niedziela, 28 października 2018

Dwudziesty pierwszy

Hiszpania, Ondarroa, 13.10.2018 r.

 – O czym? – spytałem głupio wytrzymując spojrzenie mamy. Cała ta sytuacja przypominała jakiś wyjątkowo nieudany dowcip.
Jeszcze masz czelność o to pytać? – zdumiona uniosła brew ku górze. – Dlaczego nie powiedziałeś nam wcześniej, że rozstałeś się z Andreą? Biedaczka przyjechała do nas wczoraj mówiąc, co jej zrobiłeś… Że po pięciu latach związku zostawiłeś ją dla jakiejś pierwszej lepszej kwiaciarki… Jestem zawiedziona twoim postępowaniem, synku – Obwieściła posyłając mojej byłej dziewczynie współczujące spojrzenie. Poczułem wzbierającą się we mnie złość.
Mam prawo do własnego życia – oznajmiłem. – Miałem wam to powiedzieć osobiście, a nie przez telefon, ale jak widzę Andrea już was o tym poinformowała… Zapewne przedstawiając siebie w korzystnym świetle. Prawda jest taka, że nie muszę się wam spowiadać z każdego kroku i czynu. Poznałem Rosaline i zakochałem się w niej. Kocham ją – Powiedziałem z pełnym przekonaniem. – I nic, ani nikt tego nie zmieni – Dodałem, dobitnie dając coś do zrozumienia Andreii.
Kepa! – oburzyła się mama. – Jak mogłeś ją zostawić po pięciu latach? Jak mogłeś zniszczyć jej życie?! Nie wstyd ci?
María! – do rozmowy włączył się tata. – Przestań się tak do niego odzywać! Nasz syn jest dorosły i jak sam zauważył ma prawo do własnego życia. Skoro rozstał się z Andreą musiał mieć ważny powód. Pokochał inną i nam nic do tego. Jego szczęście powinno być dla nas najważniejsze. I dla mnie jest. Rozumiem, że po tylu latach Andrea miała prawo czuć się skrzywdzona, ale nie powinna tutaj przyjeżdżać… Wszystko tylko skomplikowała – Westchnął uśmiechając się do mnie pokrzepiająco. Kamień spadł mi z serca. Przynajmniej jego miałem po swojej stronie. – Przykro mi dziecko, że tak się stało – Zwrócił się do Andreii. – Pięć lat to kawał czasu, ale nikogo nie można zmusić do miłości. Powinnaś to zaakceptować, a nie mieszać z błotem mojego syna i jego ukochaną. Nie twierdzę, że to, jak cię potraktował jest godne pochwały, ale… Kepa jest moim synem i zawsze stanę za nim – Powiedział wychodząc z salonu. Mama posłała mu oburzone spojrzenie podchodząc do Andreii. Objęła ją w opiekuńczym geście.
Mam nadzieję, że kiedyś zaakceptujesz moją decyzję… I że zmienisz zdanie o Rosaline, gdy ją poznasz – powiedziałem do mamy. – Andrea, ciebie jeszcze raz za wszystko przepraszam, ale nie miałaś prawa wygadywać tych wszystkich rzeczy Rose oraz nie miałaś prawa, by bez mojej zgody i wiedzy poinformować o tej sytuacji moich rodziców. Między nami wszystko jest skończone – Rzekłem i idąc w ślady taty opuściłem pomieszczenie wychodząc na ogród. To chyba tyle, jeśli chodzi o ciepłe i rodzinne spotkanie.

