pracą uniemożliwiły mi tę niewątpliwą przyjemność. Zawalona papierkową robotą kątem oka spoglądałam w telewizor, aby śledzić grę Niebieskich. Cieszyłam się z tego, że wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego lepiej weszli w to spotkanie. Szczerze powiedziawszy obawiałam się starać z The Reds, bo byli niesamowicie mocni, jednak wierzyłam w moich piłkarzy. W trzydziestej minucie za sprawą niezawodnego Edena wyszli na prowadzenie, co przyjęłam okrzykiem radości. Rywale atakowali, chcąc doprowadzić do remisu, ale Kepa świetnie spisywał się w bramce. Po umówieniu się na rozmowę wymieniliśmy kilka wiadomości, jednak nie zdradziłam się z tym, że wiem o jego zerwaniu z Andreą. Sam nie pisnął ani słówka, a ja czułam, że chce mi o tym powiedzieć osobiście. Druga połowa spotkania była znacznie mniej ekscytująca od pierwszej, co wykorzystałam na spokojne złożenie zamówień na dane bukiety. Przetarłam zmęczone oczy w chwili, gdy piłkę do siatki wpakował Mateo. Uśmiechnęłam się szeroko spostrzegając, że do końca meczu pozostało zaledwie kilka minut. Kiedy sędzia obwieścił koniec spotkania wysłałam Kepie wiadomość z gratulacjami, po czym zmęczona dzisiejszym dniem i emocjami rzuciłam się na łóżko prosząc o szybki sen. Zanim jednak udałam się w objęcia Morfeusza dostałam odpowiedź z mrugającą buźką. Pożyczyłam mu jeszcze dobrej nocy i zamknęłam oczy przywołując w myślach jego obraz. Uśmiechnęłam się do swoich myśli momentalnie zasypiając.

Londyn, Stamford Bridge, 29.09.2018 r.