 – Mogę? – siedząc na huśtawce usłyszałem głos młodszej siostry trzymającej w rękach dwa parujące kubki.
Jasne, że tak – odpowiedziałem biorąc od niej jeden kubek. – Gorąca czekolada… Jesteś najlepsza! – Poczochrałem ją po włosach, gdy usiadła obok.
Kepa! – fuknęła oburzona poprawiając fryzurę.
Jesteś taka sama, jak Rosaline – oznajmiłem widząc jej oburzenie. – Jak mniemam, słyszałaś całą rozmowę…
Coś mi się podsłuchało – westchnęła upijając łyk gorącej cieczy. Zrobiłem to samo rozkoszując się znajomym smakiem. – Jaka ona jest? – Spytała zaciekawiona. – I dlaczego nic mi o niej nie powiedziałeś?!
Rose jest całym moim życiem – odpowiedziałem bez wahania, a Abigaíl spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem. Opowiedziałem jej naszą historię, a ona słuchała w skupieniu. – Bardzo ją kocham i nie pozwolę, aby jakieś durne intrygi nas skłóciły…
Dobrze, że pogoniłeś Andreę – stwierdziła po paru minutach ciszy. – Nigdy jej nie lubiłam – Dodała widząc zdziwienie malujące się na mojej twarzy.
Mam nadzieję, że Rose polubisz – zaśmiałem się.
Za to, że jest kwiaciarką już mnie ma! – wyznała. – Pokaż mi ją – Zażądała, a ja podałem jej telefon, by zobaczyła moją tapetę. – Jest śliczna – Powiedziała, a po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło. – Jestem pewna, że gdy mama ochłonie to spojrzy na wszystko inaczej…
Mam taką nadzieję, młoda – rzekłem wstając.
Chodź do domu! Oker, Rocky i Raikkonen się za tobą stęsknili! – krzyknęła, a ja parsknąłem śmiechem. Jednak posłusznie udałem się za nią, aby przywitać się z moimi pupilami.

Londyn, 13.10.2018 r.

 Ze wzrokiem wbitym w ścianę próbowałam skupić swoje myśli na czymś przyjemnym, jednak za każdym razem przywoływałam na światło dzienne Andreę oraz całą sytuację. Kepa, nie chcąc mieć przede mną żadnych tajemnic zadzwonił przed chwilą z informacją, że Hiszpanka zjawiła się w jego rodzinnym domu i wyznała rodzicom prawdę. Z napięciem słuchałam o tym, że jego mama nie jest tym zachwycona, ale poczułam wzbierającą się we mnie nadzieję, gdy powiedział mi, że po naszej stronie stoi jego tata oraz siostra. Rozłączając się kazał mi obiecać, że nie będę zaprzątać sobie tym głowy. Obiecałam mu to mówiąc, że za nim tęsknię. Miałam nadzieję, że jego mama zaakceptuje nasz związek. Zdawałam sobie sprawę z tego, że z pewnością traktowała już Andreę, jako członka rodziny, ale… Cóż mogłam poradzić na to, że zakochałam się w Kepie? I co on mógł poradzić na to, że zakochał się we mnie? Odgoniłam od siebie niepotrzebne myśli zrywając się z łóżka. Niewiele myśląc udałam się do mieszkania Davida.
Cześć, Wiewióreczko! – powiedział, gdy otworzył mi drzwi. Bez zaproszenia weszłam do środka. – Oczywiście, czuj się, jak u siebie! – Parsknął.
Zawsze to robię – wyszczerzyłam się. – Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam.
Ty nie przeszkadzasz mi nigdy – oznajmił szczerząc się szeroko. – Czego potrzebujesz?
Alkoholu – wyznałam. Po paru minutach wyszedł z kuchni trzymając w dłoniach flaszkę wódki. – To polska! Marcin kiedyś przyniósł i dał nam w prezencie – Oznajmił, a ja parsknęłam śmiechem przypominając sobie opowieści Kepy o tym, jak popijali w trakcie treningu.
Polewaj – mruknęłam siadając na kanapie. David natychmiast spełnił moją prośbę. Stuknęliśmy się kieliszkami i wypiliśmy do dna. Otrzepałam się przepijając alkohol. – I Maurizio nie zorientował się, że coś jest z wami nie tak? – Spytałam.
Może troszkę plątały się nam nogi… Ale tylko troszkę! – zastrzegł napełniając kieliszki. – A teraz opowiadaj, co cię do mnie przygnało! Opowiedziałam mu całą sytuację, a David słuchał w skupieniu. Kiedy skończyłam ze zdumieniem stwierdziłam, że opróżniliśmy pół flaszki. – Może wybiję jej zęby, żeby już nic nie mówiła? – Spojrzał na mnie uważnie z miną myśliciela. Zaśmiałam się głośno z jego pomysłu.
Może lepiej nie – ostudziłam jego zapał. – Myślisz, że jego mama mnie polubi?
Wiewióreczko… Nie polubi cię. Ona cię pokocha – powiedział uśmiechając się do mnie ciepło. Wzruszona otarłam łzę, która spłynęła po moim policzku.
Dziękuję, David – szepnęłam przytulając się do przyjaciela. Dziękowałam, że mam przy sobie ludzi, którzy bezgranicznie pragną mojego szczęścia…

Hiszpania, Ondarroa, 13.10.2018 r.

 Wizyta w rodzinnym domu nie przebiegła tak, jakbym tego chciał. Podczas obiadu panowała sztuczna i napięta atmosfera. Mama nie odzywała się do mnie, tylko uparcie wpatrywała się w pełny talerz. Tata posyłał jej pełne dezaprobaty spojrzenia, ale nie reagowała na nie. Andrea swoją wizytą doszczętnie wszystko popsuła. Chciałem na spokojnie porozmawiać z rodzicami i wyjaśnić im całą sytuację, ale teraz było na to za późno. Mama wzięła jej stronę, co chyba było jej celem. Na szczęście tata i siostra wstawili się za mną. Nie mam pojęcia, co bym zrobił, gdyby było inaczej. Szykując się do powrotu do Madrytu obiecałem ojcu i Abigaíl, że zrobię wszystko, aby w najbliższym czasie poznali Rosaline. Oboje zdawali się być zachwyceni tym pomysłem. Mama żegnając się ze mną rzuciła mi ostre spojrzenie. Opuściłem dom nie mówiąc jej nic, bowiem nie chciałem wszczynać kolejnej awantury. Miałem nadzieję, że gdy zrozumie wszystko pozwoli mi na szczęście u boku Rosie…

Londyn, 16.10.2018 r.

 Czekałam przy samochodzie na to, aż trening piłkarzy dobiegnie końca. Po prawie dwóch tygodniach rozłąki marzyłam tylko o tym, aby wtulić się w ramiona Kepy. Kiedy pierwsi piłkarze zaczęli opuszczać siedzibę Cobham uśmiechnęłam się szeroko wiedząc, że zaraz go zobaczę…
Witaj, Rosaline – drgnęłam, kiedy usłyszałam obok głos Gianfranco Zoli. – Na kogo czekasz? – Spytał przypatrując mi się uważnie.
Dzień dobry! – przywitałam się nie zapominając o dobrych manierach. – Na Kepę… – Oznajmiłam czując pojawiające się rumieńce.
Och! – zawołał śmiejąc się w głos. – Teraz już rozumiem, dlaczego na treningu dawał z siebie najwięcej, chcąc go jak najszybciej skończyć – Powiedział puszczając mi oczko. – John wie?
Wie – potwierdziłam posyłając mu uśmiech, który odwzajemnił.
Moje gratulacje – wyszeptał konspiracyjnie oddalając się, gdy napotkał sylwetkę Kepy.
Dziękuję! – krzyknęłam za nim, po czym z impetem rzuciłam się w ramiona Hiszpana. – Och, jak ja za tobą tęskniłam! – Mówiąc to pocałowałam go mocno w usta. Nie przejmowałam się piłkarzami, którzy zebrali się koło nas.
Rozumiem, że skoro macie już błogosławieństwo Johna to możecie migdalić się bez przeszkód… – rzucił Eden obserwując nas z rozbawieniem.
Hazard! – syknęłam wtulając się w Kepę.
Czyli już wiemy, kim jest współwinna! – obwieścił Antonio śmiejąc się głośno. – Śladów na jego plecach – Dodał widząc moją zdezorientowaną minę.
Ach… – wymruczałam chowając twarz w dłoniach. Obserwujący tę scenę piłkarze wrzasnęli z uciechy gratulując nam i życząc szczęścia w związku. Odetchnęłam z ulgą, gdy zostaliśmy sami. – Do mnie, czy do ciebie? – Spytałam.
Do ciebie – odpowiedział Kepa wsiadając do mojego samochodu. – Ja też szalenie za tobą tęskniłem – Wyznał gładząc moją dłoń. – Wiesz, że razem poradzimy sobie ze wszystkim?
Wiem – przytaknęłam włączając się do ulicznego ruchu. Tego akurat byłam pewna. Ja i on. My. – Dziękuję, że jesteś – Wyszeptałam. Ścisnął moją dłoń wpatrując się w widoki za szybą. Wiedziałam, co chce mi przekazać tym gestem…


***

Witam!