 Nie takim wynikiem miał się zakończyć dzisiejszy mecz na Stamford Bridge pomiędzy Chelsea a Liverpoolem. W ogóle nie przypominał tego rozegranego przed trzema dniami na Anfield. Od pierwszego gwizdka sędziego czułam, że coś pójdzie nie tak, ale nie spodziewałam się, że aż tak bardzo. Każda porażka boli. Ale porażka bez podjęcia jakiejkolwiek walki bolała podwójnie... Piłkarze, po uprzednim podziękowaniu kibicom ze spuszczonymi głowami zmierzali do szatni. Moje spojrzenie mimowolnie powędrowało w kierunku Kepy. Cóż on sam mógł poradzić na puszczone przez siebie gole? Obrońcy zdecydowanie nie ułatwiali mu dziś tego zadania... Nawet zmiany nie pomogły. Nie potrafiłam zrozumieć tego meczu. Trzeba o nim zapomnieć, jak najszybciej i skupić się na kolejnym. To było najprostsze rozwiązanie. Pokręciłam się chwilę na trybunach, porozmawiałam z partnerkami piłkarzy, po czym zeszłam na dół, aby poczekać na Kepę. Kiedy pierwsi zawodnicy zaczęli opuszczać szatnię poczułam ulgę, bowiem chciałam mieć już za sobą rozmowę z Hiszpanem. Po pożegnaniu się z każdym, po dawce śmiechu, jaką zafundował mi Eden i po sugestywnych spojrzeniach Davida w końcu mogłam ruszyć w obrane przeze mnie miejsce, czyli do szatni chłopaków.
Czekasz na mnie? – spytał Arrizabalaga przeczesując mokre włosy dłońmi. Musiał dopiero, co wyjść spod prysznica.
Tak – mruknęłam. – W końcu mieliśmy porozmawiać…
Wiem, wiem – odparł. – Ale chyba nie chcesz mi teraz powiedzieć, że nie nadaje się na bramkarza Chelsea? – Spytał przywołując na światło tę feralną kłótnię.
Oczywiście, że nie! – zaprzeczyłam szybko. – Kepa, wiem, że już cię za to przepraszałam, ale zrobię to jeszcze raz, w cztery oczy. Nie mówiłam tego serio, cholernie tego żałuję, i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie… Zdenerwowałeś mnie i chciałam ci się odpłacić pięknym za nadobne – Wyjaśniłam. – Przepraszam – Wydukałam. – Patrząc na niego niepewnie.
Nie musisz mnie przepraszać, wiem, że wtedy zachowałem się na fair – oznajmił. – Powinienem najpierw porozmawiać z Andreą, a dopiero później przyjść do ciebie, jednak wtedy tego nie przemyślałem. Nie ukrywam, że byłem na ciebie trochę zły, ale w pewnym sensie zasłużyłem sobie na to… Ale może lepiej już do tego nie wracajmy, co? – Zaproponował.
Tak chyba będzie najlepiej – zaśmiałam się. – Kepa… – Zaczęłam, ale uciszył mnie przykładając mi palec do ust.
Kiedy od ciebie wyszedłem pojechałem do mieszkania, aby porozmawiać… I zerwać z Andreą. I zrobiłem to – dodał oczekując reakcji z mojej strony.
Wiem, że z nią zerwałeś – powiedziałam schrypniętym głosem. – Gdybyś jeszcze nie zauważył to zapamiętaj na przyszłość, że w tej drużynie plotki rozchodzą się w błyskawicznym tempie – Wyjaśniłam, gdy spojrzał na mnie zdziwiony. Po chwili uśmiechnął się szeroko. – Nie wspominałam ci, że o tym wiem, bo lepiej było porozmawiać o tym teraz…
Masz rację – przytaknął. – Nie jestem dumny z tego, co zrobiłem Andreii, z tego, że spieprzyłem jej życie, ale gdybym dalej ciągnął ten związek to spieprzyłbym je jeszcze bardziej…
Kepa, nie możesz się obwiniać… Na pewne rzeczy i zdarzenia nie możemy nic poradzić… – mruknęłam nerwowo bawiąc się dłońmi. I co teraz?
Ponownie muszę przyznać ci rację – zaśmiał się. W jednej chwili stał w pewnej odległości ode mnie, a w drugiej przyciągnął mnie do siebie zdecydowanie. Och, byłam stanowczo zbyt blisko niego. Zbyt blisko jego ciała. Zbyt blisko jego ust... Stało się. Pocałował mnie. Na początku nie zareagowałam, tylko stałam zdezorientowana, jak ostatnia sierota. Jednak pod wpływem jego nacisku w końcu oprzytomniałam i z zaangażowaniem oddałam pocałunek. Intensywność tego doznania mnie sparaliżowała, a kiedy jęknął prosto w moje usta czułam się tak, jakby moje ciało zapłonęło ogniem. Chwycił mnie za nadgarstki i przycisnął plecami do ściany. Patrzył na mnie z ognikami pożądania w oczach. Czułam, a wręcz byłam pewna, że w moich widzi to samo. Zaczęłam się niecierpliwić czekając na jego kolejny ruch. Zdjął jedną dłoń z moich nadgarstków, ponieważ druga była na tyle duża, aby