Jak widzicie Andrea zrobiła niemałe zamieszanie swoją wizytą... Kepa będzie musiał stanąć na głowie, aby jego mama zmieniła zdanie ^^ 



(Ale jest na to gotowy ^^ :D)

Zaplanowałam sobie trzydzieści pięć rozdziałów plus epilog :) Więc jeszcze trochę przed nimi ^^ 

Pozdrawiam ;* 

3 komentarze:

  1. Andrea... Ale dziewczyna nam tutaj namieszała. Poskarżyła się mamie Kepy, że ją zostawił i czuje się skrzywdzona. Robiąc z niego tego najgorszego. Oczywiście nie widząc w rozstaniu, ani grama swojej winy... Choć jej zachowanie także pozostawało wiele do życzenia.
    Rozumiem, że ma prawo być rozżalona, ale nie tędy droga. Nastawianie rodziny przeciwko Kepie, nie sprawi, że on do niej wróci.
    Dobrze, że przynajmniej ma on tatę i siostrę po swojej stronie. Może także pani Maria wkrótce zmieni zdanie o wybrance jej syna. W końcu na pewno jej i jemu bardzo na tym zależy.
    David jak zwykle niezawodzi i po raz kolejny pocieszył Rose, gdy tego potrzebowała. Taki przyjaciel to prawdziwy skarb.
    Rosaline i Kepa nareszcie przestali się ukrywać i mogą bez żadnych przeszkód okazywać sobie uczucia. Stanowiąc nie lada atrakcję dla pozostałych członków drużyny. 😂
    Oni są po prostu nie do podrobienia.
    Dobrze, że Kepa zapewnił Rose, że razem poradzą sobie z każdym problemem. Zwłaszcza, że będą musieli zmierzyć się z nieprzychylnością jego mamy. Oby jak najszybciej przekonała się ona do Rosaline.
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Andrea to jest niezła mąciwoda. Teraz gdzie tylko się pojawia, to miesza. Cóż tak to jest z tymi byłymi, a zwłaszcza, jeśli są to dziewczyny. Cóż chyba taka nasza natura, że jesteśmy zawistne, a szczególnie, gdy porzuca się nas dla innych. W sumie to ją rozumiem, ale nie pochwalam jej czynów :)
    Mama Kepy uwierzyła swojej niedoszłej synowej, cóż trudno się dziwić, ją dobrze zna. Mam nadzieję, ze kiedyś przekona się do Rose.
    Dobrze, że Kepa ma siostrę, która widać, że stoi za nim murem. Super sprawa mieć takie oparcie w rodzeństwie, bo rodzina jest zawsze!
    David to wspaniały przyjaciel i cóż on to się spełnia w tym pocieszaniu. Jest w tym specjalistą :D
    Końcóweczka taka słodziutka. Aż mi się cieplej na serduchu zrobiło <3 dobrze, że Rose i Kepa się nie poddają i brną do przodu mimo problemów. Oby tak dalej!
    Pozdrawiam,
    N

    OdpowiedzUsuń
  3. No to Andrea zrobiła wejście smoka, nie ma co! Wykorzystała fakt, że matka Kepy ją lubi i zrobiła z siebie ofiarę. Ok, może czuć się pokrzywdzona, ale nie powinna mieszać się w relacje Kepy i jego rodziców. Tak się nie robi! Sądzę że gdyby chłopak miał szansę na spokojnie wyjaśnić wszystko rodzicielce, to nie zareagowałaby tak gwałtownie. Teraz kobieta potrzebuje czasu, aby na spokojnie to wszystko przemyśleć. Sądzę że gdy pozna Rosalie i zrozumie, że Kepa ją kocha i jest z nią szczęśliwy, to na pewno ją zaakceptuje.
    Na całe szczęście ojciec ocenił tą sytuację racjonalnie i stanął po stronie syna. I siostra ... jej słowa jedynie są dowodem na to, że Andrea tak do końca nie była uwielbiana przez rodzinę Kepy. Emocje muszą opadną, wtedy powinni wszyscy na spokojnie porozmawiać ... a szczególnie Kepa z matką.
    Z tego też powodu Rosalie zadręcza się pesymistycznymi myślami, ale jakoś nieszczególnie się jej dziwię. Na całe szczęście jest David ... i polska wódka! Dziewczyna miała się komu wygadać, a co najważniejsze przyjaciel udzielił jej wsparcia.
    Tadam! Na jaw wyszła tożsamość "współwinnej". Ja to bym się chyba pod ziemię zapadła hahaha. Ale Rosalie jedyne co miała w głowie, to Kepa za którym bardzo tęskniła :) I oczywiście że sobie poradzą! Po prostu nie ma innej opcji :)

    OdpowiedzUsuń