utrzymać je oba. Pogładził mój policzek i założył kosmyk włosów za ucho. Całą sobą chłonęłam każdą pieszczotę... Nie byłam zaskoczona, gdy ponownie złączył nasze usta w żarliwym pocałunku. Koncentrowałam się na jego dotyku, na tym, jak przyciska moje ciało do ściany, kiedy uwolnił moje dłonie spod mocnego uścisku. Swobodnie wędrowałam nimi po jego barkach pragnąc o wiele więcej. Położył swoje dłonie na tyłach moich ud, a ja instynktownie oplotłam go nogami w pasie. Byłam zdumiona tym, że moje ciało wie, jak na niego reagować. Zanurzyłam palce w jego włosach i delikatnie pociągnęłam, gdy usiadł na ławce sadzając mnie na kolanach. Natychmiast to wykorzystałam zaczynając kołysać się w tył i w przód, co przyjął głośnym westchnięciem. Jego dłonie odnalazły krawędź mojej koszuli i podciągnęły ją do góry. Nie mogłam uwierzyć, że mu na to pozwoliłam. Przerwał nasz pocałunek, po czym zdjął ze mnie zbędny materiał. Popatrzył mi w oczy, a potem w biust zmysłowo przygryzając dolną wargę – Jesteś taka seksowna... – Wymruczał mi do ucha przygryzając skórę na mojej szyi. Spojrzałam na niego wyzywająco, po czym ściągnęłam jego koszulkę. Dłońmi i językiem badałam jego twarde, jak stal mięśnie, co przyjmował z jękami rozkoszy. Chwilę później przeniósł nas na twardą podłogę, ale zupełnie się tym nie przejmowałam. Sprawnie pozbył się moich szortów oraz bokserek wędrując dłonią pomiędzy moje uda. Drżałam z podniecenia. Zawisł nade mną, a po chwili poczułam jego usta w najczulszej strefie mojego ciała. Krzyknęłam cicho z rozkoszy podrywając biodra ku górze. Zdecydowanie wiedział, jak zadowolić kobietę... Kiedy skończył spojrzał na mnie uśmiechając się zadziornie. Zachęcona tym gestem pozbyłam się dolnej części jego ubrania oraz bielizny. Kolanem rozchylił moje uda, po czym uprzednio zakładając prezerwatywę, nie czekając na specjalne zaproszenie wszedł we mnie mocno. Stęknęłam głośno, ale przyłożył mi dłoń do ust, aby stłumić moje krzyki, co było niemożliwe, bo z każdym pchnięciem odczuwałam coraz większą euforię. Jego ruchy były gwałtowne oraz stanowcze. Wyszłam mu na spotkanie, za co nagrodził mnie namiętnym pocałunkiem. Był taki drapieżny i pociągający... Poruszał się we mnie coraz szybciej, zwiększał tempo doprowadzając mnie na wyżyny. Całował moje usta, gryzł skórę na szyi, aby sobie ulżyć, ale zdecydowanie nie opadał z sił. Nie pozostawałam mu dłużna zostawiając na jego plecach czerwone szramy. Nasze ciała pasowały do siebie idealnie. Poruszaliśmy się we wspólnym rytmie, jakby był nam znany od lat. Kilka razy wyjęczałam jego imię czując, że zbliżamy się do końca. Odwdzięczył mi się tym samym, po czym opadł na mnie ciężko dysząc. Pocałowałam go delikatnie przymykając powieki.
Kepa... – zaczęłam próbując złapać oddech. – To było...
Szalone – zaśmiał się głaszcząc mnie po policzku. – Rosaline Terry byłaś niesamowita, gorąca i namiętna – Wymruczał gładząc moje ramię. – I nigdy więcej nie wątp w swoją kobiecość – Powiedział patrząc na mnie uważnie.
To nie moja wina, że mam kompleksy! – oburzyłam się.
Och, uwierz mi... Patrzę teraz na twoje całkowicie nagie ciało i widzę, że nie masz się, czego wstydzić – poruszył charakterystycznie brwiami, na co jęknęłam zażenowana. Przyjął to cichym śmiechem. Po upływie kilkunastu minut spędzonych w błogiej ciszy niechętnie poderwaliśmy się z podłogi i założyliśmy na siebie ubrania. – Zdecydowanie wolę je z ciebie ściągać – Oznajmił.
Arrizabalaga! – warknęłam uderzając go w głowę. – Bez takich komentarzy, proszę!
Podoba mi się to, jak mnie prosisz... – westchnął mrugając do mnie. Zakryłam twarz w dłoniach, nie mając pojęcia, dlaczego ten chłopak wprowadza mnie w takie zażenowanie. – No, już... Nie wstydź się mnie – Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, na co głośno parsknęłam. Jako tako doprowadziliśmy się do porządku i wyszliśmy z szatni. – Niech to pozostanie naszą słodką tajemnicą – Wyszeptał konspiracyjnie całując mnie mocno. Szczęśliwi opuściliśmy stadion i udaliśmy się do mojego mieszkania, aby przedyskutować pewne sprawy.

Londyn, 29.09.2018 r.

 Słuchając nastrojowej muzyki usiedliśmy na kanapie, a ja wtuliłam się w niego z całych sił. Bawił się kosmykami moich włosów co jakiś czas całując mnie w skroń. Przez pewien czas siedzieliśmy w ciszy, która kompletnie nam nie przeszkadzała. Takie chwile spędzone tylko z nim mogłyby trwać wiecznie. Nie wierzyłam, że mam go przy sobie. Nie wierzyłam, że bez przeszkód mogę go przytulać, całować... Że mogę go mieć tak po prostu. Tak jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Nie żałowałam tego, co stało się w szatni. Oboje tego chcieliśmy i mieliśmy pewność, że chcemy to zrobić. Bliskość jego ciała, dotyk... Zadrżałam na samo wspomnienie ciesząc się, że nie może odczytać moich myśli.
Zakochałem się w tobie, Rosaline Terry – szepnął patrząc mi głęboko w oczy.
A ja zakochałam się w tobie, panie Arrizabalaga – odpowiedziałam mu wyznaniem na wyznanie. Splótł nasze dłonie i czule pogłaskał moją. Uśmiechnęłam się na ten gest. Nie wiedzieliśmy, co przyniesie przyszłość, ale byliśmy pewni tego, że teraźniejszość chcemy budować wspólnie… 


***

Trzynastka wcale nie taka pechowa, prawda? ^^ Spotkali się, wyjaśnili sobie pewne sprawy, zaszaleli... Mam nadzieję, że nie zgorszyłam żadnej z Was :D
Możecie być spokojne, nie mam zamiaru szybko kończyć tej historii :) Publikuję tutaj znacznie częściej niż na pozostałych opowiadaniach, bo czekam na skoki i na to, aż moja wena wróci ^^ 

Alma Blanca stokrotne dzięki za piosenkę! <3 I za zdjęcia, dzięki którym mój laptop ląduje na podłodze :D 


("Zaczęliśmy na podłodze" <3 :D) 

Chelsea wygrała sobotnie spotkanie, Polska pokonała Iran... Czego chcieć więcej? :) Mam nadzieję, że pozostałe mecze, które opisałam również będą zwycięskie... Ten z Liverpoolem przede wszystkim! :D

Pozdrawiam ;*

6 komentarzy:

  1. ALE TO BYŁO ZDJĘCIE SAULITO NIE KEPY!!! ;o
    Ta piosenka jest wprost IDEALNA do tego rozdziału! Po tych słowach od razu pomyślałam o Twoim szalonym pomyśle haha. Swoją drogą ciekawe czy Kepa słucha piosenek Enrique hmm ^^
    Ale! Może ja bym zaczęła od najważniejszego, co? Początkowo krążyli wokół siebie jak ziemia wokół słońca, czekając na rozmowę w cztery oczy. Ona wiedziała, ale nie powiedziała ^^ na na na. "Gdybyś jeszcze nie zauważył to zapamiętaj na przyszłość, że w tej drużynie plotki rozchodzą się w błyskawicznym tempie" bo tak to jest jak same chłopy przebywają ze sobą bardzo długo. Gorsze plotkary od kobiet! A weź im czegoś nie powiedz, to foch stulecia!
    Zaczęli sobie wyjaśniać, ale w końcu emocje wzięły górę i nareszcie mogli ... znaczy się mogli nacieszyć się sobą! :D Dobrze, że taki David albo Eden nie wparowali w trakcie bo biedaczyska mieliby uraz do końca życia! Albo Jonh ... o matko boska toć to by był Armagedon!
    Ciągnęło ich do siebie od samego początku. Działali na siebie niczym magnes na metal! No i stało się! Przynajmniej zrobili to będąc wolnymi ludźmi i nikt nikogo nie zdradził. I wyznali sobie prawdziwe uczucia <3 Chociaż Ciebie znając i Twoje romansy z dramatami ... tutaj jeszcze wszystko zdarzyć się może! Jednak na razie cieszmy się ich szczęściem, bo jak to szło? "Zaczęliśmy na podłodze i wznieśliśmy się wyżej. Ty i ja poszliśmy dalej, dalej. Ty i ja poszliśmy dalej!". Także proszę się zapoznać z tekstem i się go trzymać ^^ haha :D (nie po to Ci to wysyłałam, ale o tym doskonale wiesz).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Fakt, zaczęliśmy na podłodze, łóżko, a potem kanapa.
      I zastrzegam sobie łazienkę, gdybyś poprosiła o więcej..." nanana :D ^^

      Usuń
  2. Zdecydowanie nie była to pechowa trzynastka. 🤣
    Mimo nie najlepszego początku dla naszych bohaterów, czyli przegranego meczu... Potem wszystko ułożyło się już wprost wspaniale. Rosaline i Kępa nareszcie postanowili sobie wszystko wyjaśnić i postanowić, co dalej. Tylko w połowie emocje doszły do głosu i nie mieli szansy się im nie poddać. Oddali się więc sobie bez reszty...Będąc pewnymi, że tego właśnie chcą.
    Swoją drogą wybrali sobie to tego bardzo interesujące miejsce. 🙈
    Dobrze, że nikt ich nie nakrył... Dopiero by się narobiło, gdyby ktoś po coś się wrócił do szatni albo coś stamtąd zapomniał. W końcu plotki rozchodzą się w tej drużynie z prędkością światła. 😂 A jakby jeszcze doszły do Johna to Kepa musiałby chyba uciekać na sam koniec świata, aby nie zginąć z rąk brata Rosaline. 😁😂
    No i w końcu wyznali sobie uczucia. Zrobiło się tak romantycznie. 😍 Tylko, czy to naprawdę koniec przeciwności. Jakoś w to nie wierzę... Ale ma razie będę się cieszyć tym, co jest. 😊
    Czekam na następny rodział z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pechowa trzynastka? Nigdy w to nie wierzyłam. Dla mnie co do zasady trzynasta jest szczęśliwa i jak widać dla Rosaline i Kepy również.
    Strasznie się cieszę, że w końcu sobie wszystko wyjaśnili. Dobrze, że Rose nie powiedziała od razu Kepie, że wie o jego zerwaniu z Andrą. Gdyby wyskoczyła z tym za wcześnie mogłoby dojść do bardzo nieprzyjemnego nieporozumienia.
    A tak to mogli sobie spokojnie porozmawiać. Co prawda po nieudanym meczu, ale hej, nie zawsze można wygrywać. A ja jako kibicka jednej z najbardziej pechowych drużyn PlusLigi zeszłego sezony, coś o tym wiem. Więc teraz chłopaki muszą tylko się spiąć, puścić przegraną w niepamięć i zabrać się za następny mecz.
    Dodatkowo Alvaro dostał „nagrodę pocieszenia”. Tylko dlaczego w szatni? A jakby ktoś w tym momencie wszedł? Byłyby takie jaja, że szkoda gadać. Już wyobrażam sobie minę Johna, gdyby dowiedział się, co jego młodsza siostrzyczka wyprawia w szatni. I z kim. Byłaby taka awantura, że cały Londyn by słyszał.
    Naprawdę się cieszę, że teraz Rose i Kepa mogą spokojnie być razem. Oczywiście nie pozwolisz na totalną sielankę, ale ja staram się cieszyć tym, co jest. A na razie jest jedno wielkie szczęście. Ta dwójka pasuje do siebie idealnie i niezależnie od problemów jakie jeszcze spotkają na swojej drodze, mam nadzieję, że będą żyć długo i szczęśliwie.
    Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka pechowa trzynastka? Nie licząc meczu , to chyba jednak baaaardzo szczęśliwa ;)
    Nareszcie Rosaline i Kepa wyjaśnili sobie wszystko.
    No w końcu stało się to co nieuniknione :)
    Co praktycznie od samego początku wisiało w powietrzu .
    Ja również wyobrażam sobie minę Johna , gdyby tak nagle wszedł do szatni :D Oj nie chciałabym być wtedy na miejscu Kepy :D
    Teraz nareszcie mogą być razem szczęśliwi. Tylko jakoś nie wierzę , że już od teraz wszystko będzie jak w bajce. Jestem pewna , że jakoś pokomplikujesz życie naszym zakochanym ;)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. I właśnie się zastanawiałam co z resztą Twoich opowiadań :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń